sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 1

Cześć pora na kilkunasto- częściowy imagin z Hazzą. Przepraszam was, ale teraz będę się zajmować pisaniem tego imagina, a jak skończę to zajmę się zaległymi.

Rozdział 1.
   Dziś ma przyjechać Eleanor i ten jej chłoptaś Lewis, Louis czy jak mu tam. Jeszcze nigdy go nie widziałam tak na żywo. Mamy oczywiście w domu nie ma. Od kiedy rozwiodła się z tatą i poznała Tom’a nie widzi świata poza nim, nie mówiąc już o mnie. Ale co tam. Niech sobie jest z nim szczęśliwa, ale jeżeli on coś jej zrobi to uhuhu ! Nie chcę być w jego skórze. Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Po drodze zgarnęłam czarne vans’y, dżinsy i biały top z napisami. W toalecie wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy i umalowałam się.
     Zeszłam na dół. W kuchni nasypałam płatków do miseczki i zalałam je mlekiem. Do szklanki nalałam sobie soku grejpfrutowego. Podczas posiłku włączyłam radio. Znowu gadali o jakiś One Direction i o wydaniu ich drugiej płyty. Cały czas o nich nawijają. Nie lubię tych gości, ani ich nie znam. I chyba nie chcę poznać. Wyłączyłam odnośnik.
     W salonie włączyłam telewizor i wpatrywałam się w jego ekran. Leciał akurat mój ulubiony serial „Prawo Agaty”. Uwielbiam go.
     Po piętnastu minutach zabrzmiał dzwonek do drzwi.
- Już idę ! – krzyknęłam wstając. Podeszłam do nich i otworzyłam je. Ukazał mi się obraz Eleanor, jakiejś dziewczyny i piątki chłopaków.
- Hej siostrzyczko ! - przytuliła mnie.
- Cześć. – uśmiechnęłam się. – Wchodźcie.
Weszli wszyscy po kolei. Rozsiedli się w salonie. El podeszła do mnie z jakimś chłopakiem.
- Andrea to jest Louis, mój chłopak. Louis to jest Andrea, moja siostra.
- Miło mi. – podał mi dłoń.
- Mi również. – posłałam uśmiech. – A tamci to kto ? – wskazałam na bandę.
- Mój zespół.
- Jaki zespół ? – spytałam.
- One Direction. Nie znasz ich ? – zdziwiła się.
- Nie kojarzę... Zaraz, zaraz. To wy ostatnio wydaliście drugą płytę ?
- Tak. – odpowiedzieli chórem.
- Aha. Nadal was nie znam. – wyczeszczyli oczy. Podszedł do mnie lokowaty chłopak. Nie powiem, bo był nawet ładny.
- Jestem Harry. Harry Styles. – ukłonił się. Wszyscy się zaśmialiśmy.
- Styles. – powtórzyłam. – A gdzie masz styl ? Zostawiłeś w walizce ? – uśmiechnęłam się.
- Fajna jesteś. – stwierdził brunet. – Liam. – przedstawił się. – A to Zayn i Niall. A ta ślicznotka to Danielle, moja dziewczyna. – pocałował ją w usta. Skrzywiłam się. Nie lubiłam widoków całujących się osób. Obrzydzał mnie i tyle.
- Dobra. Już wszystkich znam. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz... Co wy tu wszyscy robicie ?!
- Jak to co ? – odezwał się blondyn, chyba Niall. – Wszędzie jeździmy razem.
- Aha ? Jestem ciekawa, jak my się tu wszyscy pomieścimy. I co ze spaniem ?
- Ja jestem z Andreą ! – podbiegł do mnie lokowaty.
- O nie, nie, nie. Ja jestem sama. Nie będę spala w jednym łóżku z obcymi ludźmi.
- Przecież nas znasz. – powiedział ciemnowłosy.
- Tak. Od dziesięciu minut ! – krzyknęłam.
- No ale znasz. – odparł z bananem na twarzy Harry.
- Już się nie sprzeczajcie. Ja śpię z Louisem, Zayn z Niallem, Liam z Danielle, a Ty z Hazzą.
- Jeszcze czego ! Już wolę spać na kanapie.
- No to wszystko wyjaśnione. – skrzyżowałam ręce na piersiach.
     Chłopacy siedzieli na kanapie, a my dziewczyny na fotelach. Oglądaliśmy jakiś beznadziejny film.
- Gdzie jest toaleta ? – spytał Styles.
- Schodami do góry i pierwsze pomieszczenie po prawej. – odparłam.
- Dzięki. – wstał i poszedł na górę.
     Po dziesięciu minutach nadal go nie było, więc postanowiłam iść to sprawdzić. Gdy byłam na górze zauważyłam uchylone drzwi od mojego pokoju. Byłam niemal pewna, że je zamykałam. Cicho weszłam do niego. Na łóżku siedział Harry i przyglądał się jakiemuś zdjęciu.
- To chyba nie jest toaleta. – powiedziałam podchodząc do niego. Lekko drgnął.
- Wystraszyłaś mnie. – usiadłam obok.
- Przyglądasz się zdjęciu mojej rodziny ?
- Tak. Przepraszam. Już odkła... – przerwałam mu.
- Nic nie szkodzi. – rzekłam z uśmiechem patrząc w jego zielone tęczówki.
- Byliście szczęśliwą rodziną. – oznajmił. Westchnęłam.
- Tak, byliśmy. Ale to kiedyś.
- Co się takiego stało, że już nie jesteście ?
- Rodzice się rozwiedli. Ojciec mieszka z Spencerem, a ja z matką.
- Przykro mi.
- A. Nie mówmy o tym. – rozpogodziłam się. – Co Ty robisz w moim pokoju ? – spytałam kładąc ręce na biodra. Uśmiechnął się i zaśmiał.
- Sory. – rzekł z bananem na twarzy, odłożył zdjęcie i wyszedł z pokoju.
     Zeszliśmy na dół. Danielle przygotowywała coś w kuchni, a Niall wcinał batonika.
- Ej, to mój batonik ! – krzyknęłam na blondyna.
- Byłem głodny, a tylko to było pod ręką. – uśmiechnął się.
- Jest żarłokiem. – rzekł Liam.
- Ja przynajmniej nie boję się łyżeczek, ha !
- Teraz przegiąłeś.
- Hej ! Nie kłóćcie się. Oni tak zawsze ? – zapytałam.
- Tak. – odpowiedział Zayn.
- Grrr. – warknęłam.
- Dan, obiad będzie z czymś, co ma w sobie marchewki, prawda ? – wtrącił Lou.
- Jasne. – posłała ciepły uśmiech.
- Uwielbiam je. – skierował to do mnie i uniósł śmiesznie brwi. Zaśmiałam się.
     Po dwudziestu minutach posiłek był gotowy. Zasiedliśmy do stołu. Siedziałam pomiędzy Eleanor a Harrym.
- Chodzisz do szkoły, albo pracy, czy coś ? – zagadał Liam.
- Pracy. Pracuję jako kelnerka w „Milk Shake’u”.
- Aaaa... – rzekli chórem.
     Po obiedzie ktoś musiał pomyć. Wypadło na mnie. Wszyscy z kuchni się ulotnili prócz mnie i Stylesa.
- Nie dołączysz do nich ? – spytałam myjąc naczynia.
- Nie. – uśmiechnął się łobuzersko.
- A bo ?
- A bo wolę być tutaj.
- A bo ?
- A bo to. – podszedł to zlewu i zaczął robić to, co ja.
     Po pewnym czasie prysnął mnie wodą.
- Ni powinieneś tego robić. – zezłościłam się i zrobiłam to, co on mi. I tak zaczęła się „zabawa”.
- Dobra, dobra. Wygrałaś.
- No. Ze mną się nie zadziera. – powiedziałam uśmiechając się.
- Zapamiętam an przyszłość. – zaśmialiśmy się.
     Gdy skończyliśmy była godzina szesnasta. W domu zostałam tylko ja i Hazza. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Leciał właśnie bardzo romantyczny film. Uwielbiałam takie.
     Harry podczas „seansu”’ cały czas na mnie spoglądał. W końcu nie wytrzymałam.
- Co się tak patrzysz lokowaty ? – zapytałam.
- A co, spoglądać nie mogę ?
- Nie na mnie. – uśmiechnęłam się.
- Jesteś strasznie uparta.
- Wiem. – pokazałam mu język.
- Lubię takie. – uniósł śmiesznie brwi. Po chwili wybuchliśmy śmiechem.
- No, no. Napiszę to na twitterze.
- Ej ! szturchnął mnie.
- Przecież żartuję smerfie.
- No ja mam nadzieję. – udał obrażonego. Zaśmiałam się.
- Co Cię we mnie tak śmieszy ?
- Wszystko. Jesteś słodki, gdy się obrażasz.
- Dziękuję. – dał mi całusa w policzek.
- Nie pozwalaj sobie za dużo. – rzekłam.
- Sorry. Już nie będę. – podniósł ręce do góry jakby był aresztowany. Wybuchłam śmiechem.
     O dziewiętnastej wszyscy wrócili do domu. Niall oczywiście pobiegł do lodówki.
- Tylko nie wyjedz wszystkiego, bo na śniadanie nie będzie. – powiedział Zayn śmiejąc się.
- Dobra. – odparł niemal dławiąc się jedzeniem.
     Trochę posiedzieliśmy jeszcze i gadaliśmy. O dziesiątej każdy zrobił się zmęczony, więc wykąpaliśmy się.
- No, to idę na kanapę. – westchnęłam.
- Przestań, ja tam pójdę. – szepnął Harry.
- Serio ?
- Serio, serio. Dobranoc. – powiedział z szelmowskim uśmiechem.
- Dobranoc. – odrzekłam wchodząc do pokoju. Położyłam się na łóżku o zasnęłam z uśmiechem na twarzy.

1 komentarz: