czwartek, 20 czerwca 2013

DRUUUGI

 7 godzin wcześniej...
Jak zwykle przejrzałaś swojego twitter'a, czytając różne wiadomości od fanów One Direction. Wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie wiadomościach, w których obrabiano ci tyłek.
Natknęłaś się na pewien tweet, gdzie jakaś dziewczyna napisała: Bardzo mi przykro z powodu Harr'ego... Dołączyła do tego link ze zdjęciem, więc nie zastanawiając się długo weszłam w niego. Zdjęcie, ukazując się, wywołało u mnie napad łez. Zasłoniłam swoją twarz, żeby nie wybuchnąć krzykiem.
Zerwałaś się z krzesła, przewracając je. Nerwowo wyciągnęłaś walizkę z pod łóżka i zaczęłaś niechlujnie wrzucać swoje rzeczy do niej. Zapięłaś zamek torby, po czym zbiegłaś na dół. Założyłaś buty i narzuciłaś na siebie bluzę. Zamykając drzwi, zamówiłaś taksówkę. Miała czekać na ciebie dwie ulice dalej. Szybko pomaszerowałaś tam, a po dwudziestu minutach znalazłaś się na lotnisku. Z cudem, wykupiłaś ostatni bilet lotniczy i od razu udałaś się na odprawę.
Cała roztrzęsiona zajęłaś miejsce w samolocie, zaraz obok starszej pani. Podała ci chusteczkę, za którą podziękowałaś i wytarłaś swoje łzy.
-Jak kocha, to wróci. - staruszka uśmiechnęła się, dotknąwszy twojego ramienia.
Wymusiłaś uśmiech i oparłaś się głową o fotel. Jak kocha, to wróci - powtarzałaś w myślach słowa kobiety. Prychnęłaś sobie w myślach i miałaś nadzieję, że ten człowiek, nie znajdzie ciebie tak szybko. Chciałaś zacząć nowe życie, bez niego i bez jego zdrady.
Teraźniejszość...
Spacerowałaś sobie brzegiem Morza Śródziemnego... Twoje aktualne położenie to Kreta. Zawsze chciałaś ją zwiedzić i Harry obiecał, że przyjedziecie tutaj na waszą czwartą rocznicę. Poznaliście się jeszcze przed jego występem w X-factor. Wasz związek przetrwał wszystkie rozłąki, trasy, ale zdrady ... Tego twoje serce nie wytrzymało. Byliście razem na dobre i na złe, a ta Taylor wszystko zepsuła...
Zdjęłaś z nóg swoje sandałki i lekko uniosłaś swoją spódnicę w górę, żeby jej dół się nie pomoczył, bo weszłaś do wody. Zanurzyłaś swoje stopy w ciepłej wodzie i lekko chlapiąc, szłaś przed siebie. W spódnicę miałaś wpuszczoną czarną bokserkę, a włosy miałaś spięte w wysokiego koka. Idąc, podziwiałaś zachód słońca. Smutno uśmiechnęłaś się przez łzy i przebiegłaś kawałek plaży.
Usiadłaś obie na piasku, na jakimś odludziu. Nikogo tu nie było, no może tylko jacyś staruszkowie lub młode pary. Zauważyłaś tę samą panią, która siedziała obok ciebie w samolocie. Podeszła i usiadła przy tobie. Objęła cię ramieniem, a ty spojrzałaś na nią podpuchniętymi, czerwonymi oczami i z rozmazanym makijażem.
-Wiesz, nie wszystko jest tak, jakbyśmy tego chcieli. - potarła dłońmi moje plecy.
-A jeśli przez prawie cztery lata było? - załkałam.
-Nie warto zaprzepaszczać tej szansy, którą dał ci Bóg, stawiając tego mężczyznę na swojej drodze. - promiennie się uśmiechnęła.
-A jeśli ja nie umiem mu zaufać ponownie?
-Na pewno potrafisz, ale pamiętaj, że jednak brak zaufania, to koniec związku. - powiedziała, po czym poszła sobie.
Patrzyłam na jej oddalającą się postać, a gdy zniknęła, przeniosłam wzrok na poruszającą się wodę. Rzuciłam kamykiem, który odbił się o taflę wody. Usiadłaś, prostując nogi i mocząc stopy w morzu. Podparłaś się rękoma o piasek i odchyliłaś głowę w tył. Czułaś ciepły wiaterek, otulający twoje ciało.
*Harry, 2 po wyjeździe [T.I]*
Wszedłem, cały roześmiany, do domu. Zastałem tutaj głuchą ciszę, a [T.I] już dawno powinna być w domu. Rozejrzałem się dokładnie po parterze i nie było jej. Sprawdziłem jeszcze raz, dokładnie, każde pomieszczenie, ale nie znalazłem jej.
-[T.I]? - krzyknąłem, nie dostając odpowiedzi.
Wbiegłem na górę i zajrzałem do sypialni każdego z chłopaków, a na samym końcu do swojej. Zobaczyłem w nim otwartą szafę, porozrzucane wieszaki oraz otwartego laptopa. Poszedłem do szafy i brakowało w niej ciuchów mojej dziewczyny. Przestraszyłem się i szybko uruchomiłem komputer. Od razu w oczy rzuciło mi się zdjęcie, a na pierwszym planie Taylor. Za nią stałem ... ja? Niemożliwe! Ktoś przerobił to zdjęcie i wysłał [T.I]! Szybko zalogowałem się na portal i odpisałem do tej dziewczyny: Nie masz prawa nazywać się directioner! Zniszczyłaś mój związek! Okazało się, że jest ona jakąś psychofanką, która ubzdurała sobie, że ja z Taylor będziemy wiecznie.
Usiadłem bezradnie na łóżku i przeczesałem dłonią włosy. Zacząłem się zastanawiać, gdzie ona mogła wyjechać. Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju i w końcu wymyśliłem!
Podbiegłem do szafy i do plecaka spakowałem kilka moich ubrań. Zbiegłem na dół, zamawiając taksówkę na lotnisko. Wyszedłem z domu i wiedziałem, gdzie muszę się teraz udać.
*[T.I]* Noc, około trzeciej...
Leżałaś dalej na piasku, wpatrując się w ciemne niebo. Zaczęłaś liczyć gwiazdy oraz szukać konstelacji. Będąc jeszcze na jednym spacerze, kupiłaś sobie jakiś alkohol w sklepie. Piłaś prosto z gwinta, śmiejąc się później ze wszystkiego.
Rzuciłaś pustą butelkę po winie, za siebie i chwiejnym krokiem wstałaś. Złapałaś w dłoń buty i udałaś się w stronę skałek. Wydeptaną ścieżką weszłaś na górę i usiadłaś na brzegu. W dół może było tylko z jakieś cztery metry. Spojrzałaś w dół, po czym rozbawiona położyłaś się na ziemi.
Zaczęłaś sobie prawić jakieś pijackie wywody. Twierdziłaś, że jesteś gruba, słaba w łóżku i dlatego Hazza woli tą całą Taylor.
Bawiłaś się swoimi palcami, aż poczułaś zimne dłonie na swoich ramionach. Otworzyłaś oczy, które chwilowo były przymknięte i przez mgłę, zobaczyłaś męskie zarysy twarzy. Po kręconych włosach, poznałaś, że to Styles.
-Kochanie... - rozpoczął, ale mu przerwałaś.
-Nie mów tak do mnie. - wskazałaś na niego palcem i bełkotałaś.
-Coś ty brała? - siłą podniósł się i wziął na ręce.
Wyrywałaś mu się, lecz później urwał ci się film, bo zasnęłaś wtulona w jego tors.
Następny dzień...
Obudziłaś się z wielkim bólem głowy, a do tego wzmacniały to promienie słoneczne, przedzierające się do pokoju. Rozejrzałaś się po pomieszczeniu, a w kącie pokoju ujrzałaś niewyraźną postać. Potrząsnęłaś głową, czego zaraz pożałowałaś. Ból rozdzierał cię od środka.
Nie zwracając uwagi na postać, która siedziała wraz z tobą w pokoju, wzięłaś ubrania z walizki i udałaś się do łazienki. Wzięłaś szybki prysznic i przebrałaś się w sukienkę w groszki. Spięłaś włosy w wysokiego kucyka, pomalowałaś się delikatnie, a na szyi zawiesiłaś wisiorek. Założyłaś sandałki i wyszłaś z pomieszczenia. Wzięłaś swoją torebkę, która leżała na stoliku i spojrzałaś na osobę, siedzącą w rogu w pokoju. Zlękłaś się i bez żadnego słowa wybiegłaś z hotelu.
Słyszałaś, że on wybiegł za tobą. Będąc już na mieście, nigdzie go nie widziałaś. Odetchnęłaś z ulgą i spacerowałaś sobie po mieście, oglądając wystawy.
Po kilku godzinie weszłaś do restauracji, gdzie zjadłaś obiad. Twój telefon dzwonił wiele razy, ale w końcu wyłączyłaś go, nie patrząc, kto dobijał się do ciebie.
Wychodząc z restauracji, zderzyłaś się z jakąś nastolatką, na około miała z trzynaście lat. Uśmiechnęłaś się do niej, po czym grzecznie ją przeprosiłaś.
-Ty jesteś [T.I], dziewczyna Harr'ego, prawda? - nie wiedziałaś, co powiedzieć, więc kiwnęłaś twierdząco głową - Szukał cię. Jest tu niedaleko.
Wytrzeszczyłaś oczy i szybko odeszłaś od niej. Pobiegłaś w tamto samo miejsce, gdzie wczoraj siedziałaś. Niestety, on tam był. Chciałaś się wycofać, co udało ci się. Podbiegł do ciebie, gdy byłaś na środku plaży i złapał cię za ramiona. Odwracałaś wzrok, ale w końcu on podniósł twój podbródek i musiałaś spojrzeć mu w oczy. Widziałaś w nich skruchę i ból, ale nie mogłaś ulec, nie teraz!
-Wysłuchaj mnie, proszę. - szepnął.
-Ja wszystko wiem! Taylor jest przecież znakomita! Ładna, wysoka, szczupła, a przede wszystkim sławna! - poczułaś, jak łzy napływają do twoich oczu.
-Możesz przestać gadać i wysłuchać, co ja mam do powiedzenia?! - wykrzyknął, a ty zamilknęłaś - Nie spotykałem się z nią! Nigdy cię nie zdradziłem! - jego ton nadal był wysoki.
Wyrwałaś się z jego uścisku i bez słowa odeszłaś. Byłaś cała roztrzęsiona. Rozpłakałaś się, ale nie chciałaś mu ulec.
Smutna i zła szłaś sobie przez miasto. Natknęłaś się na dziwny transparent, a mianowicie Come on Hazza! Directioers. x Zdziwiłaś się, ale szłaś dalej. Zaskoczyły cię koleje napisy na lampach, gdzie było twoje imię i różne treści. Prychnęłaś i spuściłaś głowę w dół.
Zderzyłaś się, po raz kolejny, z tą samą nastolatką. Uśmiechnęła się do ciebie i pociągnęła cię za rękę. Nie wiedziałaś, o co jej chodzi, ale przypuszczałaś, że jest to związane z tymi napisami.
Z powrotem byłaś na plaży, gdzie stało kilkadziesiąt dziewczyn w koszulkach z One Direction. Nastolatka dołączyła do nich i zaczęły śpiewać What Makes You Beutiful. Zleciał się tłum ludzi, a część nagrywała to swoimi komórkami.
Kiedy przyszedł czas na solówkę Harrego, usłyszałaś jego fłos. Obróciłaś się i zobaczyłaś, że klęka przed tobą. Próbowałaś mu przemówić do rozsądku i poprosić, żeby wstał, ale on cię nie słuchał.
-Przepraszam cię [T.I]. Za wszystko, za każdy ból, jaki ci sprawiłem, za każde cierpienie, za każdą łzę. Wybacz mi...
-Wstań! - syknęłaś, przerywając jego monolog.
-Nie! Nie wstanę. Chcę, żeby każdy tu obecny wiedział, jak bardzo cię kocham. Jesteś dla mnie jak tlen. Żyję tylko dla ciebie. - wyjął zza siebie bukiet róż, twoich ulubionych.
-Proszę, przestań... - szepnęłaś, czując ponownie łzy zbierająca się w twoich oczach.
-[T.I]! Daj mi skończyć! - głęboko odetchnął, spojrzał ci w oczy - Ja chciałbym ... - zaczął się jąkać - Czy ty... Dasz mi ten zaszczyt...
-Wysłów się! - krzyknęły wszystkie śpiewające fanki, a ty spojrzałaś na nie.
-Wyjdziesz za mnie? - spojrzałaś na niego, myśląc, że się przesłyszałaś?
-Co ty powiedziałeś? - nachyliłaś się nad nim.
-Zostaniesz moją żoną? - twoim oczom ukazał się srebrny pierścionek z szafirem.
Wytrzeszczyłaś oczy i spojrzałaś na wszystkich ludzi, stojących dookoła. Uśmiechali się, a niektóre starsze panie płakały. Obejrzałaś się i spojrzałaś na śpiewające nastolatki, które zakrywały usta i wtulały się w siebie. Wzruszone całkowicie próbowały się nie rozpłakać, co tobie się dawno nie udało. W tłumie znalazłaś starszą panią, z którą rozmawiałaś wieczorem i w samolocie. Uśmiechnęła się do ciebie i z jej ust wyczytałaś, że mówi, żebyś dała mu jeszcze jedną szansę, a na pewno jej nie zmarnuje.
W końcu przeniosłaś swój wzrok na przerażonego Stylesa, którego zaraz zeżarłby chyba stres. Ukryłaś swoją twarz w dłoniach i upadłaś na kolana. Twój makijaż kompletnie spływał po twoich policzkach. Usłyszałaś krzyki tłumów, żebyś się zgodziła. Popatrzyłaś w tęczówki Harr'ego, a on delikatnie próbował się uśmiechnąć. Uległaś mu i wszystko wybaczyłaś, bo za bardzo go kochasz. Uwierzyłaś w jego niewinność.
-Tak... - szepnęłaś, prawie niedosłyszalnie.
-Co powiedziałaś? - Harry podniósł głos i był już rozweselony.
-Wyjdę za ciebie, zostanę twoją żoną...
-Zgodziła się! Ludzie! Zgodziła się! - wykrzyknął.
Położył kwiaty na ziemi i mocno wpił się w twoje wargi. Ujęłaś jego twarz w swoje dłonie, a on objął cię w talii. Kiedy oderwaliście się od siebie, wsunął na twój palec pierścionek zaręczynowy, a ty przygryzłaś dolną wargę. Styles wstał, po czym wziął cię na ręce i obrócił się razem z tobą.
Stawiając cię na ziemi, słyszeliście dużo wiwatów, a na końcu gorzko, gorzko! Szeroko się uśmiechnęłaś, a twój narzeczony z czułością cię pocałował.
Po pocałunku wtuliłaś się w chłopaka. Ucałował twoje nagie ramię, a później oparł o nie swoją brodę, Czułaś, jak się uśmiecha.
-Chciałbym wszystkim podziękować, a zwłaszcza grupce dziewcząt, które śpiewały! - wskazał na nie palcem - A przede wszystkim tobie [T.I], bo sprawiłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. - spojrzał ci w oczy i musnął twoje usta.
Wszyscy zaklaskali i gwizdali, po czym wy udaliście się do hoteli, po wasze ubrania. Postanowiliście nie kończyć waszego 'urlopu', tylko zmieniliście jego miejsce. Potajemnie wróciliście do Londynu, gdzie spakowaliście wszystkie ubrania i Hazz napisał list do chłopców.

Drodzy przyjaciele...
Między mną a [T.I] nie było najlepiej, ale udało mi się to naprawić. Przepraszam, że nie mówię wam tego wprost, ale oświadczyłem się jej... Zgodziła się! We dwoje postanowiliśmy uczcić to i wyjechaliśmy razem na tydzień. Jak wrócimy, wszystko wam opowiemy i uczcimy zaręczyny! Komórki mamy wyłączone, więc nie dodzwonicie się do nas. Nie gniewajcie się, ale chcemy spędzić ten czas tylko we dwoje...
Kocham was, Harry.

Zaraz po tym wylecieliście na Wyspy Kanaryjskie. Spędziliście tam romantyczny tydzień, odcięci od wszystkiego i wszystkich. Czy podjęłaś dobrą decyzję, zgadzając się na wyjście za mąż za Harr'ego? Niczego nie byłaś bardziej pewna...
***
Mam dwa imaginy z Harrym i wstawię pierwszy. Jak wam się spodoba to wstawię drugi....

'- Gratulacje jest Pani w ciąży ! A dokładnie w 2 miesiącu - powiedział ginekolog. Ucieszyłaś się bo ojcem dziecka był Harry Styles - Jest Pani zadowolona ? - spytał.
- Tak. Oczywiście. - Odpowiedziałaś. Nie mogłaś się doczekać kiedy powiedz o tym Hazzie.
- A wie Pani kto jest ojcem - spytał ciekawski lekarz.
- Harry... Harry Styles - rzekłaś.
- Aaa.. To ten z tego sławnego zespołu. Tak więc jeszcze raz gratulacje i widzimy się za miesiąc na następnej kontroli.
- Do widzenia - porzegnałaś się i wyszłaś. Szłaś ulicami Londynu myśląc komu by tu najpierw powiedzieć. Postanowiłaś pójść do kawiarni i zadzwonić do rodziny z Polski. Twoi rodzice byli zachwyceni dowiadując się że zostali dziadkami. Na piciu herbaty i rozmawianiu przez telefon zajęło Ci ok 2 godziny. Kończąc rozmowę pożegnałaś się z najbliższymi i wyszłaś w kierunku domu. W myślach układałaś sobie jak powiedzieć o tym swojemu chłopakowi. Otworzyłaś drzwi, zdjęłaś buty i weszłaś do środka. Usłyszałaś głośne jęki dochodzące z waszej sypialni. Weszłaś na górę i zobaczyłaś Hazzę uprawiający sex z Caroliną. Łzy napłynęły Ci do oczy. Gdy cię zobaczył odskoczył szybko od niej i zaczął się tłumaczyć:
- ( T.I.) to nie tak jak myślisz. Wytłumaczę Ci to ! (T.I.) !!!
Wybiegłaś zapłakana z domu. Nie wiedziałaś co zrobiłaś. Byłaś wstrząśnięta tym, co przed chwilą zobaczyłaś. Nagle twój świat rozpadł się a serce rozbiło się na milion kawałków. Postanowiłaś iść do Niall'a, twojego najlepszego przyjaciela. Nie chciałaś mówić mu jeszcze o ciąży. Twoim zdaniem było jeszcze za wcześnie. Jak zobaczył Cię w takim stanie od razu zbladł.
- (T.I) ! O Boże ! Co się stało ? - widać było że się zmartwił. Wpuścił mnie do domu i od razu wszystko mu powiedziałaś. Zbladł jeszcze bardziej a Ty dodałaś:
- To pewnie koniec. Nie poradzę sobie. Wyjeżdżam do Polski do rodziny. - szlochałaś.
- Rób ta, jak podpowiada Ci serce. Ale wiedz że będziemy tęsknić - rzekł blondyn.
Gadaliście godzinami. Niall rozśmieszał Cię aby uśmiech pojawił się na twojej twarzy. Przez nieobecność Harry'ego spakowałaś się zostawiając kartkę z napisem:
,,Już nigdy nie będzie tak jak zawsze ! Żegnaj ! "
Horan zawiózł Cię na lotnisko, mocno przytulił i odprowadził. Lot nie trwał długo. Rodzice spodziewali się Ciebie, ponieważ poinformowałaś ich o wszystkim. I wtedy zaczął się koszmar. Loczek zaczął do Ciebie wydzwaniać i pisać o każdej porze dnia. Nie dawał Ci spokoju. Nie wytrzymując pewnego dnia odebrałaś. Usłyszałaś zapłakany głos twojego chłopaka.
- (T.I), prozę wróć do mnie. Wytłumaczę Ci to. Daj mi szansę..
- Harry daj mi spokój. Jak mogłeś mnie tak zranić ? Jak ? Ufałam Ci.. - wtedy i Ty zaczęłaś płakać.
- Kocham Cię ! Nie wyobrażam sobie bez Ciebie życia. Proszę wróć.. - powiedział z żalem w głosie. Rozłączyłaś się. W tym momencie wróciły wszystkie wspomnienia Zrozumiałaś że bardzo go kochasz, pomimo zdrady. To się nazywa prawdziwa miłość. Lecz nie byłaś jeszcze pewna czy wrócić. Po 2 tygodniach doszłaś do wniosku że musisz wracać. Dziwne było to że Hazza już do Ciebie nie dzwonił. Spakowałaś ponownie walizki. Na sam wierzch położyłaś zdjęcia USG. Jeszcze nie wiedział że ma dziecko.
*** PARĘ GODZIN PÓŹNIEJ ***
Przyjechał po ciebie Irlandczyk. Powiadomiłaś go o powrocie. Podwiózł Cię pod dom. Podziękowałaś. Dodałaś że wpadniesz do niego wolnym czasem. Weszłaś do domu. To co zobaczyłaś wyprowadziło Cię z równowagi. Hazza całujący tą dziwkę. Myślałaś że się przewrócisz. Na twój widok nie ucieszył się.
- Cze... Cześć - powiedziałaś. Po twoich policzkach spływały łzy.
- Ooo.. hej. Zapomniałaś czegoś, że przyjechałaś ? - sykną.
Wtedy rzuciłaś walizkę i wybiegłaś. Zakręciło Ci się w głowie. Nie miałaś wyjścia, poszłaś z powrotem do Niall'a. Płakałaś tak głośno że przechodnie patrzyli na Ciebie jak na idiotkę. Zapukałaś do drzwi. Otworzył Ci w ogóle nie wiedząc o co chodzi.
- O co chodzi, co się stało ? - zdenerwowany spytał.Wtedy powiedziałaś mu cała prawdę.
- N..Ni...Niall !! - szlochałaś. Nie mogłaś wydusić z siebie słowa - Nie byłam z Tobą szczera.
- Mów, o co chodzi - rzekł z opanowaniem.
- Bo widzisz przed wyjazdem z Londynu dowiedziałam się że jestem w ciąży. On jeszcze nie wie. A jak dzisiaj pojechałam spławił mnie i lizał się z tą dziwką. Nie wiem co robić. Pomóż mi - byłaś bezradna.
- Na początek odpoczniesz. Później zadzwonimy do niego aby przyszedł, porozmawiacie - taki był jego plan.
- Wiem, mam pomysł - w oczach miałaś blask - w walizce są zdjęcia USG. Napisz do niego aby otworzył ją.
- OK. Jak chcesz. A Ty położysz się i odpoczniesz. Za dużo przeżyłaś - martwił się. Rzeczywiście byłaś zmęczona. Poszłaś na górę i zapadłaś w głęboki sen.
  ***OCZAMI HARREGO ***
Gdy ją zobaczyłem ucieszyłem się ze przyjechała. Zaprosiłem Caroline aby była zazdrosna. Na pewno mi wybaczy. Siedziałem i oglądałem TV gdy nagle zadzwonił telefon. To SMS od Niall'a. Treść brzmiała tak :
,,(T.I) jest u mnie, Zajrzyj do jej walizki. Nie pożałujesz."
No cóż, co mi szkodzi. Rozsunąłem suwak. Zobaczyłem na ubraniach zdjęcie.. zdjęcie USG. Rozpłakałam się. Dopiero teraz do mnie dotarło co zrobiłem. Było mi wstyd. (T.I) jest w ciąży a ja jestem ojcem dziecka. Zraniłem ją tak bardzo że nie mogłem patrzeć na siebie. Nie czekając dłużej pojechałem do willi Niall'a. Bez pukania wszedłem do środka. Niall siedział w kuchni.
- Gdzie ona jest - powiedziałem przez łzy.
- Śpi. Była zmęczona. Dużo przeżyła. Stary co ty wyprawiasz ? - patrzył na mnie z miną która sugerowała że nic nie rozumie.
- Sam nie wiem. Nie panuje nad sobą, Kocham ją. Carolina nic nie znaczy. Przyszła do mnie, zaczęła mnie rozbierać. Tak bardzo tego żałuje. Gdy (T.I) przyjechała z Polski sam zaprosiłem tą sukę. Nie wiem co chciałem zrobić - płakałem - mogę ją zobaczyć ?
- Tak jasne. Jest na górze - odpowiedział. Szybko znalazłem się koło łóżka. Lekko ją przytuliłem. Delikatnie dotykałem jej brzucha. Pod skórą było tam moje dziecko. Obudziłem ją. Spojrzała na mnie z żalem. Miała podpuchnięte oczy. Odsunęła się ode mnie.
- Kochanie wybacz. Kocham Cię. Ty jesteś tą jedyną. Ta suka nic nie znaczy. Liczysz się ty i dziecko. Proszę, wysłuchaj mnie.
Z jej oczu spłynęły łzy. Odwróciła się. Twarz schowała w poduszkę. Niall widząc to w progu rzekł:
- Daj jej czas - złapał mnie za rękę i zabrał na dół - Ona ci wybaczy. Ale teraz jest za wcześnie. Spokojnie - mówił ze spokojem w głosie - idź do domu, ogarnij się. Jeżeli będzie się coś dziać zadzwonię do ciebie.
Zawahałem się.
- OK. To na razie. Dzięki za wszystko - wyszedłem. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
  
                                                        ***

Poczułaś wielki ból podbrzusza. Zwijałaś się z bólu. Przestraszyłaś się że coś jest nie tak z dzieckiem.
- Niall! Niall! Ratuj proszę! - krzyczałaś. Szybko wbiegł do pokoju. Przestraszył się. Z każdą chwilą bladł.
- Co się dzieje? Co ci dolega ? - podbiegł do mnie.
- Boli mnie. Ratuj ! - płakałaś - Moje dziecko !
- Jedziemy do szpitala ! Dzwonie do Haryr'ego - trzymał iPada ramieniem. Próbował Cię podnieść. - Hazza przyjeżdżaj ! Z (T.I) dzieje się coś złego. Nie wiem co robić ! - był biały jak kreda. Rozłączył się. Pomógł Ci zejść na dół. Nim wyszliście na dwór, za rogiem pędziło już auto Loczka. Szybko wysiadł z samochodu. Pomogli Ci wsiąść. Horan siadł ze mną na tyle. Brunet mknął autem ku szpitalowi.
- Boli ją brzuch. Na poród zdecydowanie za wcześnie - Niall trzymał Ci głowę. Nie minęło 10 minut a już leżałaś na  łóżku szpitalnym. Lekarz badał Cię bardzo dokładnie. Podłączona zostałam do różnych urządzeń Doktor wyszedł bez słowa. Byłaś w strachu, Nie nie wiedziałaś co się dzieje.
- Kto jest ojcem dziecka ? - zapytał na korytarzu ginekolog.
- Ja, panie doktorze. Czy wszystko w porządku ? - w jego zielonych oczach było widać strach.
- Proszę pana do gabinetu. Wytłumaczę wszystko - weszli do pomieszczenia - płód rozwija się dobrze. To tylko stres i oznaki przemęczenia. Pani (T.N) nie powinna się stresować ani przemęczać - Hazz odetchną z ulgą.
- Tak, panie doktorze. Zrobię wszystko co w mojej mocy. Kiedy wychodzi i czy mogę ją zobaczyć ? - spytał.
- Wypiszemy ją jutro. Zostanie jeszcze na obserwację. Tak nawet wskazane. Pani (T.I) potrzebuje teraz wsparcia - odparł.
Przyszedł do mojej sali. Widziałam w jego oczach żal, wyrzuty sumienia i wstyd. Wtedy naprawdę zrozumiałam jak bardzo go kocham. Bez względu jak mnie zranił. Podszedł, usiadł koło mnie. Położył się delikatnie na moim brzuchu i zaczął płakać. Zaczęłam się bawić jego włosami.
- Wybacz - szlochał - daj mi chociaż spotykać się z dzieckiem.
- Kocham Cie - szepnęłaś - nie poradzę sobie bez ciebie. Zraniłeś mnie ale wybaczam Ci, ale obiecaj mi coś.
- Co tylko zapragniesz - pocałował twój brzuch.
- To ma się nigdy nie powtórzyć, rozumiesz - gdy wspomniałam o tym serce pękało mi z bólu. Ale miłość była silniejsza.
- Obiecuje. Kocham Cię. - wbił się w moje ust.

 *** 7 MIESIĘCY POŹNIEJ ***

Obudziłaś się o 03:00 w nocy z bólem brzucha, Harry spał obok Ciebie. Poszłaś do łazienki wysikać się. Zorientowałaś się że odeszły Ci wody.
- HARRY! HARRY! - krzyczałaś.
Przybiegł w szoku do łazienki.
- Chyba już czas jechać. Nasze dziecko chce wyjść - ból był przerażający.
Pomógł Ci się ubrać. Sam założył ubrania. Pomógł CI wejść do samochodu. Pojechaliście w mgnieniu oka do szpitala. Twoje kochanie było przy Tobie. Wspierał Cię. Krzyczał że dasz radę. Po 10 godzinach na świat wydałaś pięknego synka. Nazwaliście go Colin. Staliście się piękną rodziną. Żyliście długo i szczęśliwie. :D