Byłaś
w 1 miesiącu ciąży. Wiedziałaś o tym od tygodnia, ale nie powiedziałaś
tego twojemu chłopakowi- louisowi. Zawsze gdy chciałas to zrobić, coś
stawało na przeszkodzie.
(tw. mama)-Powiedziałas mu ? - nic jej nie odpowiedziałas. - Wiedziałam. masz mu dzisiaj powiedzieć.
Poszłaś zadzwonić do Louisa. Umówiliście się w parki za 30 minut na "waszej ławeczce".
***
Czekałas
na niego w umówionym miejscu. Myślałaś , jak zareaguje na wieść o
dziecku. Twoje przemyślenia przerwał jego anielski głos. Wstałaś aby go
pocałować, ale on odsunął się.
(ty)- Louis.. C.. Co to było ? - spytałaś zdezorientowana tą sytuacją.
(L)-No właśnie.. Nie wiem jak ci to łagodnie powiedzieć..
(ty)- Nie kochasz już mnie..- bardziej stwierdziłaś, niż zapytałas. Do oczu cisneły ci się łzy.
(L)- Mam kogoś innego. Przykro mi . -powiedział smutno- Żegnaj, (TI)...
Odszedł.
Tak po prostu powiedział ze ma inną i odszedł... Zostawił cię samą. Po
ponad roku bycia razem, po tym, jak obiecywał że będziecie na zawsze.
Najwidoczniej to były tylko puste słowa. Postanowiłaś, że nigdy nie
dowie się o ciąży i dziecku. Siedziałaś na tej ławce do późnego wieczora
zalewając się łzami. Przechodnie albo sie zatrzymywali , albo patrzyli
jak na nie wiadomo kogo. Teraz cie to nie obchodziło. Twój telefon
ciągle dzwonił, ale nic sobie z tego nie robiłaś.
*9 miesięcy później*
Niedawno
urodziłaś śliczną córeczkę, której dałaś na imię Victoria. Rodzice
pomagają ci przy niej na każdym kroku. Przez cały ten czas myślałaś o
Louisie. Nie zapomniałaś o nim. Nadal go kochałaś, a jego widok z
niejaką Eleanor Calder przyprawiał cię o jeszcze większy ból. Od waszego
zerwania nie widziałaś go ani razu, gdyż 2 tygodnie później całym
zespołem wyprowadzili się do Liverpoolu. Dowiedziałaś się o tym z prasy ,
gdyż tak zwani przyjaciele nie raczyli się z tobą nawet pożegnać.
Z Vicky często chodzicie na spacery tam, gdzie najczęściej bywałaś z Louim .
Pewnego
dnia wybrałas się z córką do parku. W oddali zobaczyłaś chłopaka, który
kogoś ci przypominał. Wysoki, dobrze zbudowany i te loczki.. To był
Harry, bez wątpienia.Myślałaś
że cię nie zauwazy, jednak myliłaś się. Zaczął zbliżać się w waszym
kierunku. Zaczęłaś iść w drugą stronę, ale zaczął cię wołać i w końcu
dogonił cię.
(H)- (TI)! Czekaj !- odwróciłas się przodem do niego
(ty)- Na co, Harry ?! Przykro mi, ale ten rozdział w zyciu mam już zamknięty.
(H)- Ładne dziecko.
(ty)- Wiem, dziękuję. - zaczęłaś pchać wózek, ale Lokaty Ci na to nie pozwolił.
(H)- Ono jest Louisa, prawda ?
(ty)- Nie , ono nie jest Louisa .
(H)- Jest do niego bardzo podobna.
(ty)- Tak ! jest Louis ! Zadowolony ?- w końcu pękłaś i mu powiedziałaś. -Masz mu nic nie mówić !
Poszłaś
do domu. Wieczorem byłaś sama z Vicky. Siedziałaś z dziewczynką w
salonie i karmiłas ja. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Odłożyłaś
dziecko do łóżeczka, poprawiłas się i poszłaś otworzyć.
-Hej !- zawołał swoim radosnym głosem, zawsze pełen energii.
(ty)-Louis..Co
ty tuu ..?- zaczęłaś się jąkać. Stałaś jak zahipnotyzowana patrząc na
niego. Z transu wybudził cię płacz córki. Nie zważając na gościa poszłaś
do niej i zaczęłas ją uspokajać.
(ty)- Cii, Skarbie, już cihoi,
spokojnie- niestety na nic się to zdało. Pomyślałaś, ze może jest głodna
i zaczęłaś ją karmić. Obok was pojawił sie Louis.
(L)- nie za młoda na dziecko ? - spytał z nutą kpiny w głosie.
(ty)- nie twój interes.. Lepiej zajmij się swoją dziewczyną.
(L)- Nie mam już dziewczyny. Ta mała mi kogoś przypomina..- powiedział i zaczął się zastanawiac.
(ty)- Może tatusia ? - powiedziała z sarkazmem, jednak skarciłaś się w myślach.
(L)-
Czyy.. Ona jest moja ?- spytał z niepewnością. Serce zaczęło mi bić
coraz mocniej. Nic mu nie odpowiedziałas. - Odpowiedz mi do cholery !
(ty)- Nie krzycz na mnie !- w twoich oczach pojawiły się łzy.
(L)- Przepraszam. Moje dziecko ?
(ty)- Nie. - spuściłaś głowę chcąc uniknąć jego wzroku, jednak on złapał cię za podbródek i to zmienił.
(L)- Kłamiesz. Czemu mi nie powiedziałaś ? - spytał, a w jego oczach mogłam odczytać jakby.. rozczarowanie ?
(ty)-Po co, jak i tak ze mną zerwałeś. Nie kochasz mnie więc to i tak by niczego nie zmieniło.
(L)-
Kocham Cię, cały czas cię kochałem, tylko wtedy nie zdawałem sobie z
tego sprawy. Specjalnie dla ciebie jestem tu z powrotem. Przekonałem
się, że jesteś moim całym światem, że nie mogę bez ciebie, bez was żyć.
Chciałbym zacząć wszystko od początku, chciałbym dostać od ciebie drugą
szansę.. Dostanę ? - spytał z nadzieją. Wziął od ciebie małą . Tak
pięknie razem wyglądali. Vicky dokładnie przyglądała mu się, a w oczach
Lou pojawiły się łzy. Patrzał na nią z taką radością. Teraz już na pewno
wiesz, że dobrze się nami zaopiekuje, a Vicky będzie jego oczkiem w
głowie. Jak tak im się przyglądałaś to i tobie spłynęło kilka łez-łez
szczęścia. Mała znowu zaczęła płakać więc Louis zaczął ją kołysać i
śpiewać jej kołysanki. Był to piękny widok. Postanowiłaś dac mu tą
szansę. Wiesz, ze to nie będzie zły wybór. Gdy mała się uspokoiła
podeszłaś do nich i lekko musnęłaś usta Lou. On pogłębił pocałunek.
(L)- To znaczy, ze dasz mi szansę ?
(ty)- oczywiście że tak.
Teraz , we trójkę wyglądaliśmy jak prawdziwa rodzina.
*ROK PÓŹNIEJ*
Vicky
ma już roczek, a wy jesteście pół roku po slubie. Louis specjalnie dla
was zawiesił karierę, nie wiadomo na jak długo, może na zawsze ? Oby
nie. Nie chciałas się na to godzić, ale on się uparł że wy jesteście
ważniejsze. Jeszcze przed ślubem kupiliście dom na obrzeżach Londynu i
tworzycie trzy-niedługo cztery-osobową rodzinę. Tak, jesteś znowu w
ciąży, w 6 miesiącu. Tym razem ma być chłopczyk-Harry. Twoi i Louisa
rodzice pomagają wam przy każdej lepszej okazji i cieszą sę, że
zaczęliście wszystko od nowa. Masz kochającego męża, córkę i syna w
drodze, rodziców i teściów..Czego chcieć więcej ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz