poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Imagin z Hazz dla Natalii

- Dlaczego mi to robisz Harry ?? - zapytałaś swojego chłopaka.
- Ale co ja ci niby robie? – odpowiedział ledwo się wysławiając.
- Pijesz, ciągle pijesz. Ja dla ciebie już nic nie znaczę ? Dlatego mnie zdradzałeś ?
- Wmawiasz sobie coś czego nie było – odpowiedział opadając na folet.
- Harry jesteśmy razem trzy lata a ty robisz mi takie coś??? – płakałaś klęcząc na kolanach chowając twarz w rękach.
- Chyba w końcu najwyższy czas zakończyć ten związek – powiedział oschłym i zachrypniętym głosem.
- Dlaczego ? – zapytałaś stając naprzeciwko niego.
- Ciągle mnie kontrolujesz!!!!! Zachowujesz się jakbyśmy byli małżeństwem a wcale nim nie jesteśmy!!!! – powiedział chwytając cię za ramiona, próbując zacisnąć dłonie.
- Ałć to boli puść mnie Harry!!! – krzyczałaś jednak w domu nie było nikogo kto mógłby ci pomóc.
- Jesteś dla mnie nikim w tym momencie!!!!!!!!!! – powiedział ci patrząc na ciebie swoimi zielonymi tęczówkami, które tak kochałaś.
- Wyjdź!!!!!!!
- A jeśli nie wyjdę to co mi zrobisz ?? – zapytał cię z ironią. Nie wytrzymałaś i strzeliłaś go w twarz. Patrzyłaś jak się zachowa jednak on wyśmiał to co zrobiłaś.
- Tylko na tyle cię stać szmato?? – zapytał popychając cię z całej siły na ziemię. Leżałaś bezsilna, patrząc jak miłość twojego życia opuszcza dom. Wybuchłaś płaczem bo wiedziałaś, że to koniec. Nie widziałaś sensu dalszego życia. A może jednak? Właśnie miałaś powiedzieć Hazzie, że pod swoim sercem nosisz wasze dziecko. Jednak w tamtej chwili byłaś gotowa na wszystko aby nie czuć już tego bólu. Siedziałaś w ciemnym pokoju, na ziemi leżało potłuczone szkło. Złapałaś kilka najmniejszych kawałków w dłoń po czym mocno ją zacisnęłaś. Chwilę później pomiędzy palcami zaczęła kapać krew. Chwyciłaś największy kawałek, przystawiłaś go sobie do żyły. Jeszcze raz rozglądnęłaś się po pokoju. Na ścianie wisiały zdjęcia twoje z Harrym, z chłopakami. Czułaś, że po raz ostatni widzisz je na własne oczy. Znalazłaś kartkę i długopis.
,,Drodzy!!!! Jeśli Harry wam nie powiedział – rozeszliśmy się. Sam stwierdził, że jestem mu nie potrzebna, ciągle go kontroluje. Ja…… ja wcale tego nie chciałam ale cóż. Stało się……. Mój piękny rozdział w życiu został zamknięty. Przed kłótnią chciałam powiedzieć mi bardzo ważną sprawę jednak nie zdążyłam dlatego powiem ją wam. Więc jestem w 4 miesiącu ciąży a ojcem tego dzieciątka jest wasz przyjaciel Harry. Jeśli wytrzeźwieje mnie z wami nie będzie dlatego błagam was przekażcie mu tą wiadomość. Liam wiem, że ty zawsze zachowujesz zimną krew więc proszę cię aby tej prawdy dowiedział się od ciebie. Tak więc żegnam się z wami nie w taki sposób jakbym chciała a wybaczcie mi to. Pamiętajcie, że byliście dla mnie jak bracia i kocham was z całego serca. Opiekujcie się Harrym.
Wasza [T.I]’’
Odłożyłaś kartkę na stół, otarłaś łzy, wzięłaś głęboki wdech i po raz ostatni przejechałaś ręką po swoim brzuszku. ,,Przepraszam cię maluszku’’. Zamachnęłaś się w miarę mocno i większość szkła przebiła twoją żyłę na nadgarstku. Położyłaś się na podłodze. Z sekundy na sekundę robiłaś się coraz słabsza aż  do chwili, w której straciłaś przytomność.

**Perspektywa chłopców**
Wracałem ze spaceru kiedy spotkałem chłopaków. Szedłem za nimi bo nie miałem ochoty na jakąkolwiek rozmowę. Dopiero teraz docierało do mnie co tak naprawdę powiedziałem [T.I]. Cholernie tego żałowałem dlatego miałem nadzieje, że będzie w domu.
- O Harry co tak cicho idziesz za nami? – zapytał wesoło Horan.
- A tak jakoś. A wasz wypad jak się udał? – zapytałem udając zaciekawionego.
- Wciągnęli mnie na największą kolejkę górską jaką widziałem – mówił Zayn robią przy tym przerażoną minę – ale po za tym było super. Włączyłem się do rozmowy aby chociaż na chwilę zająć myśli czymś innym. Drzwi od domu otwierał Liam. Przekręcił jednym kluczem, potem drugim i zamarł w miejscu. Stał wpatrzony w coś po czym szybko wbiegł do domu.
- Chłopaki dzwońcie po karetkę – usłyszeliśmy. Szybkim krokiem weszliśmy do środka i zobaczyłem jak Liam trzyma na rękach [T.I], która nie dawała żadnych znaków życia. Po chwili przyjechała karetka. Usiedliśmy w salonie wokół wielkiej plamy krwi.
- Muszę wam powiedzieć prawdę – czułem, że nie wytrzymam. Wstałem i powiedziałem im wszystko co wydarzyło się ponad godzinę wcześniej. Kiedy skończyłem zauważyłem, że koło mnie stoi Liam.
- Znalazłem list od [T.I] – powiedział i rozpoczął czytanie. Z każdym kolejnym słowem czułem się coraz gorzej. List się skończył wszyscy popatrzyli na mnie. Liam był tym opanowanym jednak to od złapał mnie za bluzę i przycisnął do ściany.
- Uwierz jeśli ona z tego nie wyjdzie to jesteś dla mnie nikim. – powiedział z taką złością z oczach, że automatycznie odechciało mi się żyć. Puścił mnie i wyszedł a za nim Zayn z Niallem. Zjechałem po ścianie, płacząc jak małe dziecko.
- Harry źle postąpiłeś ale pamiętaj, że zawsze znajdziesz we mnie wsparcie. – powiedział spokojnie Louis przytulając mnie do siebie.

**Dwa miesiące później**
- Panie doktorze ile ta śpiączka farmakologiczna może się jeszcze utrzymać? – zapytałem lekarza.
- Panie Styles jeśli wybudzimy [T.I] ból dla niej i dla dziecko może być śmiertelny. Musimy czekać aż okaże jakieś znaki życia sama od siebie. – powiedział lekarz.
- Mogę ją chociaż odwiedzić? – zapytałem jednak on nie odpowiedział tylko skinął głową zgadzając się. W Sali siedział akurat Liam z Danielle. Od tamtego dnia nie układa się między nami za dobrze.
- Chodź Liam wyjdziemy, dajmy teraz czas Hazzie. – powiedziała Dan ciągnąc Liama za rękę. Usiadłem obok jej łóżka, złapałem jej delikatną i  zimną dłoń. Po moich policzkach spłynęły łzy.
- Kochanie ja ciebie przepraszam za te wszystkie słowa i czyny. Gdybym wiedział, że pod sercem masz nasze dzieciątko zachował bym się inaczej. Jeśli nie wyjdziesz tego wiedz, że spotkamy się tam na górze, bo nie zniósł bym naszej rozłąki. Tamte słowa powiedziałem bo byłem pijany. Z resztą nie muszę ci mówić bo wiesz jak było. Błagam cię [T.I] daj mi jakiś znak, że żyjesz – rozpłakałem się. Poczułem lekkie uściski i zobaczyłem, że jej powieki zaczynają drgać. Zadzwoniłem po pielęgniarkę, która przybyła z lekarzem. Po dwóch miesiącach w końcu otworzyła oczy. Lekarz od razu dokonał rutynowego badania czy wszystko w porządku.
- I co z nią doktorze? – zapytałem ocierając łzy.
- Wyjdzie z tego tylko teraz musimy bacznie obserwować dziecko – powiedział i opuścił salę.

** Z twojej perspektywy**
- Harry, Harry jesteś tutaj?? – mówiłaś cichym głosem. Od razu koło ciebie zjawił się zapłakany loczek.
- Cieszę się, że w końcu wróciłaś – powiedział całując mnie w czoło. Zrozumiałam, że przez wszystko da się przejść, że mam dla kogo żyć. Drugi raz nie zmarnuję tej szansy.

Po kolejnych trzech miesiącach opuściłaś szpital. Z tobą było wszystko w porządku z dzieckiem tak samo. Razem z Harrym zaczęliście uczęszczać na spotkania z psychologiem aby na nowo odbudować wasz związek. Urodziła się wasza córeczka Darcy. Poród przebiegł bez większych problemów. Twój Harry po jakimś czasie dogadał się z Liamem i wszystko wróciło do normy.
********
Opowiadałaś tą historię swojej 20-letniej córce po raz pierwszy bo teraz poczułaś taką potrzebę. Chciałaś aby ona nie popełniła takiego błędu jak ty. Szczęśliwa i bardzo przejęta ze swoim mężem Harrym czekacie na przybycie waszego pierwszego wnuka Deana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz