czwartek, 28 lutego 2013

dwa rozdzialy 9 i 10

IX
  Obudził mnie natrętny dźwięk budzika. Wyciągnęłam rękę i szukałam nią telefonu, który powinien leżeć na szafce nocnej. Po wielu staraniach w końcu mi się to udało. Wyłączyłam dźwięk i przeszyłam wzrokiem pokój. Harrego nie było. Trochę mnie to zdziwiło, bo była dopiero godzina siódma. Wstałam z łóżka i wzięłam żółte vans’y, pomarańczową bluzkę na ramki i krótkie czarne spodenki. Dziś na dworze było wyjątkowo ciepło.
     Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wymalowałam się i przebrałam. Włosy związałam w wysokiego kucyka. W pokoju spakowałam torbę.
     Zeszłam na dół. W kuchni była Danielle.
- Hej. – przywitałam ją z uśmiechem. Odwróciła się do mnie.
- Cześć. – odpowiedziała tym samym.
- Wiesz może, gdzie jest Harry ? – spytałam wyciągając mleko z lodówki.
- Wyszedł gdzieś z Louisem parę minut temu. – odparła siadając przy stole.
- Aha. – nasypałam płatków do miseczki, zalałam je mlekiem, a do szklanki nalałam soku pomarańczowego. Usiadłam na przeciwko Dan.
     Jadłyśmy w ciszy i spokoju. Gdy już skończyłam pozmywałam po sobie i poszłam do salonu. usiadłam na kanapie po czym włączyłam telewizor. Leciała akurat powtórka X-Factora, w którym występowali chłopcy. I pomyśleć, że dzięki takiemu programowi zdobyli wielką sławę. W głowie się to nie mieści. Wpatrywałam się w ekran, gdy do domu wrócili chłopcy. Harry podszedł do mnie.
- Cześć słońce . – pocałował mnie, po czym usiadł obok.
- Hej. – posłałam uśmiech.
- Co ciekawego oglądasz ?
- Wasz występ w Factorze. Byłeś taki słodki . –zaśmiałam się.
- Myślałem, że mi to do teraz zostało.
- Ha ha ha. Ale Ty śmieszny. – powiedziałam ironicznie.
- A co, nie jestem słodki ? – zrobił minę szczeniaczka.
- No jesteś, jesteś. – dałam mu całusa w policzek.
     Przez resztę czasu cały czas przyglądaliśmy się ludziom występującym w telewizji.
     Za dwadzieścia ósma zabrzmiał dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Przed nimi stała oczywiście Trina.
- Hej. – przytuliłyśmy się.
- No siemka. – posłałam przelotny uśmiech. Zamknęłam za sobą drzwi. Szłyśmy w stronę Milk Shake’a.
- Nic nie mówiłaś, że idziesz na randkę z Malikiem. – spojrzałam na nią ukradkiem.
- Oj tam , oj tam. – zaśmiałyśmy się.
- Opowiadaj, jak było.
- No... Y... Fajnie, tak ? – wydawała się być zmieszana.
- Kurde, przejdź do szczegółów ważnych. – podkreśliłam słowo „ważnych”.
- To znaczy ? – udawałam zdziwioną.
- Nie udawaj . Czy się ten tego, no...
- No y tak. – uśmiechnęła się.
- I właśnie o to mi chodziło. – znowu się zaśmiałyśmy.
     Podczas drogi rozmawiałyśmy jeszcze przez chwilę, po czym weszłyśmy do budynku naszej pracy.
Clarisse podeszła do nas.
- Witajcie dziewczyny.
- Dzień dobry. – odpowiedziałyśmy równo.
- Mam dla was nowinę. To jest Vicky – wskazała na brunetkę. – a to Melanie – teraz na blondynkę. -  One tutaj są na praktykach. Tak więc Vicky jest podopieczną Andrei, a Melanie – Triny, dobrze ?
- Oczywiście. – rzekłyśmy z Triną, po czym wszyscy wybuchli śmiechem.
- Chodźcie dziewczyny, pokażemy wam wszystko. – poinformowałam, po czym skierowałyśmy się na zaplecze. – Tutaj mamy taką jakby „przebieralnię”. Dostałyście fartuszki ?
- Tak. – odpowiedziała brunetka. Wydawała sie być nawet miła.
- Dobra, tutaj je zakładamy. A tu kładziemy nasze torby i rzeczy. W kuchni jest Mitchel – kucharz i Mandy – kucharka. No, to czas barć się do pracy. - potarłam rękoma o siebie.
     Trina i Melanie siedziały za kasą, a my z brunetką chodziłyśmy i przyjmowałyśmy zamówienia.
     Po pewnym czasie do knajpy weszli mieszkańcy mojego domu. Podeszłyśmy do nich.
- Cześć. – dałam całusa Harremu. – Hejo wszyscy. – powiedziałam do reszty z uśmiechem.
- Hej. – odpowiedzieli chórem.
- Dobra, tego nie wiedziałam. Tak się wita klientów ? – zaśmiała się Vicky.
- Można by powiedzieć. – dodałam również sie śmiejąc.
- Mnie możesz tak przywitać. – wyskoczył Niall. Zaśmialiśmy się.
- A więc tak, Vicky to jest Eleanor, Louis, Zayn, Niall, Liam, Danielle i Harry.
- To wy jesteście z One Direction ? – zapytała najwidoczniej zaskoczona.
- Nom. – odpowiedział zachęcająco Li.
- Ahh. Dobra, a więc co macie ochotę zamówić ? – spytała.
- Wszyscy chcemy shake’i truskawkowe.
- Dobra. Zapisane. Chodź Andrea, idziemy.
- Oki. – rzekłam. – Pa. – pożegnałam się i odeszłyśmy.
- Eii, ładny ten Niall. – zwierzyła mi się Vicky.
- Tak sądzisz ? – zapytałam podejrzliwie.
- No raczej. – uśmiechnęła się.
- Mogłaś do niego zagadać.
- Tsaa. Jasne. Akurat by na mnie uwagę zwrócił jak ma tyle fanek i w ogóle.
- Oj już przestań. A myślisz, że kiedykolwiek bym przypuściła, że będę chodziła z Harrym ? No coś Ty. A Niallowi też w oko wpadłaś. – oznajmiłam lekko na nią zerkając.
- Co Ty bredzisz ?
- Nie bredzę, tylko prawdę mówię. Do nikogo tak nie wyskakuje. – zaśmiałam się.
- Dobra, dobra. I tak go widzę pierwszy i ostatni raz. – powiedziała zawiedziona.
- Dobra, kończmy temat i bierzmy się za pracę. – oznajmiłam. Dziewczyna mi przytakła.
     Po skończonym dniu roboczym w domu znalazłam się o wpół do piątej. W domu był tylko Zayn. Resztę gdzieś wywiało. Usiadłam obok niego na kanapie.
- Yy... – zaczął. – Mam do Ciebie taką sprawę.
- Słucham Ciebie. – spojrzałam an niego, odrywając wzrok od telewizora.
- Bo moja siostra ma urodziny. Walyiha organizuję imprezę i jestem zaproszony. Chciałbym poprosić Trinę, aby ze mną poszła.
- No i jaki w tym problem.
- Y... Taki, że ja nie umiem tańczyć.  –spuścił głowę.
- I chodzi o to, żebym Cię tego nauczyła, tak ?
- Tak. – spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- Jasne, nie ma sprawy. – oznajmiłam z uśmiechem.
- Na prawdę ? – nie mógł uwierzyć.
- Noo. Jutro po pracy poćwiczymy.
- Świetnie. Dziękuję. – przytulił mnie.
- Nie ma za co.
     Telewizję oglądaliśmy jakoś do osiemnastej. Potem poszłam na górę. Usiadłam na parapecie i wpatrywałam się w niebo. Było piękne. Wzięłam książkę do ręki i zaczęłam czytać.
     Gdy byłam zagłębiona w świcie lektury usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę. – powiedziałam zamykając książkę. Do pokoju wszedł Harry z szklankami herbaty. Podał mi jedną.
- Dziękuję. – usiadł obok mnie.
- Też lubię sobie popatrzeć tak w gwiazdy.
- Są takie piękne. – rzekłam biorąc łyk napoju. Siedzieliśmy tak w ciszy. Nie znosiłam jej. Była taka jakaś... Hm... Niekomfortowa. O tak, to można ująć. W końcu Hazza ją przerwał.
- Dzięki. – powiedział patrząc mi w oczy.
- Za co ? – spytałam zdziwiona.
- Za to, ż jesteś. – uśmiechnął się i przybliżył do mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry.
- Ja też dziękuję. – nasze usta złączyły się w pocałunku. Po oderwaniu się od siebie, spojrzeliśmy na siebie. Harry się niewinnie uśmiechał.
- Idę się wykąpać. Robi sie późno.
- Okey. – odparł Harry.
     Wyszłam z pokoju i poszłam do łazienki. Wzięłam długą i relaksującą kąpiel.
     Do swojego kochanego pokoju weszłam dopiero po trzydziestu minutach. Styles siedział na łóżku. Gdy weszłam do pomieszczenia uśmiechnął się na mój widok. Wstał i podszedł do mnie.
- Zaraz wracam . – powiedział i musnął moje usta.
     Wrócił po piętnastu minutach ubrany w piżamę. Leżałam już w łóżku, prawie śpiąca.
- Dobranoc . –rzekł z uśmiechem na twarzy, pocałował mnie w policzek i położył obok mnie. Zasnęłam bardzo szybko.
X
 Andrea, Andrea... – pierwsze słowa, które usłyszałam po przebudzeniu.
- Hmmm ? – zapytałam jeszcze nie przytomna.
- Kocham Cię. – wyszczerzył się lokowaty.
- Co proszę ?
- Kocham Cię. – powtórzył z bananem na twarzy.
- Człowieku, jest godzina piąta, a Ty mnie budzisz, żeby mi powiedzieć, że mnie kochasz ?
- No... Tak. – spuścił głowę.
- Ja też Cię kocham mój ty wariacie. – uśmiechnęłam się, a on podniósł głowę z uśmiechem. Musnęłam lekko jego usta.
- Jesteś wspaniała. – rzekł.
- Wiem. – odparłam sarkastycznie. Zaśmiał się niewinnie. Tak jak uwielbiałam. – A teraz wybacz, ale mam zamiar pospać trochę dłużej. – poinformowałam i przykryłam się kołdrą. Harry nic nie powiedział, tylko położył się obok mnie i położył rękę na mojej talii. Tak zasnęliśmy.

***

     Głupi budzik ! – przeklnęłam w myślach. Wyłączyłam go i się rozciągnęłam. Obok mnie siedział uśmiechnięty Hazza. Przyglądał mi się uważnie.
- Co ? – zapytałam zdezorientowana.
- Nic. Tak Ci się przyglądam. – szybko odparł.
- Mhm. Na pewno. Mów mi tu natychmiast o co kaman . – uśmiechnęłam się.
- No przecież mówię, że tak sobie spoglądam.
- Niech Ci już będzie, ale tak na przyszłość, ja nigdy nie odpuszczam. – podkreśliłam słowo „nigdy” i cmoknęłam go w usta. Wstałam z łóżka.
- Tylko tyle ? – zapytał smutny Harry.
- Na razie tyle. – pokazałam mu język. Wyciągnęłam z szafy czarne rurki, niebieską kratowaną koszule. Na nogi postanowiłam założyć czarne adidasy.
     Wyszłam z pokoju kierując się do łazienki. Tam wzięłam poranny prysznic i wykonałam resztę porannych czynności. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a na szyję zawiesiłam naszyjnik z wąsem, a także pierścionki na palce.
     Zeszłam na dół. W kuchni nikogo nie było. Włączyłam radio. Leciałam moja ulubiona nuta „Summer Paradise” Simple Plan. Uwielbiałam ją i umiałam na pamięć. (*dop. aut. Miśka, nasze wypady rolkowe & SUMMER PARADISE . xD Hahaha . :D*
*Mrs. S. : One jak tego słuchają to tak zapiepszją, że ich dogonić nie mogę. Śmiech. Hahaha. :D* *Kocham Was. <3 ♥* )
Tak więc zaczęłam śpiewać. W między czasie przygotowywałam sobie śniadanie.
     Po skończeniu zaczęłam się delektować daniem, a mianowicie naleśnikami z dżemem. Mniam !
     Po dziesięciu minutach wszystko z talerza znikło. Naczynia włożyłam do zmywarki i poszłam na górę. Tam wzięłam swoją torbę z flagą Wielkiej Brytanii i spowrotem zeszłam na dół. W  salonie nie zastałam nikogo. Włączyłam odnośnik TV i oglądałam jakiś denny film. Nie był ciekawy nic, a nic.
     Po piętnastu minutach znudzenia wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i kierowałam się w stronę, która zawsze przechadzała Trina.
     Miałam szczęście i spotkałam ją nieopodal.
- Hej. Co Ty tu robisz ? – zdziwiła się.
- Siemanko. A no jestem, nie widać ? – zaśmiałam się. – Nie no żartuję. Nudziłam się, więc postanowiłam przejść się.
- Ahh... – odpowiedziała. Odwróciłam się i szłam w odpowiednią stronę do pracy.
     Po drodze zdążyłam się uśmiać niesamowicie. Z Triną nie idzie się po prostu nudzić. Znamy się od małego, dosłownie od piaskownicy. Dogadujemy się zawsze. W szkole wszystko robiłyśmy razem. Każdego to dziwiło, ale nam to zwisało. Miałyśmy gdzieś opinie innych. Ważne byłyśmy my.
     Gdy tak wspominałam czasy szkolne, nie zauważyłam nawet, gdy weszłam do knajpy. Poszłyśmy na zaplecze, aby ubrać fartuszki. Tam spotkałyśmy Vicky i Melanie.
- Hej. – przywitały się.
- No cześć. – odparłyśmy.
     Po przygotowaniu do pracy, każda wzięła się za swoją robotę. Blondynka i szatynka poszły „na kasę”, a ja i brunetka na obsługę.
     W między czasie Vicky do mnie zagadała.
- Nie uwierzysz. – powiedziała z mega wielkim przejęciem.
- Co ? – spytałam zaciekawiona.
- Niall wyciągnął ode mnie numer telefonu i dzisiaj idziemy do kina. – pisła z radości.
- No widzisz, a nie mówiłam. Ja jestem prorokiem i wszystko wiem. – zaśmiałam się sama do siebie.
- Chyba tak. Poprę Cię w tym. – uśmiechnęła się.
     Po małej pogawędce wzięłyśmy się spowrotem do pracy.

***

     Czas zleciał tak szybko. Nim się zorientowałam a już byłam w swoim domu. Zayn czekał na mnie z widoczną niecierpliwością.
- Już jestem. – powiedziałam próbując go uspokoić.
- Dobra. – wstał z kanapy z uśmiechem.
- A więc, czego Ty nie umiesz w tańcu ?
- Hm... Zastanówmy się. WSZYSTKIEGO ! – krzyknął, a ja się zaśmiałam.
- Dobra, już dobra. A więc tak, trzymasz dziewczynę w talii, o tak. – położyłam jego ręce na moich biodrach. – Ona kładzie Ci swoje ręce na szyi. – zademonstrowałam mu. – I to jest cała filozofia tańca.
- A... – uśmiechnął się.
- Potem tylko kołyszecie się w rytm muzyki, kapujesz ?
- Już tak. – zaśmiał się.
- No i git. – posłałam uśmiech.
     Z Malikiem usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Stał w nich Harry. Gdy nas zobaczył zbladł. Takiego go jeszcze nie widziałam. Patrzał to na mnie, to na mulata. W końcu ruszył spowrotem na chodnik. Spojrzałam na Zayna i oderwałam się od niego. Pobiegłam za Stylesem. Dogoniłam go dopiero w parku, pięć minut drogi od domu.
- Harry ! Harry ! – krzyczałam. Odwrócił się i spojrzał na mnie.
- Co ? – powiedział chłodno.
- O co chodzi ? – spytałam stojąc w odległości paru kroków od niego.
- Ty mi się pytasz, o co chodzi ? Z Zaynem się obściskujecie i Ty mi się pytasz, o co chodzi ? – wydusił z siebie oburzony.
- Słucham ? Ja go uczyłam tańczyć ! – wykrzyczałam.
- Mhm. Uważaj, bo Ci jeszcze uwierzę. – rzekł sarkastycznie.
- Nie wygaduj bzdur ! – łzy spływały mi po policzkach.
- Skoro wolałaś Zayna mogłaś powiedzieć, a nie mnie wykorzystać !
- Ja Cię nie wykorzystałam, ja kocham Cię, rozumiesz ?!
- Idź z tym do niego.
- Harry zrozum, ja go nie kocham, on ma Trinę. Ja kocham Ciebie ! – mówiłam krztusząc się łzami.
- Już przestań się tłumaczyć. Wiem, jak było. Sam to widziałem. To koniec !
- Ale Harry... – podeszłam do niego ze łzami w oczach.
- Zostaw mnie. – rzucił i odszedł.
     Stałam w  miejscu i nie wiedziałam co mam zrobić. Łzy spływały po mojej twarzy strumieniami. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Usiadłam na pobliskiej ławce i schowałam twarz w dłoniach, nie zwracając uwagi na spadające włosy, które przykrywały moją osobę.
     Nie zauważyłam nawet, kiedy nade mną skumulowały się ogromne chmury, zapowiadające ulewy. Siedząc na tej ławce rozmyślałam, o dzisiejszym dniu i o wszystkim. Na mojej twarzy coraz to bardziej spływały łzy. W pewnym momencie zaczął padać deszcz. Nie zwróciłam na niego większej uwagi i nadal siedziałam płacząc. Robiło się zimniej, ale nie miałam zamiaru wracać do domu. Przynajmniej teraz.
     Po godzinie w parku zauważyłam Liama. Była jakiś nerwowy i ewidentnie czegoś szukał. Gdy mnie zauważył podbiegł do mnie.
- Andrea, nic Ci nie jest ? – zapytał patrząc na mnie.
- A co by miało być ? – odpowiedziałam pytaniem.
- Jesteś cała mokra.
- No i ?
- Chodź wracamy do domu. – poddałam się i poszłam za nim.
     W domu spojrzałam tylko na mieszkańców i od razu pobiegłam na górę. Tam zamknęłam się w swoim pokoju, w swoich czterech ścianach.
     Wiele razy ktoś próbował mi się dobijać do pokoju, ale ignorowałam to. Nie miałam najmniejszej ochoty z nikim rozmawiać. W końcu, gdy nastała cisza położyłam się w łóżku i zasnęłam tonąc w świecie smutku i rozpaczy.

Dla Gabrysi- Nialler

Zbliżają się twoje 18-naste urodziny. Z tej okazji postanawiasz zrobić imprezę w klubie "Kich". Na tę uroczystość zaprosiłaś swoich najlepszych przyjaciół ze szkoły i swojego chłopaka Thomasa. Siedziałaś teraz w swoim pokoju, kiedy nagle zadzwonił twój chłopak:
T: Cześć skarbie... Na twoje urodziny może wpaść jeszcze mój kolega Niall?
TY: Cześć kotku... Oczywiście.
T: To dzięki. Impreza jest jutro o 18.00?
TY: Tak.
Rozłączyłaś się. Poszłaś się przejść na spacer do parku. Słuchałaś sobie na mp4 piosenki Rock Me twojego ulubionego zespołu One Direction. Nagle podszedł do ciebie pewien chłopak.
N: Cześć. Co słuchasz?
TY: Cześć? Rock me One Direction.
N: Lubisz tych kolesi?
TY: Tak. Są fajni.
N: Powiem ci coś, ale nie krzycz...
TY: Nie będę... Obiecuję.
N: Jestem Niall Horan ten z One Direction.
TY: Wow. Chciałam iść na wasz koncert z moją kumpelą, ale zabrakło biletów. Ja jestem Gabrysia...
N: Cześć. Jutro idę na urodziny dziewczyny mojego kumpla do klubu "Kich".
TY: Cześć jestem dziewczyna twojego kumpla. Ja tam robię urodziny.
N: To super. Dasz mi swój numer.?
TY: Jasne.
 Dałaś numer chłopakowi i ruszyłaś do domu. W swojej siedzibie byłaś około 22. Poszłaś wziąć prysznic i położyłaś się spać.

Rano obudziłaś się o godzinie 11. Było późno więc zjadłaś szybkie śniadanie i ruszyłaś do miasta. Chodziłaś po centrach handlowych i wstąpiłaś jeszcze do Nando`s, gdyż tam pracuje twoja koleżanka Dominika. Zamówiłaś sobie sorbet z truskawek na wynos i poszłaś z zakupami do domu. Było już po 15. Wzięłaś prysznic i ubrałaś błękitną sukienkę bez ramiączka, czarny pasek, turkusowe buty, czarną, krótką skórzaną kurtkę i nieliczną biżuterię.Wzięłaś ze sobą błękitną torebkę.
Ruszyłaś do klubu. Byłaś tam o 17.30. Do imprezy pozostał 30 minut. Pomogłaś wszystko przygotować. O równej 18 wszyscy goście zaczęli się schodzić. Robiłaś sobie drinka, gdy nagle ktoś cię podszedł od tyłu i chwycił w talii. To był Thomas.
T: Cześć skarbie... To właśnie Niall!- powiedział wskazując na blondyna.
TY: Tak my się znamy. Poznaliśmy się w parku.
N: Tak. Dokładnie.
T: To wy się znacie.
N: Noo tak Thomas.
Chłopaki odeszli a do ciebie podeszła Dominika...
D: Hey solenizantko. Czy to nie Thomas całujący się z Weroniką?
TY: Gdzie?
D: O tam pod ścianą!- wskazała miejsce.
Podeszłaś tam z oczami pełnymi łez.
TY: Thomas. Co ty wyprawiasz?
T: Gabi to nie tak jak myślisz... Skarbie...
TY: Nie mów tak do mnie. Między nami KONIEC!
Poszłaś na zewnątrz. Szłaś, kiedy nagle ktoś złapał się za nadgarstek. To był Niall.
N: Gabi czemu płaczesz?
TY: Thomas całował się z moją koleżanką Weroniką. Na moich oczach.
N: Nie martw się to dupek!
TY: Dzięki Niall !
N: Wiesz jest coś co chciałbym ci powiedzieć. Podobasz mi się... Kocham cię!
TY: Wiesz ty też mi się podobasz. No ale wcześniej byłam z Thomasem....
Przerwał ci pocałunkiem. Razem wróciliście do klubu. Tańczyliście przez całą noc. Pomimo tych wszystkich nie powodzeń to były super urodziny.

***2 lata później***

Dalej jesteś z Niallem. Jego fanki zaakceptowały wasz związek. Za miesiąc będziecie już małżeństwem. Kto by pomyślał, że w takich okolicznościach spotkasz miłość swojego życia. JAAAA NIEE!

KONIEC
PRZEPRASZAM, ŻE WCZORAJ NIE DODAŁAM POSTA, ALE NIE MIAŁAM CZASU.

DZISIAJ BĘDĄ 4 ROZDZIAŁY :)

ALE TO DOPIERO POTEM

wtorek, 26 lutego 2013

Wiecie co? Nie mam siły już pisać, więc daję 2. Rozdział 7 i 8

VII
     Obudziłam się ze strasznym bólem pleców. Otworzyłam oczy i przeleciałam wzrokiem pomieszczenie. No tak, byłam w salonie. Sięgnęłam po telefon, który leżał na stole. No ekraniku widniała godzina dziewiąta. Usiadłam na kanapie, ziewnęłam i przeciągnęłam się. W domu było spokojnie. Stwierdzam iż za spokojnie. Gdzie są te smerfiaste ludki ? Wstałam i poszłam do kuchni. Nie było ich. Pobiegłam an górę i spojrzałam we wszystkie możliwe pokoju, łazienki i pozostałe pomieszczenia. Nic. Stałam się dziwnie podejrzliwa. Oni nie mieli w zwyczaju nie buszować po całym domu o tej porze. Trochę się wystraszyłam. Spojrzałam na podwórko przez okno. No nie ! Oni cały czas byli tam. Co za ludzie ! Ja tu kurde od zmysłów odchodzę, nie wiem co robić, a oni sobie tak normalnie, w legalny sposób grają w piłkę na podwórku. Wiedzieli jaki mi nastawić nastrój od samego rana. , Spokojnie Andrea, nie psuj sobie humoru w ten ważny dzień dla Twojego chłopaka , - powtarzałam w myślach. Skoro byłam już na górze doszłam do wniosku, że się ubiorę i ogarnę, a potem zjem śniadanie. Tak też zrobiłam.  Ubrałam różową bluzkę z żyrafą ( XD ), fioletowe sztruksy i czarne vans’y. Włosy spięłam w wysokiego koka.
     Odbyłam poranne czynności i zeszłam na dół. Skierowałam się do kuchni. Z racji, że nikogo w mieszkaniu nie było zaczęłam nucić sobie piosenkę ‘Laserlight’ Jessie J. Przy tym smażyłam sobie jajecznicę. W pewnym momencie ktoś nieusłyszalnie wszedł do pomieszczenia. Kiedy skończyłam śpiewać chwycił mnie od tyłu w talii i oparł głowę o moje ramię.
- Wystraszyłeś mnie. – oznajmiłam.
- To nic. Przeżyłaś, a to najważniejsze. – zażartował.
- Hahaha. Bardzo śmieszne. – rzekłam sarkastycznie.
- Ślicznie śpiewasz, wiesz ? – uśmiechnął się.
- Wiem. – odparłam zadziornie.
- Ależ Ty skromna.
-Ależ Ty śmieszny. – odpyskłam, a ten mnie pocałował. Odepchnęłam go lekko.
- O co Ci chodzi ? – spojrzał na mnie pytająco.
- Najpierw posiłek. – zaśmiałam się, a Harry wraz ze mną. Nałożyłam na talerz jedzenie i nalałam do szklanki soku pomarańczowego. Chłopak usiadł an przeciwko mnie i cały czas mi się przyglądał.
- Co Ty się tak na mnie patrzysz ? – wydukałam pomiędzy kęsami.
- A no bo taką mam chęć. – droczył się.
- No to niech ta chęć sobie idzie w las.
- Nie potrafi. – wyszczerzył ząbki.
- To ja ją zaraz nauczę. – pokazałam mu język. Zaśmiał się.
     Kiedy zjadłam podeszłam do zlewu, aby pozmywać naczynia. Zrobiłam to w niecałe pięć minut.
     Gdy skończyłam i wycierałam ręce w ręcznik Harry do mnie podszedł i posadził mnie na blacie.
- Już skończyłaś posiłek, prawda ? – zapytał z uśmiechem an twarzy.
- Ta kwestia jest jeszcze do obgadania. – zaśmiałam się.
- Według mnie nie. – szepnął. Lekko musłam jego usta swoimi, co przerodziło się w namiętny pocałunek.
  Naszą „chwilę szczęścia” przerwał Niall, który wparował do domu jak oparzony. Za nim wbiegł Zayn. Gonili się wokół kanapy. Zeszłam z szafy i próbowałam opanować nasze gepardy.
- Przestańcie się gonić ! - darłam się. Jak widać na marne. Wkurzyłam się i podeszłam do nich. Próbowałam opanować tą sytuację, ale gdy tylko znalazłam się obok Nialla niechcący mnie popchnął i upadłam na ziemię z hukiem. Leżałam tak przez dłuższą chwilę. W końcu podbiegł do mnie Harry.
- Andrea, nic Ci nie jest ? – spytał troskliwie i uklęknął obok mnie. Usiadłam.
- Mi nie, ale im zaraz będzie. – wskazałam na mulata i irlandczyka. Wystraszeni wybiegli z domu z prędkością światła. Hazza pomógł mi wstać z podłogi. Usiedliśmy na kanapie.
     Po piętnastu minutach dołączył do nas Liam z Danielle. Brunet wskazał na kuchnię.
- Zaraz wracam . – rzekłam z uśmiechem do Hazzy i cmokłam go w policzek. Poszłam do wskazanego pomieszczenie, gdzie Li już był.
- Mała zmiana planów, impreza będzie w klubie o siedemnastej. Ja zajmę czymś Harrego, a Ty i reszta bądźcie juz tam. Wszystko jest przygotowane więc luz. Adres Ci przyślę SMS-em.
- Okey. Coś jeszcze ?
- Hm... Chyba nic. Jak co, to będę dzwonić. – oznajmił z przelotnym uśmiechem i wyszedł. Kiedy zostałam sama w kuchni głośno westchnęłam. Zegar wskazywał dwunastą. „Dobra, trzeba się za coś wsiąść” – pomyślałam. Wzięłam komórkę do ręki i wystukałam „Impreza jest o siedemnastej. Możemy być u Ciebie o czwartej ? :D” i wysłała do Triny. Schowałam telefon do kieszeni i poszłam do salonu usiąść obok Harrego. Niestety moje miejsce zajął Malik, który wyglądał jakby z kosmosu wyleciał.
- Kchkm. – chrząknęłam i położyłam ręce na biodra. Wszyscy odwrócili się jak na komendę. Spojrzałam na Zayna.
- Przepraszam pana, ale to moje miejsce. – powiedziałam. Mulat uniósł pytająco brwi. – Spadaj, ja tu siedzę. – wytłumaczyłam. W momencie kiedy wstał usłyszałam dźwięk przychodzącego SMS-a. Wyjęłam komórkę i otworzyłam wiadomość. „Jasne. Nie ma sprawy. :)”. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przeniosłam wzrok na gromadkę chowając telefon głęboko w spodnie. Zayn wstał z niechęcią w oczach z kanapy i przeniósł się na fotel. Zajęłam poprzednie miejsce piosenkarza, uśmiechnęłam się do Stylesa i wpatrywałam się w ekran telewizora próbując zrozumieć sens filmu.

***

     Okey, Liam wyciągnął gdzieś Harrego, reszta boysbendu zajęła się sobą, a ja i dziewczyny szykowałyśmy się do wyjścia.
     Z domu wyruszyłyśmy za dwadzieścia czwarta. Droga minęła nam szybko. Być może dlatego, że przez ten czas śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy, jakbyśmy były małymi dziećmi, które dopiero co zaczęły chodzić do przedszkola.
     Kiedy znalazłyśmy się przed domem mojej przyjaciółki, zadzwoniłam do jej drzwi. Po paru sekundach otworzyła nam je uśmiechnięta Trina.
- Siemka dziewczyny. Wchodźcie. – rzekła rozpromieniona.
- Hej. odpowiedziałyśmy i weszłyśmy. Poszłyśmy do pokoju Triny. Nasz ubrania były w siatkach nie naruszone. Każda wzięła swój ubiór i po kolei wchodziłyśmy do łazienki, aby się przebrać.
     Pierwsza była Trina. Potem Danielle, Eleanor i ja. Wszystkie wyglądałyśmy świetnie. Po ubiorze przyszedł czas na makijaż. Było tak zabawnie, że nie ma słów, które potrafiłyby to opisać.
     Gdy już byłyśmy gotowe dochodziło za dwadzieścia piąta. Spojrzałam na ekranik telefonu. Dostałam SMS-a od Liama. Był to adres klubu, w którym miała odbyć się impreza.
     Zamówiłyśmy taksówkę i ruszyłyśmy w miejsce wskazane przez bruneta.
     Kiedy już się tam znalazłyśmy weszłyśmy do środka. Było przepięknie. Sala olśniewająco przystrojona, śliczny tort, masa ludzi których nie znałam. Po prostu cudnie !
     Jak dochodziła godzina piąta wszyscy się schowali. Niall zgasił światło. Po paru chwilach do pomieszczenia wszedł solenizant i zapalił światło.
- Niespodzianka! – krzyknęliśmy wszyscy równo. Harry po chwili się uśmiechnął. Był naprawdę zaskoczony.
     Wszyscy podchodzili do niego i składali mu  życzenia. Dziękował i szedł dalej.
     Po jakiś piętnastu minutach, kiedy nalewałam sobie sok do napicia podszedł do mnie i objął mnie w talii.
- Dziękuję. – szepnął i złożył namiętny pocałunek na moich ustach.
- To słowo to musisz kierować do chłopaków. – uśmiechnęłam się.
- Ale ja dziękuję za przyjście. – pokazał szereg białych ząbków.
- Ah. To dla mnie przyjemność. – zaśmiałam się.
     Impreza była odjazdowa. Około godziny dziesiątej chłopacy weszli na scenę. Zaczęli śpiewać piosenkę „Up All Night”. Z Triną stałyśmy od razu przy scenie cały czas się uśmiechałyśmy i tańczyłyśmy w rytm muzyki. Na swojej solówce Harry się do mnie uśmiechał i cały czas na mnie spoglądał. Patrzał tymi zielonym tęczówkami w moje oczy.
     W ostatniej zwrotce, którą śpiewał Zayn, chwycił mnie za rękę. Chciał, abym weszła na scenę. Upierałam się, ale w końcu przyjaciółką mnie popchnęłam i weszłam tam. Hazza dał mi całusa w policzek i cały czas obejmował w talii. Wszyscy sie bawili doskonale.
     Po skończonej piosence zeszli ze sceny i poszli w swoim kierunku. Rozmawiałam akurat z Triną i Eleanor, kiedy podszedł do mnie.
- Porwę Cię śliczna. – powiedział i pociągnął mnie za sobą. Uśmiechnęłam się przelotnie do dziewczyn i poszłam za chłopakiem. Leciała akurat piosenka Christiny Perri – A Thousand Years. Loczek chwycił mnie w talii, a ja uwiesiłam mu się na szyi.
- Kocham Cię. – szepnął mi do ucha.
- Ja Ciebie też. – oparłam i się namiętnie pocałowaliśmy. Po pocałunku wtuliłam się w niego. Chciałam, aby ta chwila trwała wiecznie i nigdy sie nie skończyła.
     Tańczyliśmy cały czas. Nie było przerwy. Na przyjęciu nie zabrakło oczywiście alkoholu. Nie byłam jego wielbicielką, ale dałam sie namówić na 2 kieliszki. „Co tam, raz się żyję” – pomyślałam.
     Cała impreza zakończyła sie jakoś o drugiej nad ranem. Wraz z Harrym pojechaliśmy taksówką do domu.
     Gdy już się w nim znaleźliśmy Styles wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Położył mnie na łóżku, po czym zrobił to samo. Objął mnie ramieniem i tak zasnęliśmy.
VIII
    Obudziłam się wypoczęta i szczęśliwa. Obok mnie leżał już nie śpiący Harry.
- Witaj Śpiąca Królewno. – przywitał mnie pocałunkiem.
- To znaczy, że Ty jesteś Księciem, który mnie obudził, tak ? – zapytałam ledwo co powstrzymując wybuch śmiechu.
- Jeżeli tego chcesz, to może być i tak. – zaśmiał się.
- Która godzina ? – zapytałam rozciągając się i ziewając. Wziął telefon do ręki.
- Wpół do jedenastej. – oznajmił i odłożył komórkę na miejsce.
- I mnie nie obudziłeś ?
- Nie potrafiłem. Tak sodko wyglądasz, jak śpisz. – ukazał szereg zębów. Zarumieniłam się i spuściłam głowę. Chwycił mnie za podbródek i uniósł moją twarz tak, abym na niego patrzała. – Nie chowaj tych rumieńców. Są śliczne, wiesz ? – zarumieniłam sie jeszcze bardziej. Spojrzał mi w oczy. Te jego śliczne zielone ślepia były cudne. Nie szło im się oprzeć, perfidnie to był chyba wytwór szatana.
- Dobra, już mnie tu nie czaruj. – rzekłam z bananem na twarzy. Spuścił głowę i spojrzał na mnie z pode byka, nadal niewinnie sie uśmiechając. Zaśmiałam się. Harry wstał z mojego łóżka.
- Za piętnaście minut śniadanie. – rzekł uśmiechnięty wychodząc z pokoju. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Wstałam i wygrzebałam z szafy niebieskie vans’y, dżinsy i fioletową bluzkę z dokoldem na krótki rękaw. Z tym zestawem poszłam do łazienki.
     Wzięłam orzeźwiający prysznic i się przebrałam. Włosy związałam w warkocza na bok. Wymalowałam się i zeszłam na dół. W kuchni unosiły się niesamowite zapachy.
- Co tak cudnie pachnie ? – zapytałam podchodząc do kuchenki.
- Naleśniki. – usłyszałam w odpowiedzi. Uwielbiam je. Potrafiłabym je jeść garściami. Usiadłam przy stole czekając na podanie dania.
     Kiedy już się tego doczekałam pochłonęłam z sześć naleśników. Hazza patrzał na mnie z niedowierzaniem.
- Co się tak patrzysz ? – zapytałam gdy skończyłam konsumować.
- Jeszcze nigdy nie widziałem dziewczyny, która potrafi zjeść tyle naleśników.
- No, to już teraz widziałeś. – zaśmiałam się. Wzięłam kilka łyków soku pomarańczowego, a następnie odłożyłam wszystko do zlewu i zaczęłam pomywać.
     Gdy skończyłam dochodziła godzina jedenasta trzydzieści. Wytarłam ręce i skierowałam się do salonu. Nasze dwie pary gołąbeczków gdzieś wcięło. Usiadłam pomiędzy lokowatym a blondynem. Zayn była jakoś podejrzanie szczęśliwy. Postanowiłam to rozgryźć.
- Co Ty taki uśmiechnięty dzisiaj ? – skierowałam do mulata.
- Bo idę na randkę. – odpowiedział uradowany.
- A któż jest tą szczęściarą ? – spytałam.
- Trina. Wy się chyba znacie, co nie ? – nie wierzyłam własnym uszom. Moja przyjaciółka z Zaynem an randkę ? WOW. Ale ten świat się zrobił dziwny. No tak, kto by przypuszczał, że będę chodziła z gwiazdą. Najwidoczniej cywilizacja robi krok do przodu. Z moim zamyśleń wyrwał mnie głos Hazzy.
- Halo. Żyjesz ?
- A no tak, tak. Sorki. Znamy się i to nawet bardzo dobrze.
- No to super. Będziemy chodzić na podwójne randki. – uśmiechnął się czarnowłosy.
- To jest świetny pomysł. – poparł go zielonooki. Spiorunowałam go wzrokiem. – Żartowałem. – rzekł śmiejąc się.
     Po trzydziestu minutach Malik wyszedł z domu. Zostaliśmy tylko my i Niall.
- Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj ? – zaproponował Harry.
- I zostawimy blondaska samego ?
- Nie, spoko. Przychodzi do mnie kumpel. – rzekł głodomór i dalej zażerał się chipsami wpatrując w ekran telewizora.
- Czyli, że wychodzimy. – oznajmił uśmiechnięty.
- Zgoda. A gdzie idziemy ? - spytałam.
- To będzie niespodzianka. – odparł z bananem na twarzy. Westchnęłam.
- Niech Ci już będzie mój Ty loczku. – zaśmiałam się. – Za chwilę wrócę. – wstałam i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam torebkę. Wpakowałam do niej komórkę i jeszcze parę najpotrzebniejszych rupieci. Po drodze wskoczyłam jeszcze do toalety.
     Zeszłam an dół. Harry czekał na mnie przy drzwiach.
- Gotowa. – oznajmiłam i cmoknęłam go w policzek. Chwycił mnie za rękę i zaprowadził przed dom.
     Kierował sie jakimiś uliczkami. Byłam trochę zdziwiona, bo mieszkam tu od  ośmiu lat i nie znam tej okolicy. Zresztą, Londyn jest bardzo wielkim miastem, więc mam prawo go nie znać całego.
     Po dwudziestu minutach znaleźliśmy się nad jeziorem. Było ono na jakimś odludziu, pewnie peryferiach.
- Pięknie tutaj, prawda ? – zagadał. Pokiwałam tylko głową na potwierdzenie. Nie potrafiłam nic z siebie więcej wydusić. Rozglądałam się po tym miejscu. Chyba nikt tutaj nie był, bo nie ma śladów turystów i w ogóle. Usiedliśmy na trawie nieopodal wody.
- Zawsze tutaj przychodzę, gdy mam coś do przemyślenia. Nikt z moich znajomych nie wie o istnieniu tego miejsca.
- Więc dlaczego mnie tutaj zaprowadziłeś ?
- Właściwie to nie wiem. Poczułem taką potrzebę, aby Cię tu przyprowadzić. – chwycił moje dłonie. – Jesteś po prostu dla mnie bardzo ważna. Trudno mi by było poukładać swoje życie bez Ciebie. – czułam jak łzy spływają po moich policzkach.
- Ty też jesteś dla mnie bardzo ważny. – odparła ocierając łzy.
- Dlaczego płaczesz ?
- Bo jestem szczęśliwa. – uśmiechnęłam się smutno do niego.
- Nie płacz. – rzekł z uśmiechem wycierając łzę, która spłynęła po mojej twarzy.
- Spróbuję. – powiedziałam uśmiechając się. Harry odwzajemnił uśmiech. Nasze usta złączyły się w długim i namiętnym pocałunku.
     Kiedy się od siebie oderwaliśmy patrzeliśmy daleko w wodę. Opierałam głowę o jego ramię, a on trzymał mnie za dłonie.
     O osiemnastej zbieraliśmy się do domu.
     Przez całą drogę powrotną trzymaliśmy się za ręce i rozmawialiśmy. Mówiliśmy sobie o wszystkim. Dowiedziałam się wielu rzeczy o nim. Oczywiście przy rozmowie nie zabrakło żartów i śmiechu.
     Kiedy znaleźliśmy się w domu było wpół do siódmej. W salonie zebrali się wszyscy mieszkańcy. Ja tych wszystkich ludzi mam jak rodzinę. Znamy się niby tylko tydzień, ale zdążyliśmy się dowiedzieć wielu rzeczy.
     Usiedliśmy z Harrym na kanapie obok Eleanor i Louisa. W telewizji leciał akurat X-Factor. Lubiłam go. Był nawet ciekawy.
     O dziesiątej byłam zmęczona. Poszłam do łazienki.  Wzięłam długą relaksującą kąpiel i przebrałam się w rozciągniętą piżamę z misiami.
     Poszłam do pokoju. Po chwili dołączył do mnie Harry. Położył swoją rękę na moim biodrze. Odwróciłam się i wtuliłam w jego tors.
- Dobranoc skarbie. – powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc. – odpowiedziałam i zasnęłam wtulona w najwspanialszego człowieka, jakiego znam.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Od razu 2... Rozdział 5 i 6

V
     Wstałam o piątej nad ranem. Miałam zamiar iść do Harrego. Tak, nie mylicie się, tak wcześnie rano. Gdybym miał iść do niego po pracy to bym chyba w niej nie wytrzymała. Wzięłam fioletowe rurki, czarne vans’y i top z napisami. W łazience wymalowałam się, uczesałam włosy w warkocza na bok i założyłam czerwoną bandankę. W pokoju spakowałam jeszcze torbę u wyszłam przed dom. Skierowałam się w stronę garażu, w którym stał mój samochód. Wsiadłam w niego i jechałam do szpitala.
     Droga do niego nie była długa. Zajmowała zaledwie pół godziny.
     O szóstej byłam na miejscu.
- Przepraszam, gdzie leży Harry Styles ? – zapytałam kobiety stojącej przy recepcji.
- A pani jest kim ?
- Jego dziewczyną.
- Dobrze. Idzie pani prosto, potem wprawo i pokój numer 18B.
- Dobrze. Dziękuję. – posłałam ciepły uśmiech i ruszyłam w stronę wskazaną przez pielęgniarkę. Kiedy się tam znalazłam wzięłam głęboki wdech i zapukałam do drzwi.
- Proszę. – powiedział chłopak zachrypniętym głosem. Otworzyłam je.
- Harry ? – zapytałam.
- Cześć Andrea. – siedział na łóżku.
- Mogę wejść ? – spytałam niepewnie.
- Jasne. Chodź. – uśmiechnął się. Zrobiłam tak, jak mnie poprosił. Wskazał miejsce obok siebie. Usiadłam tam. Zauważyłam, że mam rękę w gipsie.
- Co Ci jest ? – zapytałam.
- Mam złamaną rękę. To wszystko. – łza zakręciła mi się w oku.
- Wiedziałam, że tak będzie,. Nie powinnam była Cię narażać. – płakałam już na maksa. – To wszystko moja wina. Gdyby nie ja, to nie leżałbyś teraz tutaj w takim ... – nie zdążyłam dokończyć, bo mnie namiętnie pocałował. Odwzajemniłam to. Po oderwaniu się od siebie Hazza odsłonił szereg białych ząbków.
- Nie możesz się obwiniać o to. – rzekł wycierając łzy, które spływały po moim policzku.
- To Meyson Cię pobił, prawda ?
- Tak. Ale to nie jest Twoja wina.
- Jak nie, jak tak. Gdybyś mnie nie znał nie leżałbyś teraz tutaj i nie miałbyś kłopotu. – spuściłam głowę.
- Andrea, jakiego kłopotu ?
- Kłopotu ze mną ...
- Posłuchaj. – podniósł moją głowę tak, abym na niego patrzała. – Jakby każdy miał, jak Ty to nazywasz taki piękny kłopot, to na świecie istniałaby tylko miłość. – uśmiechnęłam się smutno. – Więc proszę Cię, nie mów tak, bo to, że Ciebie poznałem jest najlepszą rzeczą która mnie w życiu spotkała. Nie jesteś taka jak inne.
- To znaczy ?
- Inne dziewczyny widziały we mnie tylko gwiazdę, a Ty ? Ty widzisz we mnie normalnego człowieka.
- No tak, bo nie ważne, czy jesteś bogaty, czy biedny.
- Więc właśnie. Ważne jest uczucie jakim się darzymy. Proszę Cię, nie wygaduj, że jakbym Cię nie znał to bym tu nie leżał. Bo gdybym nie poznał Ciebie to byłbym niezbyt szczęśliwym człowiekiem. Nawet jeżeli wydarzyłoby się coś okropnego, co by musiało nas rozdzielić, to ja i tak bym Cię kochał najmocniej na świecie.
- Serio ? – spojrzałam mu w oczy. Chwycił moją dłoń.
- Serio. Nic nie zmieni faktu, że Cię kocham. – uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam go.
- Au. – jęknął. Puściłam go.
- Przepraszam. – rzekłam błagalnym tonem.
- Nic się nie stało. To miły ból. – uśmiechnął się słodko. Odwzajemniłam to.
     Po godzinnej rozmowie przyszedł czas na rozłąkę.
- To ja będę już lecieć. – trzymaliśmy się za ręce.
- Dobrze. – odpowiedział ze smutkiem w głosie.
- Pa. – cmoknęłam go w usta.
- Hej. – wyszłam.
     Ciężko mi było go zostawić tam samego. Było mi go żal.
     Po siódmej byłam przed domem. Spodziewałam się wypytywania i tak dalej. Otworzyłam drzwi.
- Jestem. – rzekłam zamykając je. poszłam do kuchni. Siedział tam Liam.
- Gdzie byłaś ? – przeczucia mnie nie myliły.
- U Harrego. – odparłam wyciągając miseczkę.
- Mogłaś nam powiedzieć. Martwiliśmy się.
- No sory, ale jestem w swoim domu i mam dziewiętnaście lat. Nie muszę się wam spowiadać. – powiedziałam głosem bez emocji. Nasypała płatków do miseczki, zalałam je mlekiem i usiadłam przy stole.
- Dobra, dobra. Co u niego ?
- Ma złamaną rękę. Wychodzi prawdopodobnie jutro.
- No to super. – uśmiechnął się.
- Mhm.
     Po zjedzeniu usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam, aby je otworzyć. Przed moim domem stała blondynka z tona tapety.
- Cześć. – przywitała się.
- Hej. – odpowiedziałam.
- Jestem Perrie. Czy zastałam może Zayna ?
- Chwilę. Zayn ! – krzyknęłam.
- Już idę ! – usłyszałam w odpowiedzi.
- Cześć skarbie.- przytulił ją i pocałował.
- Siemka miśku. – na ich widok ciarki przeszły mi po plecach.
- Andrea to jest Perrie, moja dziewczyna. – przedstawił ją.
- Miło mi. – posłałam sztuczny uśmiech. Jakoś nie podobała mi się ta dziewczyna Jest dziwna. Malik zaprosił „koleżankę” do środka. Ja natomiast poszłam do łazienki. Obejrzałam się w lustrze, wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz. Ja to mam wyczucie czasu. Trina akurat dochodziła do mojego domu.
- Siemka. – powiedziałam z uśmiechem.
- Hej. Widzę, że dziś humor CI dopisuje ? – szłyśmy w stronę naszej pracy.
- Nom. Napisałam Ci esa, że Harry i Liam zostali pobici, co nie ?
- Nom.
-Dzisiaj była u Stylesa i ma na szczęście tylko złamaną rękę i jutro może wyjdzie.
- No to wspaniale ! – ucieszyła się.
- Nawet więcej niż wspaniale.  – uśmiechnęłyśmy się.
- Bałam się, że stanie mu się coś gorszego.
- Ja też. Miałam takiego stracha, że normalnie masakra.
- Ale wszystko będzie dobrze, więc nie ma się o co martwić.
- No. Na szczęście. – weszłyśmy do knajpy.
- Czas brać się za pracę. – oznajmiła przyjaciółka. Westchnęłyśmy. Założyłyśmy fartuszki i wzięłyśmy się za robotę.

***

     Dzień w pracy minął szybko i bez problemu. Nim się obejrzałam, a byłam już spowrotem w domu. Perrie również tam była. zauważyłam, że reszta smerfów niezbyt za nią przepada. Pewnie myślicie sobie, skąd ja to wiem ? Otóż widzę, że nie są uśmiechnięci, co do nich jest bardzo nie podobne. Nikt prócz Zayna z nią nie rozmawia i w ogóle. Atmosfera jest jakaś siaka i nijaka. Stwierdziłam, że nie będę się wtrącać. Niech robią co chcą, ale ja z nią psiapsiółką nie będę.
     Usiadłam obok Nialla na kanapie. Uśmiechnął się na mój widok.
- Co się tak szczerzysz ? – zapytałam go.
- A nic, tak sobie. – odwrócił wzrok. To było mego dziwne. Nie miałam zamiaru w to wnikać.
     O dziewiętnastej Perrie poszła do siebie.Zayn poszedł ją odprowadzić. dy tylko wyszła z domu wszyscy się rozluźnili.
     Oglądaliśmy do dziewiątej filmy. Potem poszłam an górę. Umylam się i poszłam spać z uśmiechem.
VI


VI. ( część 1. )
      Obudziły mnie jakieś wrzaski dochodzące z dołu. Postanowiłam to zignorować. Odwróciłam się na drugą stronę i zakryłam głowę poduszką. Nagle wielki huk, a potem trzaśnięcie drzwiami rozległo się po całym budynku. Wściekła i wystraszona wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach na dół, a mało co nie zaliczając wypadku. Gdy znalazłam się w salonie zauważyłam  leżącego na ziemi Zayna i pomagających mu wstać chłopaków.
- Co się stało ? – zapytałam zaskoczona.
- Perrie tu była. – odparł Nialler. Spojrzałam na niego pytająco. – Jaka Ty jesteś ciemna. Zayn z nią zerwał, a ta się wkurzyła. Popchnęła go, on upadł i  ze złością wybiegła z domu.
- Trzeba było tak od razu. Czemu z nią zerwałeś ? – skierowałam do mulata.
- Nie układało nam się i w ogóle. Ona nie była jakaś w moim typie. Po za tym nie potrafiła  się dogadać z chłopakami. A ja nie potrafiłbym być z kimś takim.
- Aha. – rzekłam i poszłam do kuchni. W głębi duszy cieszyłam się, że nie są razem.. W ogóle do siebie nie pasowali. Dwa różne światy.
      Otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Jedyne co tam znalazłam to jakiś... tort?
- Chłopaki ! – krzyknęłam.
- Co ? – odparli chórem.
- Dlaczego w lodówce jest tort ? – do kuchni wszedł Liam.
- To do Harrego. W niedzielę ma urodziny.
- I dopiero teraz mi o tym mówicie ?! – byłam oburzona.
- Myśleliśmy, że wiesz.
- Wy już lepiej nie myślcie. Co ja mu kupię ? Kurde ! Po pracy muszę iść z Triną coś wybrać ! – wpadłam w panikę.
- Nie denerwuj się. – rzekł brunet i położył rękę na moim ramieniu.
- Mhm. Łatwo wam mówić.
- Na pewno coś znajdziesz, spokojnie.
- Dobra, już dobra. A wyprawiacie jakąś imprezę lub coś?
- Tak. Jutro.
- Słucham ?! – nie wierzyłam własnym uszom. – I w co ja się ubiorę ?
- Pójdziecie dzisiaj z Triną, Eleanor i Danielle na zakupy. A no właśnie, Trina tez jest zaproszona.
- No to dobrze. A będzie ona tutaj, czy gdzieś indziej ?
- No tutaj, o ile wyrazisz zgodę.
- Niech wam będzie. – uśmiechnął się. – Ale ja bałaganu sprzątać nie będę.
- Spoko. – posłał przelotny uśmiech i dołączył do chłopaków siedzących na kanapie przed telewizją.
VI część 2
 Do jedzenia nie pozostało mi nic innego jak bułka z nutellą.
      Po zjedzonym posiłku poszłam na górę. Tam przebrałam się w czarne rurki, beżowy t-shirt z lalką, żółte vans’y i kratowaną koszulę. Włosy uczesałam w wysoka kitkę. W łazience wymalowałam się, a w pokoju spakowałam torbę. Zeszłam na dół. Cos w głowie mi mówiło, że o czymś zapomniałam, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć, co to było. W końcu mi się przypomni. – pomyślałam. W salonie na kanapie siedział Loui i El. Usiadłam obok chłopaka.
- Ty do pracy nie idziesz ? – zapytał.
- A która godzina ?
- Ym... Dochodzi wpół.
- To za chwilę idę. – uśmiechnęłam się i zafascynowana odleciałam w świat wyobraźni.
      Po piętnastu minutach zabrzmiał dzwonek do drzwi. Podeszłam i otworzyłam je.
- Strzałka. – powiedziała z uśmiechem przyjaciółka.
- Helo. – odpowiedziałam tym samym.
- Idziemy ? – spytała.
- Jasne. – zamknęłam za sobą drzwi. Wyszłyśmy na chodnik i szłyśmy w kierunku „Milk Shake’a”.
- Słuchaj. – zaczęłam. – Jesteśmy zaproszone na imprezę urodzinową Harrego.
- No to super. Widzę, że mam przywileje przyjaźniąc się z Tobą. – zaśmiała się. – Nie no żartuję. A kiedy jest ta impreza ?
- Jutro. – Trina zrobiła minę „WTF?!”.
- No chyba sobie żartujesz !
- Niestety nie. Z tego tez powodu idziemy my, Eleanor i Danielle na zakupy. Od razu po pracy.
- A. No spoko. – uśmiechnęła się.
- Nie jest to dla Ciebie problem ? – trochę się zdziwiłam.
- Dziewczyno, od kiedy problemem dla mnie jest wyjście na zakupy ? – spytała ironicznie.
- Fakt, fakt. Głupia ja. – popukałam się po głowie, po czym wybuchłyśmy śmiechem.
      W miejscu naszej pracy zastałyśmy tylko Clarisse, Mitchella – kucharza i Mandy – kucharkę. Nikogo poza nimi nie było. Z Triną na ten widok spojrzałyśmy na siebie, wzruszyłyśmy ramionami i poszłyśmy na zaplecze. Tam założyłyśmy fartuszki i poszłyśmy spowrotem do sali.
      Klientów było mało. Nawet bardzo mało. Byłam zdziwiona. Zauważyłam, że Trina też. No ale cóż, tak bywa, że ma się lepsze dni i gorsze.
      Po skończonej pracy poszłyśmy do mnie, po El i Dan. Przez całą drogę powrotną śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy.
- Jestem ! – krzyknęłam otwierając drzwi. Poszłyśmy z przyjaciółką do kuchni.
- Napijesz się soku ? – zapytałam.
- Chętnie. – usłyszałam w odpowiedzi. Nalałam nam soku pomarańczowego. Lodówka była na szczęście napełniona. Podałam gościowi sok i usiadłam obok.
- Poczekaj chwilę, pójdę poszukać Eleanor i Danielle. – oznajmiłam i wstałam.
- Oki. – odparła. Poszłam na górę. Dziewczyny były  w sypialni i oglądały coś w laptopie wraz z chłopakami. Zapukałam do drzwi.
- Hej. Dziewczyny chodźcie. Idziemy na zakupy. – powiedziałam z uśmiechem.
- Dobra. – odparły równo i wstały.
- Pa. – Dan dała całusa Liamowi.
- Cześć Lou. – rzekła El.
- A ja już całusa nie dostałem. – udawał oburzonego brunet.
- Dostaniesz jak wrócę. – uśmiechnęła się. Kumpele wzięły jeszcze torebki i zeszły na dół. Przedstawiłam każdą po kolei.
- No to czmychamy. – klasnęłam w dłonie. Wszystkie się zaśmiałyśmy i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
- To gdzie idziemy ? – zagadała Danielle.
- Tak myślałam o centrum handlowym.
- Ty, to jest świetny pomysł . –poparła mnie z uśmiechem przyjaciółka.
- W końcu musi być extra, bo mój tak ? – rzekłam po czym momentalnie wybuchłyśmy śmiechem.
      Do centrum dotarłyśmy w piętnaście minut. Dziewczyny nawet się dogadywały, nie powiem. Cieszyło mnie to, i to bardzo.
      Na samym początku poszłyśmy do „Morillo”. Tam Eleanor wybrała sobie zarąbistą różową sukienkę. Wyglądała w niej nieziemsko.
      W następnym sklepie Trina kupiła boską niebieską. Była bez ramiączek, ale z wielką czarną kokardą po boku. W tym samym sklepie Danielle również wybrała sukienkę, ale czarną. Na środku miała ala pasek z cekinów. Tylko ja byłam bez stroju.
- Nie zamartwiaj się. W końcu kupisz sobie ten strój. – pocieszała mnie Trina.
      Poszłyśmy do następnego sklepu. Tam od razu zauważyłam piękną czerwoną sukienkę, z czarnym paskiem pod piersiami. Wzięłam ją i natychmiast pobiegłam do przymierzalni. Kiedy się przebrałam i wyszła pokazać dziewczynom zrobiły takie miny „O.O”
- Halo. Tutaj ziemia. – pokiwałam im rękoma przed twarzami. Potrząsały się i w końcu zaczęły mówić.
- Łał. Wyglądasz pięknie. – powiedziała siostra.
-  To mam zabrać tą ? – zapytałam.
- Pytanie. Jasne , że tak. – na prośbę przyjaciółki przebrałam sie i podeszłam do kasy, aby zapłacić. Buty i akcesoria do stroju miałyśmy. Brakowała nam tylko prezentu...
- Wiem ! Kupię mu perfumy. – uśmiechnęłam się.
- Niezłe, niezłe. – rzekła Danielle.     
      Pobiegłam do pobliskiej drogerii i wybrałam perfum. Dodatkowo kupiłam Harremu łańcuszek. Taki zwyczajny, męski.
      Po zakupach wezwałyśmy taxi. Dochodziła godzina dziewiętnasta. Postanowiłyśmy, że nasze zakupy weźmie Trina, aby loczek nie miał żadnych podejrzeń.
      Przed domem byłyśmy o wpół do ósmej.
- Jesteśmy ! – krzyknęłyśmy wchodząc do mieszkania. Gdy zamknęłam za sobą drzwi ktoś podszedł do mnie od tyłu i zakrył oczy dłońmi.
- Harry ? – zapytałam z uśmiechem, gdy ten odwrócił mnie twarzą do siebie.
- Oto ja. – rzekł z wyszczerzonymi zębami i pocałował mnie.
- Już jesteś ?
- Mhm.
- To super. – przytuliłam go. Usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy filmy. Miałam głowę opartą o jego ramię. On natomiast obejmował mnie.
      Stwierdziłam, że Harry nie może spać na kanapie. Tak więc, ja będę spała na niej, a on u mnie.
      O jedenastej wykąpałam się i położyłam spać.

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 4

  Nie wiem jakim cudem, ale obudziłam się we własnym łóżku, we własnym pokoju. Byłam pewna, że zasnęłam w salonie oglądając po raz czwarty „Zmierzch”. Szukałam odpowiedzi w głowie, ale nic sensownego mi nie przychodziło. Wstałam z łóżka. Z szafy wzięłam różowe vans’y, dżinsy i czerwony top z dziewczyną. Poszłam do łazienki odbyć poranne czynności.
     Po ich wykonaniu zeszłam na dół. W kuchni był Harry.
- Cześć. – cmoknęłam go w policzek.
- Hej. – odpowiedział z uśmiechem.
- Gdzie wczoraj byłeś ? – zapytałam robiąc tosty.
- U... znajomego. Ja pomagałem mu... No ten tego... Yyy... Samochód na... naprawić.
- Harry, nie kłam mnie.
- Nie kłamię. Na serio byłem u Greysona.
- No, no. Żeby mi nie było, bo do osób które kłamią nie mam zbytniego zaufania.
- Jasne. Dobrze wiedzieć. – wymusił uśmiech. Kiedy wyciągnął rękę, aby chwycić sok zauważyłam wychodzący z rękawa bandaż. Podeszłam do niego.
- Co Ci się stało ? – zapytałam wskazując na opatrunek. Spojrzał na mnie. Odpowiedź otrzymałam  dopiero po minucie.
- Jak naprawialiśmy samochód to sie odarłem. To wszystko. – usiadłam na krześle obok.
- Nic poważnego ?
- Nie. Nic mi nie będzie.
- Może Ci w czymś pomóc, coś zrobić ?
- No coś Ty. To jest lekkie zadrapanie. Nic mi się nie stanie. – chwycił moje dłonie. – Nie martw się.
- No dobrze. Ale pamiętaj, że jeżeli tylko chcesz to od razu wołaj, okey ?
- Dobrze. – uśmiechnął się, dał całusa w czoło i poszedł na górę.
     Martwiłam się o niego. Nie wiem, czy on mi mówił prawdę. Z tym Greysonem to coś kręcił. Zastanawiała mnie to i to bardzo. Oby nie było nic poważnego, tak jak mi powiedział.
     Zjadłam tosty i poszłam na górę. Spakowałam torbę, weszłam jeszcze do łazienki i skierowałam się w stronę schodów. W salonie siedział Louis i oglądał jakiś film przyrodniczy o... gołębiach ? Łooo... Ten to ma gust filmowy. Usiadłam obok niego. Miałam plan i chciałam go zrealizować.
- Hej. – zagadałam. – Gdzie wczoraj byliście ?
- Siemka. Na dyskotece.
- A Harry też z wami był ?
- Nie. Chyba że... Nie. Na pewno go nie było.
- A może wiesz, gdzie był ?
- Co to jest przesłuchanie policyjne ? Nie wiem. Gdzieś wyszedł.
- Aha. Dzięki. – uśmiechnęłam się. – A, i taki tyciutki szczegół: my o niczym nie rozmawialiśmy, albo wszystkie marchewki z lodówki znikną.
- Jasne. My w ogóle nie gadaliśmy. – na niby zamknął sobie buzię kluczykiem i go wyrzucił. Zaśmiałam się.
- I tak trzymać. – dodałam.
     Za dwadzieścia ósma Trina czekała na mnie przed domem. Po drodze minęła się z Malikiem. Przywitałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę. Byłam cały czas zamyślona i nieobecna.
- Andrea, Andrea. – szturchała mnie Trina.
- Sory. O co chodzi ?
- Jesteś strasznie nie swoja. Coś się stało ?
- Ym... Harry się dziwnie zachowuje.
- Jaśniej poproszę. – zaśmiał się.
- Gdy mu się pytałam gdzie wczoraj był jąkał się jakby sam nie wiedział, albo kłamał. Nie ręce ma bandaż. Powiedział mi, że to tylko zadrapanie.
- I uwierzyłaś mu ?
- No tak. Louis nie wiem, gdzie on był. Oni byli na dyskotece, ale Stylesa tam nie było. A jak on mnie okłamuje ? Albo coś knuje ?
- Nie mogę Ci doradzić, bo nie mam pojęcia jak. Poczekaj o zobacz sama jak wydarzenia się potoczą.
- Mówisz ?
- Ja nie mówię, ja to wiem. – uśmiechnęłyśmy się.
- Dzięki. – odparłam, gdy weszłyśmy do knajpy. Nie zważając na nic zabrałyśmy się do pracy.
     Ludzi było tak dużo, jak nigdy. Aż się zdziwiłam.
     W pewnym momencie do budynku wszedł chłopak. Zaraz, zaraz... Tym chłopakiem był Liam. Szybko do niego podbiegłam. Był cały od krwi i ledwo co chodził.
- Liam ! – krzyknęłam. Pomogłam mu usiąść. – Co się stało ? – wzięłam chusteczki i zaczęłam go wycierać delikatnie.
- Szliśmy z Harrym parkiem. W pewnym momencie podszedł do nas jakiś gościu i  zaczął wrzeszczeć na Hazzę, chcieli się bić, więc stanąłem pomiędzy nimi i wtedy on mnie uderzył. Zaczęli się bić. Ostatkami sił wezwałem policję, sam natomiast przyszedłem tutaj. – jęknął.
- Matko do Ciebie ! A co z Harrym ?
- Zawieźli go do szpitala. – westchnął.
- Może Ty też powinieneś jechać do lekarza ?
- Nie, nic mi nie będzie.
- Poczekaj chwilę. Zaraz wrócę. – powiedziałam i pobiegłam do Clarisse. Wparowałam do jej biura z przewrotną prędkością.
- Pani Clarisse, mój przyjaciel został pobity. Siedzi przy jednym ze stolików. Czy ja mogę iść się do domu nim zaopiekować ? – rzekłam niemalże jednym tchem.
- Ależ oczywiście, leć.
- Dziękuję. – rzuciłam i wyszłam z biura. Pospiesznie zdjęłam fartuszek i wzięłam torbę. Podbiegłam do Liama.
- Chodź, jedziemy do domu.
- A co z Twoją pracą ?
- Tym się nie przejmuj. Chodź. – pomogłam mu wstać. Wezwałam taksówkę.
     Przed domem byliśmy o piętnastej. Zaprowadziłam Payne’a do środka. Usiadł na kanapie i głośno jęknął z bólu. Szybkim krokiem poszłam po apteczkę. Opatrzyłam rany gwiazdora i usiadłam obok. Nikogo w domu nie było.
- Chcesz coś do picia ?
- Możesz mi zrobić herbatę.  – uśmiechnął się. Wstałam z miejsca i ruszyłam do kuchni. Zaparzyłam herbatę, osłodziłam i zaniosłam chłopakowi.
- Dziękuję. – rzekł z uśmiechem na twarzy.
     Po godzinie do domu wróciła Eleanor z Louisem. Gdy zobaczyli Liama od razu do niego podbiegli. Zaczęli coś do niego gadać. El pociągnęła mnie za rękę i zaprowadziła do kuchni.
- Co się stało ? – zapytała.
- Liam i Harry zostali pobici. I to przeze mnie. – łzy spłynęły mi po policzku.
- Jak to przez Ciebie ?
- No bo gdybym nie znała ich i gdybym ni całowała się z Harrym to by im nic nie było. – rozryczałam się.
- Ale oni nie zostali pobici prze Ciebie.
- Właśnie, że tak. Jestem pewna, że sprawcą był Meyson. Kiedyś ubzdurał sobie, że jesteśmy parą, a wczoraj przyszedł tu i zaczął mnie szarpać, więc Harry wyszedł i mnie obronił. I on wtedy mu zagroził. – przytuliła mnie.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. – pocieszała mnie siostra.
- Ja muszę iść do Harrego ! – poderwałam się. Kiedy stałam przy drzwiach Louis chwycił mnie za rękę.
- Daj mu teraz odpocząć. Pojedziesz do niego jutro.
- Ale ja go muszę zobaczyć. – znów zaczęłam płakać.
- Nie płacz. Nic mu nie będzie.
- Nie powinnam go narażać na to. Jestem głupia. Jak mogłam być tak zaślepiona. - mówiłam krztusząc się łzami.
- Nie osądzaj się o to. Harry wiedział o Meysonie, tak? – zapytała Eleanor. Pokiwałam twierdząco głową ocierając łzy. – To znaczy, że jemu na prawdę na Tobie zależy. Mógłby za Ciebie życie poświęcić.
- Właśnie się tego boję.
- Andrea posłuchaj, znam tego chłopka dość długo i wiem o nim dużo. Jeżeli on kogoś kocha to się nie poddaje. To wydarzenie go tylko utwierdza w fakcie, iż miłość przetrwa wszystko. Więc się nie martw i miej nadzieję, a zobaczysz, że wszystko będzie okey.
- Obyś miała racje.
- Ja mam rację. – odparła uśmiechając się.
     Po tej rozmowie zrozumiałam wiele. Cieszę się, że spotkałam kogoś takiego jak Harry.
     Wykąpałam się i z tymi myślami poszłam spać.

Rozdział 3

III
  Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
- Proszę. – oznajmiłam przeciągają się. Do pomieszczenia wszedł Harry.
- Cześć. – powiedział i usiadł na łóżku obok mnie.
- Hej. – odparłam z uśmiechem siadając.
- Słuchaj, dzisiaj wychodzimy wszyscy na dyskotekę i pomyślałem, czy może byś nie poszła ze mną. Zna... Znaczy z nami. – dodał pospiesznie.
- Jasne. Chętnie pójdę z Tobą na dyskotekę. – zaśmiałam się.
- A, i chciałbym Cię jeszcze raz przeprosić za wczorajszy ranek.
- Nic się nie stało. Nie przejmuj się tym. – rzekłam.
- Dzięki za wczorajszy wieczór. – oznajmił i przybliżył się do mnie. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry. Uśmiechnęliśmy się. Harry pochylił się jeszcze bliżej i musnął moje usta swoimi. Nasz pocałunek przerwał Niall, który wszedł właśnie do mojego pokoju, Pospiesznie się od siebie oderwaliśmy. Spojrzałam na Horana wzrokiem, który mógłby zabić.
- Ups. Sorry. – powiedział uśmiechnięty i wyszedł. Odwróciłam się do Hazzy.
- Ugryzłam Cię w wargę ? – spytałam zmartwiona.
- Troszkę. – odpowiedział.
- Przepraszam. – rzekłam błagalnym tonem.
- Nic się nie stało. – odsłonił szereg białych ząbków. Uśmiechnęłam się.
- Muszę się zbierać, bo nie zdążę do pracy.
- Spoko. – wyszedł dając mi całusa w policzek. Zgarnęłam czarne vans’y, rurki i top z motywem misia. Poszłam do łazienki, aby się ogarnąć. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone. Na oczy nałożyłam tusz do rzęs i lekko różowy cień do powiek.  Usta wymalowałam błyszczykiem. Zeszłam an dół. W kuchni siedział Niall wcinający kanapkę. Gdy mnie zobaczył jego twarz przybrała formę uśmiechu.
- Nie uczono Cię pukania do drzwi ? – zapytałam go sarkastycznie ?
- Nie. – odparł pokazując język.
- No to się naucz, bo u mnie w domu przed wejściem się puka.
- Dobra, już dobra. Będę pukał, aby wam nie przerywać.
- Niall nie denerwuj mnie, bo nie dostaniesz kolacji.
- Przepraszam. Jestem grzeczny chłopczyk. I już się nie odzywam. – dodał i zaczął kończyć jedzenie.
     Po zjedzonym posiłku poszłam na górę. Wzięłam torbę i spowrotem zeszłam do salonu. Na kanapie siedział Harry. Usiadłam obok.
- Gdzie reszta smerfów ? – zapytałam ledwo opanowując śmiech.
- Chyba gdzieś wyszli, czy coś.
-  A Ty nie poszedłeś z nimi ?
- Nie. – uśmiechnął się.
- Aha. O której idziemy na tą dyskotekę ?
- Tak jakoś o siedemnastej.
- Oki toki. – spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Nie mogłam się opanować i wybuchłam śmiechem. Po chwili dołączył do mnie Zayn.
- Z czego się śmiejemy ? – spytał zdezorientowany. Wystraszona podskoczyłam. Zaczęli się ze mnie śmiać. Mulat turlał się po ziemi, a loczek opierał o moje ramię. Usłyszałam dzwonek.
- Ja otworzę. – poderwałam się z kanapy zapominając o chłopaku. Poleciał na nią. Zaśmiałam się. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Uśmiech, który jeszcze przed chwilą widniał na mojej twarzy znikł momentalnie, jak na zaklęcie. Moim oczom ukazał się obraz Meysona. Byliśmy kiedyś przyjaciółmi, ale on sobie ubzdurał, że chodziliśmy ze sobą. Stwierdziłam, że jest chyba chory i zerwałam z nim jakiekolwiek kontakty. Aż do teraz.
- Cześć Andrea. – powiedział ze złowieszczym uśmiechem. Wyszłam przed dom i zamknęłam za sobą drzwi.
- Czego ode mnie chcesz ? – zapytałam zła.
- Oj misiaczku, nie tak agresywnie.
- Nie mów tak do mnie.
- Dlaczego ?
- Nie udawaj głupiego. Doskonale wiesz czemu.
- Ah, no tak. To przez to, że zerwaliśmy.
- My nie byliśmy nawet razem ! – wrzasnęłam na niego.
- I po co te złości ?
- Meyson, ja Cię nie chce znać ! – położyłam rękę na klamkę, ale chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Puść mnie ! – krzyczałam i próbowałam się wyrwać. nagle drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł Harry.
- Zostaw ją. – powiedział do Meysona. Puścił mnie, a ja schowałam się za Stylesem ze łzami w oczach.
- A więc teraz takiego sobie znalazłaś. – zaśmiał się.
- Zostaw Andreę w spokoju i się wynoś. – rzekł.
- Zobaczysz, jeszcze się policzymy. – rzucił o odszedł.
     Weszliśmy do domu. Zaczęłam płakać. Lokowaty do mnie podszedł i przytulił.
- Dziękuję. - powiedziałam przez łzy.  Chwycił mnie za rękę i zaprowadził na kanapę.
- Nie możesz iść w takim stanie do pracy. – oznajmił.
- Muszę. – otarłam łzy.
- A nie możesz zadzwonić do Triny i poprosić, aby powiedziała szefowej, że jesteś chora ?
- No mogę...
- Bierz telefon i dzwoń. – zrobiłam to, o co mnie poprosił. Przyjaciółka odebrała po trzech sygnałach.
- Halo ? – usłyszałam głos w komórce.
- Cześć. Tu Andrea. Słuchaj, mam do Ciebie prośbę. Mogłabyś powiedzieć Clarisse, że nie będzie mnie w pracy ?
- Coś się stało ?
- No tak, ale to nie jest rozmowa na telefon. Może przyjdziesz do mnie po pracy ?
- Jasne. Nie ma sprawy.
- Dzięki. Jesteś kochana. Pa.
- Hej. – rozłączyłam się.
- I co ? – spytał Harry.
- Powie, że mnie nie będzie. A po pracy przyjdzie. I przepraszam Cię, ale nie pójdę z Tobą na dyskotekę. Sorry.
- Spoko. Nawet gdybyś chciała iść, to bym Ci nie pozwoli. Zostaniemy w domu.
- Nie. Ty idź, ja zostanę.
- No chyba oszalałaś. Myślisz, że ja chciałem iść ? Gdzie tam. Ja tam chciałem iść ze względu na Ciebie. – zarumieniłam się i spuściłam głowę. Harry chwycił mnie za podbródek i uniósł moją twarz tak, abym na niego patrzała. Spojrzałam w te jego zielone tęczówki i odpłynęłam. Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie namiętnie w usta. Za sobą usłyszeliśmy tylko stłumione „uuuuu...!”. Nie miałam pojęcia kiedy się tam znaleźli. Byłam zdziwiona i zdezorientowana. Pokazałam im język i poszłam an górę.
     Wzięłam laptopa i usiadłam na łóżku. Byłam już chyba na wszystkich możliwych stronkach.
     Zegarek wskazywał godzinę piętnastą. Jeszcze trochę i miała przyjąć Trina. Zeszłam do salonu i włączyłam telewizor. Harrego tak jak i reszty współlokatorów w domu nie było. Na ekranie leciał jakiś denny koszmar.
     Nim się obejrzałam a nastała szesnasta. Dzwonek zabrzmiał parę minut później. Podeszłam otworzyć.
- Hej.  – przytuliłyśmy się.
- Cześć. Wchodź. – wpuściłam ją. Usiadłyśmy w salonie.
- No to opowiadaj mi, co sie stało ?
- Meyson mnie odnalazł... Przyszedł do mnie i wygadywał jakieś bzdury. Gdyby nie Harry nie wiem co by się stało...
- On Ci nic nie zrobi. Nie bój się.
- Ja się nie boję o siebie, a o Harrego. Jeżeli on coś mu zrobi ?
- Nic nie zrobi. Widzę, że Ci zależy na tym chłopaku.
- No, i to bardzo. On nie jest takie jak Freddie czy Justin. On jest inny. Wyjątkowy.
- On na pewno potrafi o siebie zadbać. Nie masz się o co martwić.
- Ale na pewno ?
- Na pewno, na pewno.
- Oby.
- Zmieńmy temat. Jesteście już oficjalnie parą ?
- No chyba tak. Sama nie wiem. – w tym momencie usłyszałam dzwoniący telefon. Ktoś dzwonił do Triny. Odebrała.
- Ja Cię przepraszam najmocniej, ale muszę już iść. – powiedziała, gdy skończyła rozmowę.
- Nie no spoko.
- Trzymaj się kochana. Pa.
- Hej. – wyszła.
     Wróciłam z powrotem na kanapę. W telewizji leciał jakiś film. Nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam.

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 2

Obudziły mnie jakieś szelesty. Otworzyłam oczy i obróciłam się. Ktoś leżał obok mnie.
- AAA ! – wrzasnęłam na cały dom i wyparowałam z łóżka. Osoba ta obróciła się i spojrzała na mnie przymrużonymi oczami. Rozpoznałam ją.
- Harry ? – spytałam niemo.
- Dzień dobry. – powiedział uśmiechnięty przeciągając się. Do pokoju wparowali wszyscy mieszkańcy domu.
- Co się dzieje ?! – krzyknął Louis.
- Sama tego do końca nie wiem. – rzekłam krzyżując ręce. Hazza pokazał wszystkim szereg białych ząbków.
- Co Ty tu robisz ? – zapytałam przez zaciśnięte zęby.
- Yyy... Śpię ?
- Nie miałeś na to pozwolenia. Mówiłeś, że będziesz spał w salonie !
- Zmieniłem zdanie.
- Jak ja Ci zmienię zdanie. – chciałam do niego podejść, ale Liam powstrzymał mnie.
- Wynocha z mojego pokoju. – powiedziałam ze stoickim spokojem wskazując na drzwi. Lokowaty posłuchał tego tak jak i reszta zespołu.
     Zła spojrzałam na ekranik telefonu. Była szósta trzydzieści. Normalnie do pracy wstaję o siódmej, ale dziś i tak bym nie zasnęła. Wzięłam z szafy vans’y, kremowe rurki i t-shirt z misiem. Poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Włosy związałam w wysokiego koka. Wymalowałam się,
     Po tych czynnościach zeszłam na dół. W kuchni była tylko Eleanor. Uśmiechnęła się na mój widok.
- Jeszcze zła ? – zapytała mnie, gdy ja szykowałam sobie kanapkę.
- Trochę. On jest wkurzający, ale i taki słodki. - rzekłam siadając obok niej.
- Skądś to znam. Nie przejmuj się tym. W końcu mu przejdzie zobaczysz.
- No oby, bo jak nie to go z domu wyrzucę. – zaśmiałyśmy się.
- Idziesz do pracy ?
- No niestety. Za piętnaście ósma będzie po mnie Trina.
- Kto to ?
- Moja przyjaciółka. Chodzimy razem do pracy.
- Aha. – odparła i wzięła łyka herbaty. – Gdzie jest mama ?
- Na Hawajach. – odpowiedziałam biorąc kęs kanapki.
- Przepraszam gdzie ? – spytała z niedowierzaniem.
- Na Hawajach. Poleciała tam z Tomem.
- Kim on w ogóle jest ?
- Chłopakiem mamy. Teraz nie widzi świata poza nim.
- A on w ogóle fajny jest ?
- No powiedzmy. Ale jeżeli będzie mi kazał mówić do siebie tato, to się chyba wyprowadzę.
-Hahaha. Dobre.
Nagle do kuchni wszedł Harry. Spojrzałam na niego i od razu odwróciłam głowę.
- Możesz nas zostawić samych ? – poprosił El Hazza.
- Jasne. – wyszła z kuchni. Usiadł na miejscu obok mnie.
- Jesteś jeszcze na mnie zła ? – spytał. Nie odpowiedziałam. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wstałam z krzesła, ale Styles chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego.
- Puść mnie. – rzekłam.
- Nie dopóki mi nie odpowiesz. – westchnęłam.
- Tak, jestem na Ciebie zła. A teraz mnie puść.
- No nie bądź na mnie zła, proszę, ja to robiłem w żartach.
- Mam to gdzieś. – wyrwałam mu się.
- Przepraszam. – powiedział idąc za mną. Usiadłam na kanapie. Zrobił to samo. W TV leciał film sama nie wiem jaki.
     W pewnym momencie chwycił mnie za dłoń.
- Ej no, wybacz. – zrobił oczka małego szczeniaczka.
- Nie mam ochoty z Tobą rozmawiać. – oznajmiłam i wyciągnęłam dłoń z jego uścisku. Zabrzmiał dzwonek. Wzięłam  torbę i otworzyłam drzwi.
- Hej. – przywitała mnie Trina.
- Siemka. – zamknęłam za sobą drzwi. Droga do pracy zajmowała nam zazwyczaj dziesięć minut.
- Dzisiaj nie w humorze? – zagadała.
- No trochę.
- Co się stało ?
- No bo Eleanor do mnie przyjechała z szóstką znajomych. Taki jeden Harry jest na maksa słodki, ale strasznie wkurzający. Mieliśmy spać na jednym łóżku, ale się nie zgodziłam. Tak więc powiedział, że będzie spać na kanapie w salonie. Niestety gdy się rano obudziłam leżał obok mnie. No i jestem teraz na niego wściekła. A ten za mną chodzi i na okrągło przeprasza. – odparłam. Trina zrobiła wielkie oczy.
- Łooo. No to masz na prawdę problem. – rzekła ironicznie. – Chłopak Cię podrywa. podoba Ci się, ale go odtrącasz. No dziewczyno, na serio masz problem.
- Podoba, nie podoba, ale wkurza tak, że masakra.
- On to robi, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Oj tam. Oj tam.  I tak jeszcze trochę pojedzie, więc wiesz. – w tym momencie weszłyśmy do budynku naszej pracy. Poszłyśmy na zaplecze i wzięłyśmy fartuszki. Trina siedziała na kasie, a ja chodziłam i przyjmowałam zamówienia.
     Lubiłam tą pracę. Jestem tu zatrudniona od jakiś trzech miesięcy.
     Klientów było jak zawsze. Nie za dużo, nie za mało. Akurat. Byli w miarę znośni.
     Około godziny drugiej do knajpki wszedł Harry i Niall. Nie chciałam do nich podchodzić, ale nie miałam wyjścia. Wolnym krokiem skierowałam się w stronę ich stolika.
- Witamy w „Milk Shake’u”. Co chcą państwo zamówić ? – zapytałam ze sztucznym uśmiechem.
- Ja poproszę hamburgera, frytki i colę. – rzekł irlandczyk.
- A ja przyjęcie przeprosin i zgodę na wyjście na kolację przeprosinową.  – powiedział z uśmiechem Styles.
- Czyli frytki i sok pomarańczowy. rozumiem. – zapisałam to w notatniku i już miałam odejść, kiedy wstał i chwycił mnie za nadgarstek.
- Proszę. – przyciągnął mnie do siebie. Spojrzałam w jego śliczne, zielone oczy. Nie potrafiłam się im oprzeć. Moje serce mówiło, abym się zgodziła, a rozum, aby nie. W końcu serce przejęło kontrolę nad wszystkim.
- Dobrze. Kończę pracę o czwartej.
- To o piątej ? – spytał uśmiechając się szelmowsko.
- Zgoda. – odparłam. Puścił mnie, a ja podeszłam do kuchni i podałam zamówienie.
- To jest ten Harry o którym mi mówiłaś ? – zapytała Trina, gdy przechodziłam obok niej. Pokiwałam głową na potwierdzenie.
- Ładny. – dodała z uśmiechem. Odpowiedziałam jej tym samym.
     Siedział w knajpie jeszcze z pół godziny. Podczas tego czasu cały czas mi się przyglądał i uśmiechał. To było strasznie słodkie.
     O szesnastej skończyłam dzień roboczy. Poszłam do domu. Tam czekał na mnie Hazza z resztą mieszkańców. Uśmiechnęłam się do niego przelotnie i poszłam na górę do swojego pokoju.  Wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku. Weszłam na fejsa, twittera i jeszcze parę stronek.
     Nim się obejrzałam, a dochodziła godzina siedemnasta. Zeszłam na dół.
- Gotowa ? – zapytał uśmiechając się.
- Tak. – odpowiedziałam.
     Wyszliśmy przed dom. Harry otworzył mi drzwi od czarnego BMW.
- Dziękuję. – rzekłam z uśmiechem. Odpłacił mi tym samym. Wszedł do samochodu na miejsce kierowcy.
- Gdzie jedziemy ? – zapytałam.
- Niespodzianka. – odparł.
     Po piętnastu minutach znaleźliśmy się przed jakąś restauracją.
- Jesteśmy. – oznajmił. Pomógł mi wyjść. Następnie chwycił mnie za dłoń i prowadził do budynku. Przy wejściu powiedział coś facetowi, po czym pociągnął mnie do stolika. Odsunął mi krzesełko, a potem usiadł naprzeciwko mnie.
- Jaki z Ciebie dżentelmen. – rzekłam do niego.
- Dla Ciebie mogę być nawet służącym. – odparł pokazując białe ząbki. Po chwili podszedł do nas kelner. Zamówiliśmy spaghetti i wodę mineralną. W restauracji było extra. Tak romantycznie. Zespół grał na skrzypcach, wystrój miłosny. Normalnie bomba. Dziesięć minut później przyniesiono nam zamówienie.
     Po posiłku rozmawialiśmy i śmialiśmy się niesamowicie.
- Czas się zbierać. – powiedział po godzinie.
Chwycił mnie za rękę i zaprowadził do samochodu.
     O wpół do siódmej byliśmy przed domem.
- Dzięki, że się zgodziłaś. – powiedział z uśmiechem.
- To ja dziękuję. – odparłam. Harry przybliżył się do mnie do pocałunku. Byliśmy już milimetry od siebie kiedy zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z torebki. Byłam wściekła. Dzwoniła to mama. Nie odebrałam tylko odrzuciłam. Zadzwonię do niej jutro. Spowrotem wrzuciłam komórkę do torby.
     Wyszliśmy z samochodu. W domu poszłam na górę u się umyłam. W łóżku byłam przed jedenastą.

Rozdział 1

Cześć pora na kilkunasto- częściowy imagin z Hazzą. Przepraszam was, ale teraz będę się zajmować pisaniem tego imagina, a jak skończę to zajmę się zaległymi.

Rozdział 1.
   Dziś ma przyjechać Eleanor i ten jej chłoptaś Lewis, Louis czy jak mu tam. Jeszcze nigdy go nie widziałam tak na żywo. Mamy oczywiście w domu nie ma. Od kiedy rozwiodła się z tatą i poznała Tom’a nie widzi świata poza nim, nie mówiąc już o mnie. Ale co tam. Niech sobie jest z nim szczęśliwa, ale jeżeli on coś jej zrobi to uhuhu ! Nie chcę być w jego skórze. Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Po drodze zgarnęłam czarne vans’y, dżinsy i biały top z napisami. W toalecie wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy i umalowałam się.
     Zeszłam na dół. W kuchni nasypałam płatków do miseczki i zalałam je mlekiem. Do szklanki nalałam sobie soku grejpfrutowego. Podczas posiłku włączyłam radio. Znowu gadali o jakiś One Direction i o wydaniu ich drugiej płyty. Cały czas o nich nawijają. Nie lubię tych gości, ani ich nie znam. I chyba nie chcę poznać. Wyłączyłam odnośnik.
     W salonie włączyłam telewizor i wpatrywałam się w jego ekran. Leciał akurat mój ulubiony serial „Prawo Agaty”. Uwielbiam go.
     Po piętnastu minutach zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Już idę ! – krzyknęłam wstając. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Ukazał mi się obraz Eleanor, jakiejś dziewczyny i piątki chłopaków.
- Hej siostrzyczko ! - przytuliła mnie.
- Cześć. – uśmiechnęłam się. – Wchodźcie.
Weszli wszyscy po kolei. Rozsiedli się w salonie. El podeszła do mnie z jakimś chłopakiem.
- Andrea to jest Louis, mój chłopak. Louis to jest Andrea, moja siostra.
- Miło mi. – podał mi dłoń.
- Mi również. – posłałam uśmiech. – A tamci to kto ? – wskazałam na bandę.
- Mój zespół.
- Jaki zespół ? – spytałam.
- One Direction. Nie znasz ich ? – zdziwiła się.
- Nie kojarzę... Zaraz, zaraz. To wy ostatnio wydaliście drugą płytę ?
- Tak. – odpowiedzieli chórem.
- Aha. Nadal was nie znam. – wyczeszczyli oczy. Podszedł do mnie lokowaty chłopak. Nie powiem, bo był nawet ładny.
- Jestem Harry. Harry Styles. – ukłonił się. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Styles. – powtórzyłam. – A gdzie masz styl ? Zostawiłeś w walizce ? – uśmiechnęłam się.
- Fajna jesteś. – stwierdził brunet. – Liam. – przedstawił się. – A to Zayn i Niall. A ta ślicznotka to Danielle, moja dziewczyna. – pocałował ją w usta. Skrzywiłam się. Nie lubiłam widoków całujących się osób. Obrzydzał mnie i tyle.
- Dobra. Już wszystkich znam. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz... Co wy tu wszyscy robicie ?!
- Jak to co ? – odezwał się blondyn, chyba Niall. – Wszędzie jeździmy razem.
- Aha ? Jestem ciekawa, jak my się tu wszyscy pomieścimy. I co ze spaniem ?
- Ja jestem z Andreą ! – podbiegł do mnie lokowaty.
- O nie, nie, nie. Ja jestem sama. Nie będę spala w jednym łóżku z obcymi ludźmi.
- Przecież nas znasz. – powiedział ciemnowłosy.
- Tak. Od dziesięciu minut ! – krzyknęłam.
- No ale znasz. – odparł z bananem na twarzy Harry.
- Już się nie sprzeczajcie. Ja śpię z Louisem, Zayn z Niallem, Liam z Danielle, a Ty z Hazzą.
- Jeszcze czego ! Już wolę spać na kanapie.
- No to wszystko wyjaśnione. – skrzyżowałam ręce na piersiach.
     Chłopacy siedzieli na kanapie, a my dziewczyny na fotelach. Oglądaliśmy jakiś beznadziejny film.
- Gdzie jest toaleta ? – spytał Styles.
- Schodami do góry i pierwsze pomieszczenie po prawej. – odparłam.
- Dzięki. – wstał i poszedł na górę.
     Po dziesięciu minutach nadal go nie było, więc postanowiłam iść to sprawdzić. Gdy byłam na górze zauważyłam uchylone drzwi od mojego pokoju. Byłam niemal pewna, że je zamykałam. Cicho weszłam do niego. Na łóżku siedział Harry i przyglądał się jakiemuś zdjęciu.
- To chyba nie jest toaleta. – powiedziałam podchodząc do niego. Lekko drgnął.
- Wystraszyłaś mnie. – usiadłam obok.
- Przyglądasz się zdjęciu mojej rodziny ?
- Tak. Przepraszam. Już odkła... – przerwałam mu.
- Nic nie szkodzi. – rzekłam z uśmiechem patrząc w jego zielone tęczówki.
- Byliście szczęśliwą rodziną. – oznajmił. Westchnęłam.
- Tak, byliśmy. Ale to kiedyś.
- Co się takiego stało, że już nie jesteście ?
- Rodzice się rozwiedli. Ojciec mieszka z Spencerem, a ja z matką.
- Przykro mi.
- A. Nie mówmy o tym. – rozpogodziłam się. – Co Ty robisz w moim pokoju ? – spytałam kładąc ręce na biodra. Uśmiechnął się i zaśmiał.
- Sory. – rzekł z bananem na twarzy, odłożył zdjęcie i wyszedł z pokoju.
     Zeszliśmy na dół. Danielle przygotowywała coś w kuchni, a Niall wcinał batonika.
- Ej, to mój batonik ! – krzyknęłam na blondyna.
- Byłem głodny, a tylko to było pod ręką. – uśmiechnął się.
- Jest żarłokiem. – rzekł Liam.
- Ja przynajmniej nie boję się łyżeczek, ha !
- Teraz przegiąłeś.
- Hej ! Nie kłóćcie się. Oni tak zawsze ? – zapytałam.
- Tak. – odpowiedział Zayn.
- Grrr. – warknęłam.
- Dan, obiad będzie z czymś, co ma w sobie marchewki, prawda ? – wtrącił Lou.
- Jasne. – posłała ciepły uśmiech.
- Uwielbiam je. – skierował to do mnie i uniósł śmiesznie brwi. Zaśmiałam się.
     Po dwudziestu minutach posiłek był gotowy. Zasiedliśmy do stołu. Siedziałam pomiędzy Eleanor a Harrym.
- Chodzisz do szkoły, albo pracy, czy coś ? – zagadał Liam.
- Pracy. Pracuję jako kelnerka w „Milk Shake’u”.
- Aaaa... – rzekli chórem.
     Po obiedzie ktoś musiał pomyć. Wypadło na mnie. Wszyscy z kuchni się ulotnili prócz mnie i Stylesa.
- Nie dołączysz do nich ? – spytałam myjąc naczynia.
- Nie. – uśmiechnął się łobuzersko.
- A bo ?
- A bo wolę być tutaj.
- A bo ?
- A bo to. – podszedł to zlewu i zaczął robić to, co ja.
     Po pewnym czasie prysnął mnie wodą.
- Ni powinieneś tego robić. – zezłościłam się i zrobiłam to, co on mi. I tak zaczęła się „zabawa”.
- Dobra, dobra. Wygrałaś.
- No. Ze mną się nie zadziera. – powiedziałam uśmiechając się.
- Zapamiętam an przyszłość. – zaśmialiśmy się.
     Gdy skończyliśmy była godzina szesnasta. W domu zostałam tylko ja i Hazza. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Leciał właśnie bardzo romantyczny film. Uwielbiałam takie.
     Harry podczas „seansu”’ cały czas na mnie spoglądał. W końcu nie wytrzymałam.
- Co się tak patrzysz lokowaty ? – zapytałam.
- A co, spoglądać nie mogę ?
- Nie na mnie. – uśmiechnęłam się.
- Jesteś strasznie uparta.
- Wiem. – pokazałam mu język.
- Lubię takie. – uniósł śmiesznie brwi. Po chwili wybuchliśmy śmiechem.
- No, no. Napiszę to na twitterze.
- Ej ! szturchnął mnie.
- Przecież żartuję smerfie.
- No ja mam nadzieję. – udał obrażonego. Zaśmiałam się.
- Co Cię we mnie tak śmieszy ?
- Wszystko. Jesteś słodki, gdy się obrażasz.
- Dziękuję. – dał mi całusa w policzek.
- Nie pozwalaj sobie za dużo. – rzekłam.
- Sorry. Już nie będę. – podniósł ręce do góry jakby był aresztowany. Wybuchłam śmiechem.
     O dziewiętnastej wszyscy wrócili do domu. Niall oczywiście pobiegł do lodówki.
- Tylko nie wyjedz wszystkiego, bo na śniadanie nie będzie. – powiedział Zayn śmiejąc się.
- Dobra. – odparł niemal dławiąc się jedzeniem.
     Trochę posiedzieliśmy jeszcze i gadaliśmy. O dziesiątej każdy zrobił się zmęczony, więc wykąpaliśmy się.
- No, to idę na kanapę. – westchnęłam.
- Przestań, ja tam pójdę. – szepnął Harry.
- Serio ?
- Serio, serio. Dobranoc. – powiedział z szelmowskim uśmiechem.
- Dobranoc. – odrzekłam wchodząc do pokoju. Położyłam się na łóżku o zasnęłam z uśmiechem na twarzy.

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 1 cz 1

Dzisiejszy dzień miał być niezwykły, bo mój chłopak z Polski Dominik miał do mnie przyjechać na tydzień na wakacje. Mieszkałam w Londynie od kilku miesięcy. Nie miałam tu jeszcze wielu znajomych oprócz mojej przyjaciółki Ally. Razem wynajmowałyśmy mieszkanie w centrum miasta. Rano, gdy się obudziłam weszłam na twittera. Dominik zamieścił zdjęcie swoje i Weroniki jak się całują, a pod tym był tweed: Kocham cię Wera <3. Myślałam, że oszaleję. Natychmiast zadzwoniłam do niego i spytałam czy to prawda.

D: Halo?
J: Dominik, czy to zdjęcie w sieci to prawda?
D: Tak, a no właśnie nie jadę i zrywam z tobą.

Natychmiast się rozłączyłam. Byłam cała zapłakana. Nie mogłam się powstrzymać. Szybko się ubrałam i wyszłam do parku. Usiadłam na ławce. Po głowie krążyło mi wiele myśli m.in. Dlaczego on to zrobił.
Byłam tak zapłakana, że nie miałam ochoty wstać. Nagle podszedł do mnie pewien chłopak....


______________________________________________

C.D.N

                                                                                                                                                  Adminka:
                                                                                                                                                Mrs. Styles. 






piątek, 15 lutego 2013

czwartek, 14 lutego 2013

Przepraszam was kochani, ale więcej imaginów się dziś nie pojawi, gdyż mam jeszcze wiele spraw na głowie i nie mam kiedy pisać imaginów. :(

Dzisiaj są walentynki, a więc walentynkowe imaginy z każdym z chłopaków.

ZACZNIEMY OD NAJSTARSZEGO CZYLI LOU

Dziś są walentynki. Zamierzałaś spędzić je ze swoim chłopakiem Louisem, ale niestety on się nie pojawił. Mieliście się spotkać w twoim domu. Czekałaś na niego, ale on się nie zjawił. Zadzwoniłaś do Harry`ego, gdyż on był twoim najlepszym przyjacielem. Hazza nie odbierał. Dzwoniłaś do reszty chłopaków, ale też nie odbierali. Twoja koleżanka była zajęta. Poszłaś na spacer do parku. Po 2 godzinach zrobiło ci się zimno więc postanowiłaś wrócić do domu. Dom był zamknięty, a przecież twoi rodzice powinni być w domu. Zadzwoniłaś na dzwonek. Otworzył ci Niall.
TY: Niall, co ty tutaj robisz?
N: Nic nie mów, tylko choć ze mną.
Niall zaprowadził cię do ogrodu, po czym sam wrócił do środka. Była tam droga ze świec. Szłaś oświetlonym szlakiem, kiedy to doszłaś do stolika, po czym przeczytałaś karteczkę, a na niej napisane "Odwróć się". Zrobiłaś to. Za tobą stał Lou w garniturze. Podszedł do ciebie i uklęknął na jedno kolano.

LO: (T.I) czy zechcesz zostać moją żoną?
TY: Ależ oczywiście.

Lou ubrał ci pierścionek. Byliście tacy szczęśliwi. Okazało się, że chłopaki i twoi rodzice byli w to zamieszani.

ROK PÓŹNIEJ

Dziś ma się odbyć twoje i Louisa wesele. Jesteście szczęśliwi.


NASTĘPNY Z ZAYNEM

środa, 13 lutego 2013

Dziś do gromady przyjęłam nową adminkę pod pseudonimem happysmail. Mam nadzieje, że ją dobrze przyjmiecie. :)

I powodzenia ! :)

wtorek, 12 lutego 2013

Imagin z Zayn`em dla Dominiki

To przykre uczucie kiedy osoba , która była dla ciebie wszystkim , kochałaś nad życie , była kimś najważniejszym w życiu ..teraz mija cię bez słowa. Nazywasz się [t.i i t.n] , wiedzą o tym wszyscy , dlaczego ? Bo jesteś znaną aktorką i piosenkarką . Ludzie i paparazzi wiedzą o tobie wszystko , no prawie wszystko , oprócz jednej rzeczy .. sprawy sprzed 2 lat . Byłaś dziewczyną Zayna Malika jeszcze za nim poszedł do Xfactor , rozstaliście się przez jedną głupią kłótnię , potem każdy poszedł w swoją stronę , on na casting do programu muzycznego , a ty na castingi do wielu filmów , reklam seriali . Tak właśnie on zasłynął jako utaletnowany członek najsławniejszego boysbandu na świecie One Diretion , a ty jako : piękna aktorka z zjawiskowym głosem . Mimo , iż jesteście sławni , to nie spotykacie się , tak jakbyście zapomnieli o tym co was łączyło .

                                                                     * Oczami Zayna *
Kolejny artykuł , kolejne czasopismo z nią na okładce . Moje uczucie do [t.i] nigdy nie wygasło .
Dalej pamiętam . Ona rozpoczęła swoją kariere , a ja swoją . Oby dwoje mamy nowe życie, zawsze kiedy widze ją na tych wszystkich galach , wywiadach , spotkaniach ..mam ochote podejść przywitać się i porozmawiać , ale zawsze się powstrzymuje . Z zamyśleń wyrwał mnie Paul .
P : Chłopcy , mam świetną wiadomość !
H : O co chodzi ?
P :  O nią - powiedział biorąc ode mnie gazete ze zdjęciem [t.i]
P : Rozmawiałem z jej menadżerem , wystapi w waszym teledysku do piosenki , którą wykonacie razem !
Z : To niemożliwe !
P : A jednak !
Lo : Taka wielka gwiazda będzie z nami śpiewać ?
P : Nie zapominaj , że wy również jesteście wielkimi gwiazdami
Ni : Kiedy mamy się z nią spotkać ?
P : Jutro !
Li : Super !
                                               Następny dzień
Razem z chłopakami i Paulem czekamy na nią i jej menadżerkę i studiu nagraniowym , a konkretnie w kawiarni studia nagraniowego . Po chwili usłyszeliśmy ten cudowny głos.
[t.i] : Trish , możesz mi powiedzieć z kim mam nagrać ten kawałek ?
Spojrzeliśmy się po sobie , czy ona nie wie , że z nami ? - pomyślałem
                                    * Oczami [t.i]*

Razem z moją menadżerką Trish weszłyśmy do studia , właśnie wchodziłyśmy do kawiarni , w której miało doiść do spotkania z tymi osobami , ja nadal nie wiem kto to jest . Postanowiłam się jej o to zapytać .
ty : Trish , możesz mi powiedzieć z kim mam nagrać ten kawałek ?
Tr : Zaraz sama się przekonasz .. o to oni - powiedziała kiedy podeszłyśmy do stolika.
Stało przy nim 6 mężczyzn . Tak to byli One Direction i ich menago .
Nie daj po sobie nic poznać [t.i] - myślałaś
P : Miło poznać < podał prawą dłoń >
Tr : Nam również < uścisnęłyśmy ją kolejno >
Tr : To jest One Direction, to z nimi będziesz nagrywać piosenkę
ty :  Tak , zdążyłam się już domyślić
H : Cześć  , nie wierze , że cie spotkałem ..
ty : To miłe ..
H : Jestem Harry , a to Niall , Louis , Liam i Zayn
ty : Miło poznać , was wszystkich < spojrzałaś ukradkiem na Zayna >
             PS . Byłaś ubrana w to.
P : To jest tekst piosenki oraz nuty < wręczył wszystkim kartki >
[t.i] : Rozumiem, kiedy zaczynamy nagrywać ?
Tr : Od jutra ..
Lo : To mało czasu na przygotowanie , ale damy radę
P : W takim razie , nasze spotkanie dobiegło końca , do zobaczenia jutro w studiu o 12.
ty : Do widzenia , Trish możemy już iść , mam jeszcze 2 spotkania.
Tr : Tak , chodźmy
                                                           Następny dzień
Ubrałaś się odpowiednio  i czekałaś na Trish , po chwili usłyszałaś klakson sportowego Lamborgini .
Wyszłaś z domu i wsiadłaś do samochodu . Po 15 minutach byłyście na miejscu , chłopcy już tam byli .
ty : Cześć !
Ni : Hej
Lou i Hazza : Hejka
Li : Siemka
Z : Cześć
ty :To co siadamy i śpiewamy , co ?
H : Tak , chodźcie .
Weszliście do odpowiedniego pomieszczenia i zaczeliście śpiewać piękną piosenkę , kiedy po wielu próbach wkońcu wyszło idealnie Liam zaproponował Lunch .
Li : Może pójdziemy do kawiarni coś zjeść ?
ty : Ooo , dobra pomysł , głodna jestem !
Ni : Ja tez , to chodźmy .
                                          W kawiarni
Ty jesz sałatkę , Liam ciasto , Zayn , Harry i Lou naleśniki , a Niall Hamburgera i czeka na niego porcja ciasta . Chłopcy zaprosili cię dzisiaj na impreze , zgodziłaś się . W klubie masz być na 20 .
                                    Póżniej :

Ubrałaś się fajnie i wsiadłaś do taksówki , podjechałaś pod klub , weszłaś do środka i doszłas do chłopców.
 Super się bawicie , jest juz późno .. Zayn , Harry i Nial są już lekko wstawieni . Siedzicie przy stoliku i Zayn zaczyna rozmowe :
Z : Kurde , wiecie co .. przypomniało mi się coś !
Li : Co ?
Z : Ona !  <wskazał na ciebie >
Lo : Co konkretnie ?
Z : Boże jacy my byliśmy szczęsliwi , jak się kochaliśmy , a teraz udajesz , że mnie nie znasz , dlaczego ?
Ni : O czym on mówi ?
ty : Zayn , po co o tym mówisz ?
Z : A dlaczego nie ?! Niech wszyscy wiedzą , że za nim rozpoczeła się ta nasza wielka kariera byliśmy razem ! Kochalismy się !
H : To prawda ?
ty : Tak , ale to stare dzieje , nie jesteśmy już razem , żyjemy innym życiem niż wtedy ..
Z : [t.i] wróć do mnie !
ty : Zayn , jesteś pijany !
Z : Kocham cię nadal , tamta kłótnia odebrała mi ciebie !
ty : Ja już pójde , po chłopaki !
 Wyszłas z klubu , od tamtej pory nie kontaktujesz się z chłopakami , wasz kawałek podbija listy przebojów , dostaliście zaproszenie do programy rozrywkowego .
              W programie :
R : Jak to jest ? Takie wielkie gwiazdy razem ?
ty : To miłe uczucie , poznać i współpracować z kimś takim jak One Direction
H : Tak , bardzo się polubiliśmy przez czas nagrywania piosenki .
R : Chce żebyście opowiedzieli mi o waszym życiu przed rozpoczęciem kariery ..
Z : Prowadziliśmy normalne życie jak każdy człowiek ..
Lo : Spedzaliśmy czas z rodziną , przyjaciółmi ..
ty : Byliśmy zwykłymi ludźmi z marzeniami
R : A jakieś szczegóły z życia prywatnego ?
Z : Ja byłem upartym chłopakiem z marzeniem o wielkiej sławie i piękną dziewczyną u boku , <zaśmiał się >
R : Podasz jej imię ?
Z : [t.i]
R : [t.i] ? To dość nie spotykane imie tu , w Anglii , a ty znasz aż dwie ..
Z : Właściwie to jedną ..
ty : Zayn , cicho bądź ..
R : Czyli to oznacza , że < Zayn przerwał >
Z : Zanim ja poszedłem do Xfactor , a [t.i] na castingi aktorskie , byliśmy parą , zakochaną w sobie po uszy , jednak przez kłótnie to wszystko się rozpadło , każde z nas posżło w inna stronę , jednak moje serce zostało przy niej < Zayn spojrzał na ciebie >
R : [t.i] , co ty na to ? Zayn właśnie powiedział , że nadal cię kocha !
ty : Ja , nie wiem co powiedziec..
Li : Powiedz co czujesz ?
ty : Czuje .. miłość
Zayn podszedł do ciebie i namiętnie pocałował
ty : Tęskniłam za tobą
Z : Ja też , kocham cię
ty : Ja ciebie też < rozpłakałaś się >
R : Mamy nową parę w showbiznesie , Zayn Malik i [t.i i t.n ] są razem !
ty : Nie , my ZNÓW jesteśmy razem < pocałowałas Zayn >
Wszyscy bili wam brawo , wasi fani zaakceptowali wasz związek , a wy kochacie się i nigdy nie zamierzacie przestać <3

poniedziałek, 11 lutego 2013

Z Hazzą dla Majki

Tak trudno kłócić się z osobą,którą się kocha,ale nie zawsze bywa szczęśliwie w związkach.Są takie dni kiedy wszystko jest idealne,ale bywają też takie,które mogły by w ogóle nie być.I taki dzień był dla ciebie dzisiaj.Pokłóciłaś się ze swoim chłopakiem.Zależało ci na nim bardzo,ale coraz częściej między wami bywały te gorsze dni.Coraz częściej przez niego płakałaś.Pokłóciliście się dzisiaj o byle co.No bo nie chciałaś iść na Imprezę,a on zrobił ci za to awanturę.Jak by impreza była ważniejsza od waszego związku.Tak coraz częściej myślałaś.Gdy ci jest smutno lubisz posiedzieć sobie w parku sama.Tak nikt ci nie przeszkadza.Usiadłaś na ławce.Wyjęłaś telefon z kieszeni i napisałaś mu sms"Nie kłóćmy się o byle co.ok?".Trochę czekałaś aż ci odpisze,ale gdy w końcu to zrobił nie byłaś zadowolona,że do niego napisałaś."To ty nie chciałaś iść nie ja.To ty zawsze robisz jakiś problem".Nie miałaś ochoty z nim teraz pisać schowałaś telefon do kieszeni.Próbowałaś nie płakać,ale łzy cisnęły do twoich oczu.Jedna łza spłynęła ci po policzku,wytarłaś ją.Potem następna,wytarłaś,ale później już twoje łzy spływały po policzkach.Chciałaś być silna,ale nie jesteś.
-Nikt nie jest wart żeby taka śliczna dziewczyna płakała-usłyszałaś męski głos.Nic nie odpowiedziałaś tylko odwróciłaś głowę w drugą stronę.Poczułaś,że ktoś siada koło ciebie.
-Mówię poważnie...żaden chłopak nie jest wart twoich łez
-A skąd wiesz,że chodzi o chłopaka?
-Tak się domyślam bo nikt inny nie zraniłby takiej pięknej dziewczyny jak ty-Odwróciłaś głowę i ujrzałaś chłopaka o zielonych oczach i kręconych włosach.Uśmiechnęłaś się.
-Dziękuje-wstałaś i odeszłaś od chłopaka.Chciałaś wrócić już do domu.Byłaś już kawałek od miejsca,w którym siedziałaś.Chłopak,który dosiadł się do ciebie podbiegł do ciebie.
-Odprowadzę cię do domu bo wiesz...ciemno jest no i nie chce żeby ci się coś stało
-Miły jesteś...nawet mój chłopak prawie nigdy tego nie robił
-O widzisz.Mówiłem,że płaczesz przez chłopaka,ale on nie jest tego wart-uśmiechnął się.Jego uśmiech był taki piękny i prawdziwy.
-Masz racje,ale wiesz jeżeli się kogoś kocha to...-nie zdążyłaś dokończyć bo chłopak o zielonych oczach ci przerwał
-Jeżeli się kogoś kochana to nie rani się drugiej osoby
-Wiesz prawda,ale nie chce teraz o tym gadać.No i muszę już iść do domu,bo jest późno
-Odprowadzę cię
-No wiesz...ja z z nieznajomymi...
-Harry-chłopak podał ci rękę-już teraz mnie znasz
-[t.i.]
-To co mogę cię odprowadzić-zgodziłaś się.Harry nie pozwalał ci żebyś choć na chwilę była smutna.Miło ci się z nim rozmawiało.
-To tutaj.Dziękuje za odprowadzenie
-Nie ma za co
-Pa
-Pa-doszłaś do drzwi i zaczęłaś szukać swoich kluczy w torbie,gdy je znalazłaś odwróciłaś się i pomachałaś na pożegnanie Harremu.Chciałaś już wejść do środka.
-[t.i.]poczekaj-Harry doszedł do ciebie i dał ci małą karteczkę-wiesz gdybyś chciała z kimś porozmawiać to zadzwoń
-Dziękuje...jak będę chciała z kimś pogadać to zadzwonię do ciebie-uśmiechnęłaś się i weszłaś do domu.Od razu poszłaś do swojego pokoju,wykąpałaś się i położyłaś się spać.Rano obudził cię sms od twojego chłopaka."Wiesz może powinniśmy pogadać".Tak zawsze tak jest,zawsze gdy się pokłócicie następnego dnia on wysyła tego samego sms.Odpisałaś mu"Tak powinniśmy"i odłożyłaś telefon.Chwilę poleżałaś i wstałaś.Zeszłaś zjeść śniadanie i wróciłaś do swojego pokoju żeby się "ogarnąć".Po 20 minutach ktoś zadzwonił do drzwi.Zeszłaś na dół żeby je otworzyć.To był twój chłopak.Poszliście do twojego pokoju.Usiadłaś na łóżku,a on obok ciebie.Przez chwilę nikt nic nie mówił,bo jeżeli on myślał,że ty go masz przeprosić to się grubo mylił.To ty tego nie zaczęłaś,ty tylko nie miałaś ochoty iść na imprezę.
-Wiesz...no[t.i.]chyba powinnaś..-wiedziałaś co chce powiedzieć więc przerwałaś mu
-Nie zrobię tego-chciałaś być twarda
-Ale dasz mi dokończyć.Powinnaś iść ze mną na tą imprezę bo wiesz dużo się tam działo i...
-I co?
-No i było dużo fajnych ludzi,a ciebie tam nie było
-Mówiłam ci,nie miałam ochoty na imprezę
-No bo ty nigdy jej nie masz,na nic nie masz ochoty
-Tak,wiesz może wczoraj chciałam spędzić ten dzień ze swoich chłopakiem,ale nie na imprezie
-Mogłaś,miałaś szanse -nic się nie odezwałaś-no i znów zaczynasz-"znów zaczynasz"nie miałaś ochoty z nim rozmawiać.
-Wiesz chyba powinieneś już iść
-Chyba tak-wyszedł z twoje pokoju trzaskając drzwiami.Położyłaś się na łóżku.Wzięłaś do ręki telefon i kartkę,na której Harry zapisał ci swój numer."Wiesz nie chce ci przeszkadzać,ale masz może czas?[t.i]".Nie musiałaś długo czekać na odpowiedź "Pewnie,że mam czas.Będę po ciebie o 18 to pójdziemy się przejść".Uśmiechnęłaś się do siebie.Było już po 17 więc siedziałaś w swoim pokoju i czekałaś na Harrego.Usłyszałaś dzwonek do drzwi.Poszłaś otworzyć.Zobaczyłaś Harrego.
-Przepraszam,że jestem za wcześnie,ale śpieszyłem się żeby się nie spóźnić.
-No co ty wchodź.Ja pójdę po telefon i zaraz schodzę-pobiegłaś po swój telefon i wróciłaś do Harrego,a potem wyszliście.Zaczęliście rozmawiać.Bardzo go lubisz,a nawet czujesz coś więcej do niego.On wysłuchał cie nawet kiedy cię nie znał,odprowadził do domu,a twój chłopak nigdy tego nie robił.Zawsze mówił o swoich problemach,nigdy nie chciał z tobą rozmawiać o waszych problemach bo twierdził,że wszystko jest okey,ale nie było.Nawet nie wiesz kiedy zrobiło się późno.Chciałaś wracać do domu,ale Harry powiedział,że cię odprowadzi.Pod domem pożegnałaś się z nim i weszłaś do domu.Wchodziłaś po schodach do swojego pokoju i zobaczyłaś,że twoje drzwi są otwarte.Zawsze je zamykałaś,ale pomyślałaś sobie dzisiaj,że zapomniałaś.Gdy weszłaś do niego zobaczyłaś swojego chłopaka jak siedzi na twoim łóżku.
-Co ty tutaj robisz?
-Co?Twoja mama mnie wpuściła. Siedzę i czekam na ciebie,a ty gdzieś chodzisz z jakimś gościem.Co twój nowy chłopak laluś?
-To jest Harry i nie jest żadnym lalusiem
-Tak...przekonajmy się
-Chyba zwariowałeś...wiesz co koniec tego.Mam cię dosyć.Mówisz,że on jest laluś spójrz na siebie.On jest miły i
-I koniec z nami
-No i dobrze.Wyjdź z mojego domu!-wyszedł jak zwykle trzaskając drzwiami.Usiadłaś na łóżku.Łza zakręciła ci się w oku,ale przypomniały ci się słowa Harrego"Żaden chłopak nie jest wart twoich łez",więc nie pozwoliłaś żeby choć jeszcze jedna łza spłynęła po twoim policzku przez niego.Wyciągnęłaś telefon z kieszeni i napisałaś sms do Harrego"Wiesz...dziękuje ci za wszystko".Harry od razu ci odpisał"Nie masz za co",odpisałaś mu"Mam bo dzięki tobie przejrzałam na oczy i nigdy więcej nie będę płakała przez tego dupka" Harry"Czyli zerwałaś z nim" Ty:"Tak nie jestem już z nim i to tylko dzięki tobie i bardzo dziękuje.Bo gdyby nie ty kto by wiedział ile jeszcze dni,nocy przepłakałabym przez niego" Harry:"To w taki razie dasz zaprosić się na kolacje" Ty"Z tobą pewnie"
________