Leżę na przeciwko ciebie i patrzę w twoje cudne, zielone oczy.
Uśmiechasz się do mnie, po chwili dajesz soczystego całusa w czoło.
Zaśmiałam się i odwzajemniłam to namiętnym pocałunkiem prosto w twoje
piękne, pełne wargi. Wyszeptałeś mi "Kocham Cię" odpowiedziałam "Ja
ciebie też". Pięknie to brzmi, prawda? Jeszcze piękniej to wygląda w
praktyce uwierzcie. Szkoda tylko, że dotyczy się to przeszłości. Dziś
jest inaczej, zdecydowanie inaczej.
- O której będziesz? - spytałam. Odpowiedzi nie słyszę. - Słyszysz? Zadałam Ci pytanie.
- Muszę kończyć stary, odezwę się potem. - powiedział do telefonu po czym po rozłączeniu się powiedział : - Mówiłaś coś do mnie?
- Tak, pytałam o której będziesz... ale odpowiedzi nie uzyskałam.
- Przepraszam, nie słyszałem - odpowiedział - będę wieczorem, ale nie
czekaj na mnie z kolacją,po prostu zjedz i połóż się spać, żebyś na mnie
nie czekała, bo mogę być naprawdę późno.
- Dobrze wiesz, że nie zasnę, kiedy nie będziesz leżał obok mnie - powiedział mu ze smutnym wyrazem twarzy.
Spojrzał na mnie, uśmiechnął się, po czym podszedł i przytulił mnie chyba najmocniej jak się dało.
- Tęskniłam za tym.... - powiedziałam po cichu.
- Za czym?
- Za tobą... - i wtuliłam się w niego z całych moich sił.
- Jak mogłaś za mną tęsknić, przecież cały czas tu byłem misiu - powiedział, po czym złożył pocałunek na mojej szyi.
- Tak Ci się tylko wydaje. Ciągle gdzieś wychodzisz, ciągle Cię nie ma,
niemal nie spędzamy już wcale czasu ze sobą, rankiem wychodzisz, wracasz
po północy. Brakuje mi ciebie, ja cię naprawdę potrzebuję i to bardziej
niż myślisz.
- Robię to dla twojego dobra, kiedyś to w końcu zrozumiesz, wyjaśnię Ci
wszystko, ale to jeszcze nie teraz, jest jeszcze za wcześnie. Muszę już
iść, to widzimy się jutro, tak? Pa - powiedział po czym pocałował mnie i
wyszedł. Nic nie zrozumiałam z tego co mówił, mówił szybko i nie do
rzeczy. Zaczynałam się trochę obawiać, że kryje się za tym coś
nieprzyjemnego, coś, coś po prostu nie dobrego. Oby to były tylko
wrażenia. Oby...
Pomimo zarzeczeń wrócił później niż mówił. Był późnym wieczorem. Gdy
leżałam już w łóżku ujrzałam jego postać pochyloną nade mną. Odwróciłam
się i powiedziałam : - Jednak jesteś kochanie. Uśmiechnął się poczym
ucałował mnie w czoło. Położył się obok mnie. Cóż, głupio o tym mówić,
ale dawno się nie kochaliśmy, brakowało mi tego. Zaczęłam więc macać
dłonią jego klatkę piersiową, całując go jednocześnie po ramieniu.
Następnie jechałam niżej, coraz niżej. Nagle poczułam szarpnięcie. Harry
wyrwał mi się i odepchnął mnie na bok. Spojrzałam na niego ze
zdziwieniem po czym spytałam :
- No co jest? Wcześniej to lubiłeś.
- Idź już spać dobrze?
- O co ci chodzi? - spytałam poważnie zdziwiona. Harry odmawia seksu? To
jest chyba sen. On nigdy nie odmawia. Zaczęłam zastanawiać się co tu
jest grane. Obawiałam się trochę, że on po prostu przestał mnie kochać.
Nic już nie rozumiałam...
Kilka dni później wreszcie wzięłam się za porządki. Harry był u Zayna
więc miałam na to dużo czasu. Jednak po otworzeniu jednej z szuflad
ujrzałam coś co mnie strasznie zaniepokoiło. To była jakaś koperta z
imieniem i nazwiskiem mojego słoneczka oraz pieczątką lekarską.
Otworzyłam ją a wewnątrz ujrzałam jakieś kartki. Nie przeczytałam tego,
tylko szybko schowałam z powrotem i czekałam na Harry'ego by on mi
wszystko wyjaśnił.
Minęło kilka godzin. Siedziałam na kanapie wpatrując się w ściany i
czekając na moje kochanie. Bałam się strasznie. Od razu zaczęłam
kojarzyć fakty i zauważyłam, że ostatnio Harry był jakby inny, dziwnie
się zachowywał, nie zawsze był ze mną szczery. Oczywiście mogłam sama
odczytać te kartki i dowiedzieć się co mu jest, ale wolałabym by
powiedział mi o tym osobiście. Nagle słyszę kroki, drzwi otwierają się a
u ich progu staje Harry. Wchodzi do środka, zdejmuje buty, kurtkę i
wchodzi do salonu.
- Cześć, gdzie byłeś tyle czasu? - spytałam od razu
Podszedł do mnie, dał buziaka po czym usiadł obok mnie włączając telewizor.
- Spytałam cię o coś....
- Co? Wybacz, nie słyszałem. Możesz powtórzyć? - powiedział.
- Coś się stało? - spytałam, bo wydawał się jakiś taki nieobecny.
- Nie, nie nic - powiedział ze smutnym wyrazem twarzy, co oznaczało, że jednak coś się dzieje.
- Gdzie byłeś tak długo?
- No przecież Ci mówiłem, że idę do Nialla, zasiedziałem się trochę i tyle - odpowiedział.
- Gdy wychodziłeś twierdziłeś, że idziesz do Zayna... - powiedziałam
patrząc na niego. Nic już nie ogarniałam. Miałam ochotę wykrzyczeć " Co
się kurwa dzieje?".
Harry zamilkł. Nie powiedział już nic tylko spuścił głowę i siedział tak w ciszy.
- Sprzątałam dziś - zaczęłam - i przejrzałam kilka szaf, szuflad,
półek... - kontynuowałam - i znalazłam coś co mnie zaniepokoiło trochę
i... - mówiłam, lecz po chwili przestałam i wstałam. Podeszłam do szafki
i z szuflady wyjęłam ową kopertę. Podeszłam z nią do chłopaka, w jego
oczach ujrzałam przerażenie, strach, zaczął się trząść, do jego oczu
podeszły łzy, nerwowo przełykał ślinę i patrzył ze skupieniem na
kopertę. Położyłam ją na ławę po czym spytałam po prostu :
- Co to?
Nie słyszę odpowiedzi. Ponawiam więc pytanie :
- Spytałam co to jest? Odpowiesz mi? - powiedziałam lekko unosząc głos.
Zaczynałam już powoli mieć dość tych wszystkich kłamstw. Gdy chciałam
już na niego krzyknąć zobaczyłam jak po jego policzkach zaczęły spływać
pojedyncze łzy. To nie wyglądało dobrze.
- Harry czy.... czy wszystko okej? Chcę tylko wiedzieć co to za koperta,
nie otwierałam jej bo wolę usłyszeć prawdę od ciebie. O co tu chodzi?
On spojrzał tylko na mnie. Wytarł oczy po czym powiedział :
- Przysuń się bliżej.... jeszcze tro... jeszcze bliżej. Oj tak -
powiedział po czym złapał moją dłoń. <T.I.> skarbie jest coś o
czym muszę Ci powiedzieć. Ale obiecaj, że gdy już ci to powiem nie
wyjdziesz i nie zostawisz mnie, dobrze? Potrzebuję Cię....
- Dobrze, obiecuję. A teraz powiedz mi w końcu co się dzieje!
Harry zaczął mówić jakieś poplątane metafory o życiu, że nie trwa
wiecznie, że nie wiemy kiedy nadejdzie jego koniec, że wszystko
przychodzi tak nagle...
- Do rzeczy, proszę Cię, no! Po pierwsze : co to za kartki? Byłeś u lekarza? Coś nie tak z twoim zdrowiem?
Spodziewałam się wielu złych rzeczy, ale nie przewidziałam, że może być AŻ TAK źle.
- Tak, nie jest najlepiej.... jestem nosicielem HIV...
Po usłyszeniu tego niemal zamarłam. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko co dzieje się wokół mnie.
- A..ale ale jak to? Czemu mi wcześniej nie powiedziałeś?
- Jak miałem to zrobić? <T.I.> to jest jak wyrok. Gdybym Ci
powiedział... po prostu bałem się, że mnie zostawisz, że zostanę sam...
całkiem sam.
- Co ty opowiadasz? Przecież wiesz, że NIGDY bym cię nie zostawiła! Od kiedy wiesz, że masz HIV'a ?
- Zaczęło dziać się ze mną coś niedobrego, sama zaproponowałaś bym udał
sie do lekarza, pamiętasz? Więc poszedłem i oto co się dowiedziałem... -
powiedział, po czym puścił moją dłoń i przykrył dłońmi twarz. Zaczął
płakał jak małe dziecko. Ja wciąż nie wierzyłam w to, co się dzieje.
Spojrzałam na niego po czym spytałam wprost :
- Ale ty ... ty.... nie umrzesz, prawda?
Spojrzał na mnie po czym powiedział :
- Szanse na przeżycie są niezwykle małe. Mógłbym rzec, że ich nie ma...
Lekarze wprawdzie dają mi jakieś leki, ale kiedy byłem na ostatniej
konsultacji powiedzieli mi, że nie widzą szans, żeby to pomogło. Dali mi
w przymiarce 5 lat życia, lecz jeśli wszystko pójdzie dobrze i leczenie
zacznie przynosić wreszcie jakieś efekty możliwe, że więcej, nawet 30
lat...
- To się nie dzieje naprawdę.. - powiedziałam sama do siebie po czym
zaczęłam płakać. Harry objął mnie z całych swoich sił i powiedział :
- Nie płacz... Obiecuję, że gdy już mnie zabraknie, będę wciąż z tobą,
będę obserwował Cię tam, z góry. Będę przy tobie zawsze...
- Nie mów tak nawet! Proszę.... Będzie dobrze, zobaczysz. Będzie
dobrze... - powiedziałam po czym wtuliłam się w niego. Szepnął tylko "
Chciałbym...." po czym zaczęłam szlochać w jego ramię. Tak bardzo
chciałabym, żeby to był tylko sen...
Tak mijały dni, a nawet i tygodnie. Było nam ciężko, ale dawaliśmy radę.
Zapoznałam się mniej więcej z chorobą, chodziłam z Harrym do lekarza,
wspierałam go, tak samo jak Lou, Niall, Liam czy też Zayn. Chłopcy
bardzo opiekowali się przyjacielem, to było niesamowite! Harry nie
myślał już tak o konsekwencjach, myślał pozytywnie, cieszył się każdym
dniem. Bardzo mnie to uszczęśliwiało, widząc go takiego radosnego.
Dowiedziałam się też, że jeśli leczenie będzie przynosiło efekty to z
wirusem HIV można żyć bardzo długo! Nawet i 50 lat. Byłam więc
pozytywnej myśli i każdego dnia modliłam się do Boga, by Harry żył naj
najdłużej. Coraz rzadziej myślałam o tym, że w każdej chwili może go
zabraknąć. I to był chyba mój błąd...
Minęły 2 lata od tamtego czasu. Wciąż czasu jesteśmy razem i wszystko
jest po staremu. Względem choroby Harry'ego nie uprawiamy seksu, bym nie
zaraziła się wirusem, więc nie ma mowy o dzieciach, nad czym bardzo
ubolewam, Hazza zresztą też. Pewnego dnia Harry oświadczył mi się i
poważnie zaczęliśmy myśleć o przyszłości. Powoli przygotowujemy się już
do ślubu, planujemy też zaadoptować dziecko, skoro nie możemy mieć
własnego. Wszystko idzie świetnie, jest naprawdę dobrze. No, może z
małym wyjątkiem. Harry. Z jego zdrowiem coraz gorzej. Zaczęłam się
powoli martwić, jednak on uspokajał mnie, że wszystko jest okej. A ja mu
wierzyłam, nie miałam podstaw, by było inaczej. Jednak pewnego dnia
cholernie tego pożałowałam... Gdy byłam w pracy nagle dostałam telefon
od Nialla. Zaczął paplać coś w słuchawkę, jednak ja nic z tego nie
rozumiałam. Nagle Liam wyrwał mu telefon i powiedział po prostu "
Przyjeżdżaj szybko do szpitala, Harry UMIERA!" Gdy to usłyszałam nie
mogłam zebrać myśli... Rozłączyłam się, ubrałam się i szybko wybiegłam z
pracy. Pracowałam w kawiarni, byłam kelnerką. Gdy już byłam przy
wyjściu za rękę chwyciła mnie szefowa i powiedziała :
- Gdzie ty się wybierasz? Masz robotę, nigdzie nie idziesz!
- Ale ja muszę, mój chłopak...
- Co mnie to obchodzi! Jeśli stąd wyjdziesz możesz już nie wracać!
- Pieprzę to! - powiedziałam po czym wyrwałam jej się i wybiegłam.
Wsiadłam do tramwaju i dojechałam na miejsce. Gdy wbiegłam do szpitala
dowiedziałam się, gdzie leży Harry. Pobiegłam szybko na górę, zobaczyłam
już tam chłopaków. Chciałam wejść do Harry'ego ale Lou powiedział tylko
:
- Nie wejdziesz, nie wpuszczają....
- Ale co się w ogóle stało?
- Zasłabł. Stracił przytomność. Lekarze mówią że już po nim - mowił ze łzami w oczach Niall
- Nie mów tak! On przeżyje, rozumiesz? - powiedział zdenerwowany Zayn.
Było widać jak bardzo boli ich to, że mogą go stracić. Liam przytulił mnie gdy zobaczył, że zaczęłam płakać.
* tu włączcie to : http://www.youtube.com/watch?v=E10G0uOXj04 *
Nagle lekarze wyszli z sali.
- Jeśli chcecie możecie do niego wejść. Niestety, nie mam dobrych
wieści. On umiera. Cudem będzie, jeśli dożyje jutra. Przykro mi.... -
powiedział doktor.
Chłopacy zaczęli płakać, byli załamani. Nie lepiej było ze mną. Zaczęłam
szlochać, potwornie ryczałam licząc, że ukoję tym swój ból.
Nieskutecznie...
Weszliśmy do sali, Harry leżał tam podłączony do tysięcy urządzeń.
Patrzył się w sufit płacząc niemiłosiernie. Podbiegliśmy do niego i
zaczęliśmy go przytulać.
- Ja umieram, rozumiecie? W każdej chwili moje serce może przestać bić,
przestanę oddychać, ODEJDĘ Z TEGO ŚWIATA! Ja... ja.. nie jestem
gotowy... - mówił. To sprawiało, że było nam jeszcze ciężej. Nie
potrafiłam przebywać z nim wiedząc, że lada moment maszyna może zacząć
pikać a Harry po prostu zamknie oczy i nigdy więcej ich nie otworzy.
Złapałam go za dłoń, po czym powiedziałam coś, co od zawsze pragnęłam mu
powiedzieć. To chyba był już ten odpowiedni moment :
- Harry chcę żebyś wiedział, że zawsze Cię kochałam. Dzień w którym cię
poznałam to zdecydowanie najlepszy w moim życiu. Dałeś mi wiele radości i
miłości, za co cholernie ci dziękuję. Nikt nigdy nie dał mi tak wiele
jak ty. Kocham cię. Każdego dnia gdy budziłam się u twego boku
zastanawiałam się czym zasłużyłam sobie na taki skarb, jakim jesteś Ty.
Zawsze będę Cię kochać, pomimo wszystko. Kiedyś do ciebię dołączę,
będziemy razem już na zawsze, nic nas nie rozdzieli żabko...
- Dziękuję Ci za wszystko. Że dawałaś mi każdego dnia siłę, dzięki tobie
uwierzyłem w miłość, po prostu dałaś mi wszystko, czego zawsze
potrzebowałem. Jesteś idealna i pamiętaj o tym. Koch...am...Cię... -
nagle jego oczy zaczęły się zamykać, jego dłoń przestała tak usilnie
trzymać moją, maszyny zaczęły szaleć. Czułam, że go tracę. Przestał
oddychać, leżał nieruchomo. Był już martwy. Niall wpadł w furię, Liam
próbował go uspokoić, Zayn pobiegł po lekarzy, Lou płakał stojąc nad
tobą. A ja? A ja trzymałam wciąż twoją dłoń i czułam jak moje łzy
spływają strumykiem w dół mojej twarzy. Nie potrafiło do mnie dotrzeć,
że to już koniec, że ciebie już nie ma. Nie ma i nie będzie. " If we
could only have this life for one more day, if we could only turn back
time..."
Mijały dni, tygodnie, miesiące, lata. Minęła wieczność a ja wciąż nie
pogodziłam się z tym że ciebie zabrakło. Czasem czułam twoją obecność,
czułam, że czuwasz nade mną. Ale to tyle... Nie mogłam Cię dotknąć, nie
mogłam przytulić, pocałować. Nie mogłam złapać cię za rękę. Nie mogłam
już nic... "Flashing lights in my mind, going back to the time, playing
games in the street, kicking balls with my feet. Dancing on with my
toes, standing close to the edge. There's a part of my clothes at the
end of your bed.As I feel myself fall, make a joke of it all..."
Nawet nie wiesz jak wiele oddałabym za jeden, jedyny dzień, który
mogłabym spędzić z tobą. W którym mogłabym śmiać się ze wszystkiego,
płakać z byle powodu, tulić się do ciebie, krzyczeć gdy rozczochrasz mi
grzywkę lub gdy poplamisz moją nową bluzkę. Gdybym tylko mogła wzięłabym
tę chorobę na siebie, wycierpiałabym wszystko, byle tylko ty był
szczęśliwy, zdrowy, bym nie musiała żyć bez ciebie i nigdy, przenigdy,
nie cierpieć tyle, przy twojej utracie...
Ten imagin jest wspaniały. Masz wielki talent. Dziwię się, że tak mało osób komentuje tego bloga. Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać i wpadniesz do mnie: http://onedirection-loveadventure.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńojojoj <3 pięknee... a zapisany tekst piosenki "moments" zrównał się z piosenką lecącą w tle (mieliśmy włączyć xd) zajebiście
OdpowiedzUsuńDzięki staram się
OdpowiedzUsuńZ kim chcecie następnego imaga
z niallem
UsuńBoże piszesz niesamowicie poplakalam sie tak strasznie ze nawet sobie tego nie wyobrazasz jeszcze nigdy nie czytalam takiego imagina w ktorym byloby tyle emocji cos pieknego gratuluje twórczości ! !
OdpowiedzUsuńCudnee <3
OdpowiedzUsuńwspaniały popłakałam się pisz dalej <3 Twoje imaginy o Harrym są cudowne <3333333
OdpowiedzUsuńPłacze ;cc
OdpowiedzUsuńPiękne <33
KOCHAM, PŁACZĘ !!! Dziękuję za Ten imagin ....
OdpowiedzUsuń<3
Popłakałam się :'( Kocham ten imagin! Jest naprawdę cudowny...
OdpowiedzUsuńprzepiękny, kłaniam się.
OdpowiedzUsuństrasznie się rozpłakałam. :'(
masz talent i to bardzo wielki.
<3333333333333333333333 dziękuję Ci za to że piszesz tak wspaniałe imaginy !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńO bosh. Jestem taka wzruszona. Masz talent dziewczyno, ogromny talent. Pisz dalej. Płaczę. ;((
OdpowiedzUsuńhttp://marlena69.blogspot.com/
Cudny <3 Zapraszam do mnie http://onedirection100798.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpłacze..
OdpowiedzUsuńCudowny ten imagin na samym końcu się popłakałam pisz dalej masz talent dziewczno
OdpowiedzUsuńpopłakałam sie i patrzałam w trakcie tego na zdjecie chłopców i płakałam jak głupia ale boski <3
OdpowiedzUsuńPłacze to cudowny imagin <3
OdpowiedzUsuńjejku... dzięki temu imaginowi usmiwadomilam sobie dwie rzeczy... wlasciwie trzy... pierwsza to jak dobrze ze chlopcy sa dalej z nami i treba sie cieszyc kazdym dniem spedzonym na byciu directioner ... druga to jak bardzo wazne jest zdrowie i zycie.. a trzecia to jak bardzo trzeba korzystacz kezdego dnia z rodzina i bliskimi, bo ich moze zabraknac w kazdej chwili.. jeszcze jedna rzez to jak bardzo piekna jest piosenka moments <3
OdpowiedzUsuńja directioner jestem chyba od niecałego roku ale kochm chopakow bardziej niz niejedna directionr ktora jest z nimi od poczatku..
tak moze i mam 12 lat ale nie jestem kolejna zalosna dziewczynka ktora slucha piosenek "łan direkszyn" bo jakies klasowe guru zaczelo sie nimi fascynowac, ktora nie rozroznia louisa od liama, liama od harrego, nie wie jak napisać "ZAYN" albo "NIALL"... wrecz przeciwnie.
moze i nie mam tylu pieniedzy zeby jechac na jakis ich koncert za granica i zeby miec duzo rzeczy z ich podobiznami.. mi wystarcza moje 2 ksiazki i plakat.
nie wiem czy to przeczytasz ale wiedz ze naprawde swietnie piszesz.
powodzenia w rozwijaniu swojego talentu <3
Jak już to na AIDS bo na HIV się nie umiera ale imagin fajny <3
OdpowiedzUsuńRycze :* :'( :')
OdpowiedzUsuńRycze :* :'( :')
OdpowiedzUsuńPłacze😭😭
OdpowiedzUsuńPłacze😭😭
OdpowiedzUsuń