wtorek, 12 marca 2013

ZAYN MALIK

ZAYN MALIK


Chodziłaś do prywatnej szkoły w Londynie, byłaś w klasie maturalnej. Do twojej klasy chodził także Zayn, Niall i Liam z One Direction, Harry był w klasie niżej, a Louis skończył już szkołę. Podobał Ci się Zayn, no ale przecież mu tego nie powiesz? "A co jeśli da mi kosza? Przecież wyjdę na totalna idiotkę!" - zawsze tak myślałaś. Twoja najlepsza przyjaciółka Caroline cały czas namawiała Cię, żebyś powiedziała mu co do niego czujesz, jednak Ty zawsze odmawiałaś. Poniedziałek. Nienawidziłaś poniedziałków, bo trzeba było iść do szkoły po cudownym weekendzie. Wygrzebałaś się z łóżka, poszłaś do łazienki, wzięłaś prysznic i zrobiłaś poranną toaletę. Ubrałaś się w to: <KLIK>. Włosy zostawiłaś rozpuszczone. Wzięłaś torbę, spakowałaś do niej wszystkie potrzebne rzeczy i poszłaś do szkoły. Prze szafkach spotkałaś Caro, przywitałaś się z nią i poszłyście na lekcje. Pierwsza była Historia, nienawidziłaś tego przedmiotu. Kiedy weszłyście do klasy było już chwilę po dzwonku, rozejrzałyście się po sali w poszukiwaniu wolnych miejsc, zostały dwa: jedno koło Mary, a drugie koło... Zayna. Caroline od razu pobiegła na miejsce koło Mary, więc Ty musiałam usiąść koło Malika..niestety. Nie to, że nie chcesz, czy coś, tylko po prostu się boisz. Boisz się, że zrobisz z siebie idiotkę. 
T: Hej, mogę się dosiąść? - spytałaś Zayna niepewnie
Z: Jasne, siadaj. - uśmiechnął się. Zajęłaś miejsce i wyjęłaś zeszyt. Zorientowałaś się, że zapomniałaś wziąć z szafki książkę.
T: Emm, Zayn, mógłbyś dać książkę bardziej na środek, bo ja zapomniałam swojej wziąć.
Z: Okej. - przesunął książkę na środek ławki. Zaczęliście rozmawiać, i tak właśnie zleciała Wam cała lekcja. Poznaliście się lepiej i wymieniliście numerami telefonów. Na początku rozmowy byłaś trochę spięta, ale po chwili się rozluźniłaś. Waszą rozmowę przerwał dzwonek. Pożegnaliście się i rozeszliście. On poszedł do kolegów, a Ty do Mary i Carol. Reszta lekcji minęła Ci w miarę szybko. Na przerwach pogadałaś jeszcze trochę z Zaynem. Kiedy szłaś już z przyjaciółką w stronę wyjścia ze szkoły ktoś zaczął Cię wołać. To był Zayn.
Z: Ymm, [t.i] możemy pogadać.
T: Jasne. Car, poczekasz chwilkę?
C: No pewnie. - odeszłaś z Zaynem na bok
T: Więc.. o czym chciałeś pogadać?
Z: Chciałem zapytać czy ten.. no - zaczął się jąkać
T: Czy co?
Z: Czy poszłabyś ze mną na ten bal maturalny w sobotę?
T: No pewnie!
Z: Na serio?!
T: Tak.
Z: Jeej, jak fajnie, że się zgodziłaś. Cieszę się.
T: Ja też. Muszę już iść. Do jutra, pa
Z: Pa - powiedział i przytulił Cię. Poszłaś co przyjaciółki
C: I co? I co? Co chciał? Powiedział Ci, że Cię kocha? Poprosił Cię o chodzenie?
T: Nie?! Powaliło Cię?
C: No to co chciał.
T: Nic ciekawego. Zaprosił mnie na bal maturalny.
C: Nic ciekawego?! Ty mówisz, że to nic ciekawego?!
T: No tak.. I tak się nie zgodziłam
C: [t.i] powaliło Cię?! Dlaczego?! Ty jesteś jakaś nienormalna! 3/4 dziewczyn w szkole dałoby się zabić za to, żeby Zayn zaprosił właśnie je!
T: HAHAHAHAH, żartowałam. Oczywiste jest to, że się zgodziłam
C: Ufff. - Cała droga do domu minęła Wam na rozmowie o balu. Carol skręcała parę przecznic przed twoim domem, więc pożegnałyście się i ruszyłaś do swojego domu. Kiedy weszłaś do domu od razu skierowałaś się do swojego pokoju, zostawiłaś torbę i zeszłaś na obiad. Mmmm, pierogi. Kiedy kończyłaś jeść ktoś zadzwonił do drzwi. Już wstawałaś, żeby iść otworzyć, ale gość sam już sobie otworzył. Był to nie kto inny jak Caroline.
C: No mała, idziemy na zakupy, trzeba kupić coś na bal!
T: A mogę chociaż dokończyć jeść?
C: No okej, ale szybko. - dokończyłaś jak najszybciej mogłaś, poszłaś na górę, wzięłaś kartę kredytową i wyszłyście. Udałyście się do największego centrum w okolicy. Obeszłyście już prawie wszystkie sklepy, w których można kupić sukienkę na bal, ale nic nie znalazłyście. Za to w następnym sklepie od razu znalazłaś coś dla siebie! Była to piękna, niebieska sukienka. W tym samym sklepie znalazłaś też idealne buty pasujące do sukienki oraz torebkę-kopertówkę. Zapłaciłaś za wszystko i udałyście się do następnego sklepu w poszukiwaniu czegoś dla Carol. Kupiła tam śliczną, kremową sukienkę, do tego buty w trochę ciemniejszym odcieniu, oraz torebkę z kokardą. Po zapłaceniu postanowiłyście udać się do kawiarni, znajdującej się piętro niżej. Jak postanowiłyście tak zrobiłyście. Zamówiłyście sobie po kawie i kawałku jabłecznika i usiadłyście do stolika. Nagle zobaczyłyście chłopaków z 1D wchodzących do kawiarni. Złożyli zamówienie i szli w waszą stronę.
H: No hej dziewczyny, można się dosiąść?
C: jasne, siadajcie
N: Dzięki
Lou: Co tam u Was?
C: Dobrze.
T: Zajebiście, a u Was?
Z: Też zajebiście
Li: Spoko
N: Fajnie
H: Świetnie
N: Bosko
C: No Zayn, słyszałam, że idziesz na bal z [t.i]
Z: Dobrze słyszałaś
C: A wiesz co.. [t.i] już nawet kupiła sobie sukienkę, buty u torebkę na ten bal.
T: Caro, proszę Cię, nie rób wiochy!
Z: Serio?
T: Noo
H: Pokaż!
T: Ale po co?
Lou: No pokaaż. Nasz Zayn musi wiedzieć jak się ubrać, żeby do ciebie pasował. - I w tym momencie i ty i Malik spaliliście buraka
T: No dobra.. - i pokazałaś im co kupiłaś
Z: Woow, jakie ładne
T: Dziękuję, Caroline pomagała wybierać. Ona wkopała mnie, to ja ją też, powiem Wam, że ona też kupiła już strój na bal. Harry - na pewno Ci się spodoba. - a no tak, zapomniałam Was poinformować: Caroline idzie na bal z Harrym
C: Teraz to ty robisz wiochę.
T: Ty zaczęłaś, bejbe
H: No to pokazuj.
C: Ehh, no dobra - i ona też pokazała im co kupiła
H: Zacne
C: Dzięki
T: Pomagałam jej wybierać!!
C: Dobra chłopaki, ja i [t.i] musimy się już zbierać, do zobaczenia w szkole.
wszyscy na raz: Pa - pożegnaliście się i poszłyście do twojego domu. Caroline posiedziała u ciebie do 22 i poszła do domu. Ty natomiast poszłaś się umyć, przeprałaś się w piżamę i wskoczyłaś pod kołdrę. Myślałaś o Zaynie i o tym jaką jesteś szczęściarą, że to właśnie ciebie zaprosił na bal. Po około 20 minutach zasnęłaś. <dobra, nie będę opisywała całego tygodnia, więc przenosimy się do soboty. :D>


*dzień balu*

Bal zaczyna się o 18. Jest dopiero 12, a na 15 jesteś umówiona z Carol u ciebie w domu. Na razie ubrałaś się w luźne ciuchy i wyszłaś do sklepu. Wyjście to zajęło Ci ponad godzinę, ponieważ szłaś bardzo wolnym krokiem i przez jakiś czas spacerowałaś po parku, więc do domu wróciłaś po 13. Pomogłaś mamie zrobić obiad, wraz z nią, tatą i twoim starszym bratem zjedliście. Posprzątałaś ze stołu, naczynia pochowałaś do zmywarki i poszłaś pooglądać TV, było chwilę po 14. Skakałaś po kanałach, a że nie było nic ciekawego zostawiłaś na jakieś stacji muzycznej. Po paru piosenkach puścili LWWY i zobaczyłaś pięć uśmiechniętych buziek twoich przyjaciół (tak, przyjaciół, przez te 5 dni się zaprzyjaźniliście, a Caroline i Harry zostali parą). Później pare innych piosenek i usłyszałaś dzwonek do drzwi. Spojrzałaś na zegarek - 15, postanowiłaś nie wstawać, Carol sama wejdzie. Nie myliłaś się, po chwili koło ciebie siedziała twoja przyjaciółka.
C: To jak, idziemy zacząć przygotowania?
T: Jasne. - wstałyście i poszłyście do twojego pokoju. Powybierałyście sobie dodatki i zaczęłyście przygotowania. Najpierw ty zajęłaś się Caro. Ubrana była w to: <KLIK>. Zrobiłaś jej makijaż i ułożyłaś fryzurę. Teraz twoja kolej. Ubrana byłaś tak: <KLIK>. Włosy miałaś rozpuszczone, lecz Car podkręciła Ci je i miałaś bujne loki. Była już 17:15, a na 17:30 miał przyjść po Was Zayn i Harry. Spakowałaś do torebki potrzebne rzeczy. Ostatnie poprawki i udałyście się na dół. Akurat kiedy byłyście na końcu schodów zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłyście więc.
Z: Woow, wyglądacie.. świetnie.
H: Potwierdzam, niesamowicie.
T: Aaa dziękujemy, Wy też źle nie wyglądacie
C: Noo nieźle
Z: Chodźmy. - Wyszliście i tam czekało na Was auto, kierowcą był Lou. Podjechaliście pod restaurację, w której miał odbyć się bal.
Lou: No dobra, to zadzwońcie jak się skończy żebym po Was przyjechał. Aaa, bym zapomniał! Zayn, [t.i], Harry i Caroline: NIE CHCĘ BYĆ JESZCZE WUJKIEM!
T, Z, H, C: Loooou, weź przestań.
Lou: Dobra, dobra, miłej zabawy. - powiedział i odjechał. Weszliście do środka. Było już sporo ludzi. Bawiliście się świetnie. Przyszedł czas na występ chłopców. Zaśpiewali WMYB. Po piosence Zayn został na scenie, co Cię zdziwiło. 
Z: Heej, ludzie, proszę o uwagę. - wszyscy ucichli i popatrzeli na scenę.
Z: Chciałbym coś powiedzieć. Jest tu dzisiaj pewna dziewczyna, którą kocham. [t.i], o tobie mówię. - powiedział, zszedł ze sceny i podszedł do ciebie. Stałaś jak wryta, wszyscy na Was patrzyli. - Kocham Cię. Kocham już od dawna, ale nie wiedziałem jak Ci to powiedzieć, po prostu się bałem. - klęknął przed tobą - Czy zostaniesz moją dziewczyną? - spytał z nadzieją w głosie
T: O boże, Zayn, to było.. cudowne. Jasne, że tak! Ja ciebie też kocham! - Zayn wstał i cię pocałował, wszyscy bili Wam brawa i gratulowali. Po około trzech godzinach bal dobiegł końca. Przyjechał po Was Lou, a gdy zobaczył ciebie i Zayna idących za rękę powiedział:
Lou: Ale chyba ni będę wujkiem, co nie?
T: Wiesz Lou, będziesz, bo przecież od całowania i trzymania się za rękę zachodzi się w ciąże 
Z: Jesteś mistrzem! - powiedział i Cię pocałował. Weszliście do auta i odjechaliście. Najpierw Lou odwiózł Caroline, a później mnie. Przed wyjściem z vana jeszcze raz pocałowałaś Zayna i pożegnałaś się z resztą. 

Z Zaynem układa Ci się świetnie, oczywiście czasami zdarzają Wam się sprzeczki, ale zawsze godzicie się po niecałym dniu. Kochacie się nad życie. Tak samo jak Harry i Caroline.

THE END!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz