poniedziałek, 4 lutego 2013

Imagin dla Gabrysi o Niallu


Niektórym wydawać się może, że nie ma nic bardziej żałosnego, niż piątkowy wieczór spędzony w domu. Może jest w tym trochę prawdy, ale to wszystko przestaje mieć chociażby najmniejsze znaczenie, gdy spędza się go w towarzystwie ukochanej osoby. Osoby, która zawsze jest przy tobie, na której możesz polegać, którą kochasz całym sercem, za którą byłbyś w stanie oddać życie. Osoby, która ma cię tylko za przyjaciela...
I tak oto właśnie siedziałem z taką osobą, w owy piątkowy wieczór oglądając w telewizji jakiś durny film. To znaczy, wydawało mi się, że był durny. W sumie nawet nie wiem o czym był. Jaki normalny facet oglądałby film, kiedy niecałe pół metra od niego siedzi tak zjawiskowo piękna istota jak [T.I]? Na pewno nie ja. Przez półtorej godziny studiowałem jej twarz zapamiętując każdy najmniejszy szczegół. Od dużych jasnych oczu, przez mały, zgrabny nos, po cztery urocze pieprzyki na prawym policzku.
-Na co się tak gapisz? - Spytała rozbawiona dziewczyna, wyrywając mnie z zamyślenia.
-Ja? Na nic. Nie wiem o co ci chodzi. - Czułem jak czerwienią mi się policzki.
-Niech ci będzie podaj mi ciastka. - Odparła jakby nigdy nic, wyciągając rękę w oczekiwaniu na pudełko ciastek.
-Jakie ciastka masz na myśli? - Spytałem, udając, że  nie wiem o czym mówi.
-Te które kupiliśmy, zanim zaczął się film. - Rzuciła przewracając oczami.
-Te które zjadłem? - Spytałem niewinnie.
-Co zrobiłeś? - Krzyknęła oburzona.
-Ej, to było dla twojego dobra. Nie chciałem częstować mojego gościa niedobrymi ciastkami. Powinnaś być mi wdzięczna, te były naprawdę okropne! - Zaśmiałem się.
-Już ci wierzę. - Odfuknęła rzucając we mnie poduszką.
-To nie fair, ja nie uderzę dziewczyny.
-To, że nie podzieliłeś się ciastkami też było nie fair. - Odparła wystawiając mi język, po czym rzuciła we mnie drugą poduszką, tym razem prosto w twarz.
-Sama tego chciałaś, to oznacza wojnę! - Krzyknąłem rozbawiony.
-A jak będziesz się bronił? Przecież nie uderzysz dziewczyny. - Powiedziała naśladując mój głos.
-A kto powiedział, że cię uderzę? - Spojrzałem na nią wymownie z łobuzerskim uśmiechem.
-O nie, Niall, nie proszę cię. - Starała zasłonić się rękoma, ale zanim się obejrzała, siedziałem przy niej łaskocząc ją w brzuch. [T.I] nie znosiła, kiedy tak robiłem, miała straszne łaskotki. Ale w końcu na wojnie wszystkie chwyty dozwolone.
-Proszę, Niall, już dosyć, przestań! - Krzyczała nieustannie się śmiejąc.
Próbując się bronić wykręciła mi prawą rękę. Jednak doprowadziła to tylko do tego, że spadając z kanapy pociągnąłem ją za sobą. Ja wylądowałem na plecach, a [T.I]... na mnie.
-To też było nie fair. - Powiedziała, biorąc głęboki wdech, widocznie zmęczona śmiechem.
-Ach tak? To powiem ci jeszcze, że kłamałem. Te ciastka były pyszne.
-Jesteś niemożliwy.
-A ty piękna. - Odparłem, a zaraz potem spoliczkowałem się w myślach. Jak mogłem palnąć coś tak głupiego?
-Dziękuję. - Rzuciła jakby nigdy nic, zakładając kosmyk włosów na ucho. - Koniec reklam, wracajmy na kanapę. - Dodała, siadając na sofie. Cały czar prysł.
-Ten film jest taki denny. Skoro się kochają to czemu nie są razem? - Rzuciłem po 10 minutach oglądania filmu. Dopiero teraz zorientowałem się, że jest to komedia romantyczna. Czyli od początku miałem rację - durny film.
-Skoro już o tym mówisz, to chciałabym, żebyś wiedział, że ostatnio spotkałam takiego jednego chłopaka... - Odparła, zupełnie ignorując moje pytanie, a równocześnie rozbijając moje serce na kawałeczki.
-To fajnie. Jak się nazywa? - Spytałem, uśmiechając się sztucznie.
-Adam.
-Bo wiesz, ja też ostatnio poznałem dziewczynę. - Rzuciłem, ale szybko tego pożałowałem. Skąd do głowy przyszedł mi tak fatalny pomysł?
-Serio? To ktoś sławny? - Spytała podekscytowana.
-Jeszcze nie, ale kiedyś na pewno o niej usłyszysz. Ma wielki talent. - Brnąłem dalej w moje kłamstwa.
-Mam nadzieję. A wiesz, że Adam jest raperem? - Rzuciła dumnie.
No świetnie. Musiała mnie tym dobić. W końcu blondyn z boysbandu nie może równać się z wielkim, groźnym raperem. Po prostu cudownie.
-To fajnie. - Odparłem krótko.
-To może ty i...
-Britney. - Rzuciłem pierwsze imię jakie przyszło mi do głowy, modląc się, żeby [T.I] nie zauważyła, że w reklamie leci piosenka Britney Spears.
-... spotkalibyście się kiedyś ze mną i Adamem? Chciałabym, żebyśmy się poznali.
-Jasne, czemu nie... - Odparłem niepewnie, przeczesując palcami włosy.
-Co powiesz na jutro?
-Okej.
-W takim razie zdzwonimy się co do miejsca i godziny. A skoro już mowa o godzinie, to strasznie już późno. Muszę lecieć. Do zobaczenia jutro. - Powiedziała [T.I] zakładając płaszcz.
-Pa. - Odparłem, gdy zamykała za sobą drzwi.
Siedziałem teraz na kanapie w pustym domu, zastanawiając się, w jaki sposób mam znaleźć sobie dziewczynę o imieniu Britney. W ciągu jednej nocy.

~*~

Na spotkanie z [T.I] i Adamem szedłem jak na ścięcie głowy. Nietrudno się domyślić, że w tak krótkim czasie nie udało mi się znaleźć dziewczyny. Nie do końca przemyślałem też jak wytłumaczę jej nieobecność. Całą drogę rozmyślałem raczej nad własną głupotą, więc stając przed drzwiami restauracji, zrozumiałem, że nie pozostało mi nic innego jak improwizować.
Wszedłem do środka i otuliło mnie ciepłe powietrze i smakowity zapach naleśników. Rozejrzałem się po niemal pustej restauracji w poszukiwaniu [T.I]. Siedziała przy stoliku pod oknem. Na szczęście sama, najwidoczniej jej fagas jeszcze nie dotarł. Zdejmując czapkę, podszedłem do stolika, przy którym siedziała i zająłem miejsce obok niej.
-Hej. Gdzie Adam?
-Hej. Zaraz powinien być. A gdzie Britney? - Spytała wyraźnie zdziwiona, że przyszedłem sam.
-Ten, no... Nie będzie jej. - Starałem się być naturalny.
-Dlaczego? - Dopytywała.
-Bo... Coś jej wypadło. - Łgałem.
-Oh, czyżby? - Uniosła jedną brew.
-Tak... - Odparłem niepewnie.
-Niall, znam cię zbyt dobrze. Wiem kiedy kłamiesz. Więc powiedz mi dlaczego, naprawdę jej nie będzie? - Zamurowało mnie.
-Bo nie istnieje. - Postanowiłem być z nią szczery. - Wymyśliłem ją, bo chciałem wzbudzić w tobie zazdrość. Powiedziałaś mi, że masz chłopaka i coś we mnie pękło. Palnąłem taką głupotę i nie wiedziałem jak mam to odkręcić. Ale głównym powodem, dla którego to zrobiłem jest to, że cię kocham. Wiem, że się przyjaźnimy i w ogóle, ale mi to nie wystarcza. - Wyznałem patrząc jej w oczy.
-Cieszę się, że to zrobiłeś. - Powiedziała nagle.
-Że cię okłamałem? - Spytałem zdziwiony.
-Tak. Myślałam, że tylko ja jestem na tyle popapraną osobą, żeby wymyślić sobie chłopaka, aby wzbudzić zazdrość w moim najlepszym przyjacielu.
-Czy to znaczy, że...?
-Tak, Adam nie istnieje.
-Ale po co to wszystko wymyśliłaś? - Spytałem  nie kryjąc zdziwienia.
-Bo też, cię kocham, głuptasie. - Odparła, po czym zarumieniły jej się policzki.
Bywa tak, że czeka się na coś bardzo długo, czasem nawet całe życie, a gdy w końcu się to wydarzy, nie wiemy co powinniśmy zrobić. Właśnie tak się teraz czułem.
-Teraz mnie pocałuj. - Powiedziała [T.I] udając, że kaszle.
Powoli zmniejszając dystans między nami, podążając za jej radą wpiłem się w jej usta składając na nich słodki pocałunek.




_________________________________________________________________________________






Jak myślicie dodawać imaginy ze zdjęciami tak jak ten?


Na odp. czekam w komentarzach....

1 komentarz:

  1. to opowiadanie szczególnie przypadło mi do gustu :D Dobra robota ;)

    OdpowiedzUsuń